Sprawę obecnego wiceministra sportu Łukasza Mejzy opisali dziennikarze Wirtualnej Polski Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak. Założona przez Mejzę firma Vinci NeoClinic obiecywała leczyć osoby zmagające się z nieuleczalnymi chorobami - ustalili. Metoda, którą zachwalał Mejza, nie ma medycznego potwierdzenia. Kwoty za leczenie zaczynały się od 80 tysięcy dolarów. Wirtualna Polska opublikowała także tekst, w którym dziennikarze zebrali historie osób, które miały kontakt z Vinci NeoClinic i były namawiane na niesprawdzoną terapię. Mejza twierdził, że publikacje WP to "szereg rażących kłamstw" i zapowiedział, że sprawa trafi do sądu.
Wielu polityków - nie tylko opozycji - wzywa rząd do zdymisjonowania Mejzy. Premier Morawiecki powiedział w poniedziałek, że "sytuacja na pewno będzie teraz przedmiotem bardzo szczegółowych wyjaśnień".
CZYTAJ WIĘCEJ: "Zagrali na naszych uczuciach. Dali nam i córce nadzieję"
Mejza w środę odniósł się do ostatnich doniesień medialnych na swój temat. - Mamy do czynienia przez ostatnie dni z największym atakiem politycznym po 1989 roku - stwierdził.
Lubnauer o oświadczeniu Mejzy: to było przedstawienie teatralne
O słowa Mejzy byli pytani politycy w Sejmie. Katarzyna Lubnauer (Koalicja Obywatelska) stwierdziła, że spodziewała się, że "Mejza powie, że oddaje do dyspozycji, ponieważ tylko tego można po nim oczekiwać". - On pokazał jakiś teatr, przedstawienie teatralne, oskarżenia w stosunku do polityków ze strony opozycji, mówienie: "co ja złego to nieprawda", pokazywanie, machanie oskarżeniami w stosunku do różnych osób - mówiła.
- Ta opowieść, nawet jego kolegi, nie tłumaczy tego, dlaczego pan Mejza nie mógł wypełnić oświadczenia majątkowego i napisał w tym oświadczeniu, że nie jest w stanie ustalić swojego majątku na koniec 2020 roku. Nie tłumaczy, dlaczego jego firma robiła jakieś szkolenia, na którym podobno nie było uczestników, a które były finansowane ze środków europejskich. Nie tłumaczy przede wszystkim jednego, jak można przekonywać kogokolwiek do hasła "uleczymy nieuleczalnych" - komentowała.
- Jeżeli na podstawie tej konferencji ktokolwiek uzna, że pan Mejza jest niewinny, to znaczy, że chce bardzo być naiwny - dodała.
Według szefa klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Borysa Budki, z oświadczenia Łukasza Mejzy bije "arogancja, buta i niesamowita pycha". - To jest człowiek, który nie ma żadnego poczucia wstydu. Człowiek, który nigdy nie powinien znaleźć się w polityce - dodał.
- Człowiek, który próbował żerować na nieszczęściu innych dzisiaj wychodzi i mówi: nic się nie stało. Czuje się bezkarny, bo wie doskonale, że rząd wisi na jego głosie. Niestety, ale całkowitą odpowiedzialność polityczną za tego pana bierze na siebie Kaczyński i Morawiecki - ocenił Budka.
Trela: Mejza to gangster, który dziś przybiera szaty świętego
Tomasz Trela z Lewicy stwierdził, że "Mejza zaczął mówić po dwóch tygodniach". - Dzisiaj sam wyświęcił się na świętego. To już jest święty Łukasz Mejza w rządzie Morawieckiego - ocenił. - A ten święty powinien zostać wyrzucony na zbity pysk, a Ziobro po tych czternastu dniach powinien wszcząć postępowanie z urzędu i sformułować akt oskarżenia - dodał.
Według Treli "Mejza to gangster w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, który dziś przybiera szaty świętego".
Zdaniem polityka "większość jest potrzebna za wszelką cenę". - Widzieliśmy dzisiaj coś, czego przez trzydzieści parę lat nie widziała polska polityka. Facet wyszedł po czternastu dniach i powiedział: ja jestem święty, ja jestem uzdrowicielem - dodał.
- Kaczyński dzisiaj potrzebuje Mejzy i dla Mejzy jest w stanie zrobić totalnie wszystko. Ja nawet bym się nie zdziwił, gdyby Mejza przychodził do pracy pijany, bo on dzisiaj może wszystko. Kaczyński wisi na Mejzie i trzyma się go takimi politycznymi pazurami - powiedział Trela.
Kontrola poselska posłów Lewicy w Ministerstwie Sportu i Turystyki
Posłowie Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic oraz Maciej Kopiec na konferencji prasowej poinformowali o wynikach kontroli poselskiej w Ministerstwie Sportu i Turystyki w sprawie Łukasza Mejzy. - Podczas kontroli chcieliśmy sprawdzić, czy są jakieś umowy o współpracę, czy też dokumenty koncepcyjne, którymi się zajął pan Łukasz Mejza, poprosiliśmy też o jego kalendarz spotkań - mówiła Kucharska-Dziedzic.
- Ustaliliśmy, że nie powstał od dwóch miesięcy żaden dokument koncepcyjny, który by mówił, czym miałby się jako wiceminister zajmować Łukasz Mejza - mówiła Kucharska-Dziedzic. - Pan minister Mejza nie wytworzył też żadnego dokumentu, pod którym byłby jego podpis - dodała posłanka.
Jak przekazała, "nie byliśmy też w stanie ustalić, z kim pan Mejza jako wiceminister się spotkał, ponieważ nie jest prowadzony żaden jego oficjalny kalendarz". - Wiceminister nie ma nawet swojego sekretariatu, ani nawet sekretarki, która byłaby w stanie umówić nas z nim na spotkanie - powiedziała.
Maciej Kopiec powiedział, że "wyniki kontroli pokazują jasno, że wiceminister Mejza bierze pieniądze nie za pracę, ale za głosowania z obozem Zjednoczonej Prawicy". - To jest rażące niedopatrzenie i defraudacja pieniędzy polskich podatników. Ministrów powołuje się po to, aby pracowali - powiedział.
- Dzisiaj na konferencji prasowej pana Mejzy cynicznie wykorzystano jego przyjaciela. Jeżeli mówimy o osobach, które wyzdrowiały, to prezentujemy wyniki badań medycznych, które pokazują, że dana osoba była chora, po czym wyzdrowiała. A z tym nie mieliśmy dzisiaj do czynienia - dodał.
Autorka/Autor: pp/kab
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24