"Brat komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka to - według prokuratury - członek zorganizowanej grupy przestępczej okradającej na wielką skalę państwo na karuzelę VAT-owską" - pisze "Gazeta Wyborcza". Jak dodaje dziennik, "szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie interweniował", by Łukasz S. nie trafił do aresztu. W poniedziałek prokuratura odniosła się do publikacji "GW".
Według "Gazety Wyborczej" Łukasz S. prowadzi przedsiębiorstwa w Warszawie i na Śląsku. "Amples to firma z Kleszczowa na Śląsku, która zajmuje się handlem, prowadzi m.in. hurtownię. Z kolei firma Art Technologies jest zarejestrowana w stolicy i obraca sprzętem informatycznym i komputerowym. Obie spółki sprowadzają towar m.in. z Chin" - opisuje dziennik.
Z informacji "Wyborczej" wynika, że służby interesowały się biznesem Łukasza S., zanim jego brat został komendantem głównym policji. "Ale na poważnie wzięły firmy pod lupę przed dwoma laty, po zatrzymaniu Arkadiusza K., przedsiębiorcy ze Śląska i dobrego znajomego Łukasza S." - czytamy.
Arkadiusz K. - pisze "GW" - jest powiązany z co najmniej 20 spółkami. Jego firmy "na dużą skalę sprowadzały towar z Chin, który miał następnie trafiać m.in. na Białoruś, Ukrainę i do Kazachstanu". "Klasyczny wałek na wielką skalę zwany karuzelą VAT-owską. Towar, czyli elektronika, ubrania, sprzęt gospodarstwa domowego, RTV z założenia opuszcza nasz kraj, a kupujący otrzymuje zwrot podatku VAT. W zależności od asortymentu od 7 do 23 proc. jego wartości z powrotem trafia na jego konto. W rzeczywistości jedna spółka sprzedaje elektronikę drugiej, ta trzeciej, trzecia czwartej, czwarta piątej itd. Po to, by zmylić trop i by nikt w tym nie mógł się połapać" - tłumaczył "Wyborczej" jej informator.
"W końcu służby zainteresowały się firmami Łukasza S."
Sprawą karuzeli VAT-owskiej miała zająć się około dwóch lata temu Prokuratura Regionalna w Lublinie oraz lubelskie Centralne Biuro Śledcze Policji. "W efekcie do aresztu na początku zeszłego roku trafił Arkadiusz K., określany przez śledczych jako mózg całej operacji VAT-owskiej. Zarzut - przywództwo w zorganizowanej grupie przestępczej. Potem śledczy stawiali zarzuty kolejnym osobom" - pisze gazeta.
W miarę prowadzenia śledztwa zatrzymywane osoby miały decydować się na współpracę. "Także dlatego śledztwo w sprawie karuzeli VAT-owskiej wciąż szło do przodu. W końcu służby zainteresowały się firmami Łukasza S." - wskazała "GW".
Źródło dziennika powiedziało, że "podejrzewani w sprawie karuzeli VAT-owskiej coraz śmielej mieli przytaczać śledczym słowa Łukasza S., który gwarantował im, że sprawa ma parasol ochronny na samej górze w policji. Opowiadali o przenoszonych przez S. w reklamówkach pieniądzach, o dokumentujących to wewnętrznych nagraniach z firm i hurtowni".
Według informatora przez pewien czas w tej sprawie "panowała dziwna atmosfera". "Niby mamy bombę, ale wiemy, kto jest w to zamieszany, więc chyba lepiej ten wątek karuzeli odpuścić. W efekcie opowieści 'przedsiębiorców' w ogóle nie trafiały do akt śledztwa. Ale do czasu. Kiedy już sprawa udziału Łukasza S. w karuzeli VAT-owskiej zaczęła wybijać coraz mocniej, funkcjonariusze spisując zeznania, zaczęli odłączać komputery od sieci, tak by koledzy za ścianą nie mogli od razu poznać ich treści" - mówił.
Interwencja szefa Prokuratury Regionalnej w Lublinie
W listopadzie zeszłego roku prokuratura w Lublinie miała postawić Łukaszowi S. pięć zarzutów. "Najpoważniejsze to udział w grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie faktur VAT-owskich i oszustwa dotyczące mienia znacznej wartości. Wiadomo, że wraz z Łukaszem S. zatrzymano dwóch jego kompanów. Jeden z nich ma cztery zarzuty, drugi – trzy" - pisze "Wyborcza".
