Agencja AFP podała, że w Kijowie słychać było potężne eksplozje, a jeden z jej dziennikarzy widział pocisk zestrzelony przez obronę przeciwlotniczą. Według ukraińskiego serwisu Kyiv Independent Rosja rozpoczęła w środę wieczorem zmasowany atak z powietrza na ukraińskie miasta, wystrzeliwując w stronę Kijowa pociski balistyczne i drony.
Rosjanie atakowali Ukrainę do samego rana w czwartek. Alarm powietrzny, który ogłoszono na terytorium całego kraju, w Kijowie trwał ponad dziewięć godzin. Syreny wyły między innymi w obwodach przy granicy z Polską.
Najnowsze dane władz Kijowa mówią, że w wyniku rosyjskiego ataku zginęło co najmniej 15 osób, w tym troje dzieci. Około 50 osób zostało rannych. W mieście ratownicy przeszukują gruzy budynków w poszukiwaniu ocalałych.
Zełenski o ofiarach. "Ludzie mogą wciąż być uwięzieni pod gruzami"
"Kolejny masowy atak na nasze miasta i społeczności. Znów zabójstwa. (....) Składam wyrazy współczucia wszystkim rodzinom i bliskim ofiar" - napisał w mediach społecznościowych prezydent Wołodymyr Zełenski. Poinformował o dziesiątkach rannych i dodał, że pod gruzami wciąż mogą być uwięzieni ludzie.
"Te rosyjskie rakiety i drony bojowe są dziś wyraźną odpowiedzią dla wszystkich na świecie, którzy od tygodni i miesięcy wzywają do zawieszenia broni i prawdziwej dyplomacji" - oświadczył Zełenski. Jak stwierdził, "Rosja wybiera pociski balistyczne zamiast stołu negocjacyjnego" i "dalsze zabijanie zamiast zakończenia wojny". "To oznacza, że Rosja wciąż nie obawia się konsekwencji. Rosja nadal korzysta z faktu, że przynajmniej część świata przymyka oczy na mordowane dzieci i szuka usprawiedliwień dla Putina" - napisał ukraiński przywódca. Jak dodał, "z pewnością nadszedł czas na nowe, twarde sankcje przeciwko Rosji".
Miejscowe władze podały listę budynków, które ucierpiały w wyniku ataków, pociski uszkodziły m.in. kilka wysokich bloków mieszkalnych. Kliczko poinformował, że najbardziej ucierpiała wschodnia część stolicy, a w kilku częściach miasta wybuchły pożary. Fragmenty jednego z pocisków spadły na teren przedszkola.
Na publikowanych w sieci zdjęciach widać płonące mieszkania i kłęby dymu unoszące się z budynków.
Polska poderwała myśliwce
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało nad ranem, że w związku z atakiem sił rosyjskich na terytorium Ukrainy, "w celu zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej" uruchomiono "wszystkie niezbędne procedury".
"Operowanie rozpoczęły polskie i sojusznicze statki powietrzne, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości" - czytamy w komunikacie.
Zaznaczono, że "działania te mają charakter prewencyjny i są ukierunkowane na zabezpieczenie przestrzeni powietrznej i ochronę obywateli, zwłaszcza w rejonach przyległych do zagrożonego obszaru". "Dowództwo Operacyjne RSZ monitoruje bieżącą sytuację, a podległe siły i środki pozostają w pełnej gotowości do natychmiastowej reakcji" - przekazano.
Parę godzin później DORSZ poinformowało, że nie zaobserwowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej.
Dowództwo podało, że "operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej zostało zakończone w związku z zaprzestaniem uderzeń lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej na Ukrainę", a uruchomione naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego "powróciły do standardowej działalności operacyjnej".
Autorka/Autor: momo/ft
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Vladyslav Musiienko