Cała trójka - według "GW" - zatrzymana została 22 listopada. "Dwa dni później prokuratura wystąpiła do sądu o ich aresztowanie na trzy miesiące. Niespodziewanie jednak sędzia Sądu Rejonowego w Lublinie Wojciech Smoluchowski nie wyraził na to zgody" - czytamy. W przypadku Łukasza S. decyzję tę argumentowano tym, że jego miejsce odosobnienia "może wywołać ciężkie skutki dla podejrzanego i rodziny", z kolei w przypadku dwóch pozostałych mężczyzn wskazywano, że prokuratura "nie wykazała w jakikolwiek sposób, aby podejrzani mogli utrudniać postępowanie" na wolności.
Na przełomie listopada i grudnia prowadzący sprawę prokurator odwołał się od decyzji do Sądu Okręgowego w Lublinie. Na tym etapie miało dojść do interwencji szefa Prokuratury Regionalnej w Lublinie Jerzego Ziarkiewicza. "Polecił prokuratorowi zajmującemu się sprawą, by z wniosku o ponowny areszt wycofać akta Łukasza S. Nie podawał powodów. Prokurator absolutnie się na to nie zgodził. Kiedy Ziarkiewicz napierał, prokurator zażądał polecenia na piśmie. W efekcie je otrzymał, a ślad tej decyzji musiał pozostać w prokuratorskich aktach podręcznych" - mówi informator "Gazety Wyborczej".
"Dzięki Ziarkiewiczowi decyzja o pozostaniu na wolności brata komendanta policji uprawomocniła się 6 grudnia. Sąd Okręgowy w Lublinie zajmie się sprawą aresztów współpracowników Łukasza S. w środę, 18 stycznia" - dodaje autor artykułu Jacek Brzuszkiewicz.
"GW" zwraca uwagę na postać prokuratora Ziarkiewicza. "Przed 2015 r. był szeregowym śledczym w Prokuraturze Okręgowej w Zamościu. (…) Za czasów 'dobrej zmiany' szybko został szefem Prokuratury Okręgowej w Zamościu, a wkrótce potem szefem Prokuratury Regionalnej w Lublinie" - opisuje. Jak dodaje, "od tego czasu właśnie do Lublina zaczęły trafiać niewygodnie dla PiS śledztwa".
Wybuch w Komendzie Głównej Policji
Przy tej okazji "Wyborcza" przypomina niedawny wybuch w Komendzie Głównej Policji. Eksplodował jeden z granatników, które komendant Szymczyk przywiózł do Polski z Ukrainy. "Byłem przekonany, że komendant główny po wybuchu międzynarodowego skandalu z granatnikiem straci posadę, a śledztwo dotyczące karuzeli VAT-owskiej ruszy z kopyta. Jako że komendant zachował swoją posadę, a w dodatku w prokuratorskim śledztwie dotyczącym granatnika otrzymał status pokrzywdzonego, doszliśmy do wniosku, że jest on osobą absolutnie nie do ruszenia" - mówi informator dziennika.
"Wiele wskazuje na to, że podobnie może być z niektórymi bohaterami śledztwa w sprawie karuzeli VAT-owskiej, gdzie przecież Skarb Państwa stracił miliony złotych. Dlatego nie mogliśmy milczeć i opowiedzieliśmy o jej kulisach" - tłumaczy źródło "GW".
Odpowiedź prokuratury
Prokuratura Regionalna w Lublinie odniosła się w poniedziałek do publikacji "Gazety Wyborczej". "Dzisiejsza publikacja Gazety Wyborczej pt. 'Prokuratura chroni brata komendanta' zawiera nieprawdziwe informacje sugerujące pozamerytoryczne motywy odstąpienia od skierowania przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie zażalenia na decyzję Sądu Rejonowego w Lublinie o braku aresztu wobec jednego z podejrzanych zatrzymanych w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej wyłudzającej podatek VAT" - napisała prokuratura.
W oświadczeniu stwierdzono, że w listopadzie 2022 r. na polecenie Prokuratury Regionalnej w Lublinie funkcjonariusze CBŚP zatrzymali trzy osoby w śledztwie dotyczącym zorganizowanej grupy przestępczej wyłudzającej podatek VAT. "Po przedstawieniu zarzutów, prokurator wystąpił do Sądu Rejonowego w Lublinie z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie wszystkich trzech podejrzanych. Sąd nie uwzględnił wniosków prokuratury o areszt tymczasowy. Co do dwóch podejrzanych, sąd stwierdził, że nie istnieje obawa, by podejrzani mieli utrudniać postępowanie przebywając na wolności, zaś co do trzeciego podejrzanego wskazał przesłankę określoną w art. 259 Kodeksu postępowania karnego, argumentując, że biorąc pod uwagę chorobę onkologiczną osoby najbliższej dla podejrzanego, jego aresztowanie wywołałoby dla niego i tej osoby wyjątkowo ciężkie skutki" - dodano.
"Mając na uwadze argumenty sądu dotyczące choroby osoby najbliższej dla podejrzanego, co do których obrońcy przedstawili dokumentację dopiero w trakcie posiedzenia w przedmiocie rozpoznania wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania, Prokuratura Regionalna w Lublinie, kierując się zasadami humanitaryzmu, odstąpiła od skierowania zażalenia na brak aresztu wobec tego podejrzanego" - podkreślono.
Prokuratura Regionalna w Lublinie zaapelowała o "niepowielanie nieprawdziwych informacji, sugerujących pozamerytoryczne tło decyzji prokuratury o niezaskarżeniu decyzji sądu o braku tymczasowego aresztowania wydanej na podstawie art. 259 Kodeksu postępowania karnego".
Jednocześnie Prokuratura Regionalna w Lublinie oświadczyła, iż wszystkie zarzuty przedstawione podejrzanym zatrzymanym 21 listopada 2022 r. są aktualne, a prokuratura podejmuje czynności mające na celu zakończenie postępowania skierowaniem aktu oskarżenia.
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie Andrzej Jeżyński pytany w rozmowie z "Faktami" TVN, czy jego zdaniem sprawa ma jakiś związek z naciskami politycznymi, odparł: - moje zdanie nie ma tu najmniejszego znaczenia, ja o żadnych naciskach czy z góry, czy z dołu, czy z boku, nie wiem. Dopytywany czy prokuratura miała świadomość, że w tej sprawie chodzi o brata komendanta głównego policji, odpowiedział: - tego nie wiem, tej okoliczności po prostu nie znam.
Autor publikacji: dlaczego akurat dzisiaj tę informację prokuratura przedstawia?
Autor tekstu Jacek Brzuszkiewicz komentował odpowiedź prokuratury na antenie TVN24. - Od środy zabiegałem o wytłumaczenie tej kwestii u rzecznika Prokuratury Regionalnej w Lublinie. W tej sprawie wykonałem kilka telefonów, wykonałem kilka SMS-ów. Kwestia choroby pojawiła się przed 15 minutami w komunikacie, który został umieszony na stronie Prokuratury Regionalnej - mówił.
- To jest bardzo dziwna sytuacja, dlaczego akurat dzisiaj tę informację prokuratura przedstawia, a nie przedstawiła jej na przykład tydzień temu - dodał.
Dziennikarz tłumaczył, że z jego ustaleń, które potwierdził w kilku niezależnych źródłach, wynika, że "prokurator najlepiej poinformowany o sprawie, czyli prokurator zajmujący się tą sprawą od ponad roku, podjął decyzję o pójściu do sądu z wnioskami aresztowymi wobec wszystkich podejrzanych". - Tymczasem prokurator Ziarkiewicz, według naszych informacji, podjął decyzję o tym, żeby nie iść do sądu w stosunku do brata komendanta głównego policji - powiedział.
Pytany o to, jakie zarzuty ciążą na Łukaszu S., Brzuszkiewicz wyjaśnił, że "chodzi o uczestnictwo w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się karuzelą VAT-owską". - Chodzi o kilkusetmilionowe uszczuplenie Skarbu Państwa w związku z oszukiwaniem, fałszerstwami faktur VAT-owskich w stosunku do towarów, które wyjeżdżały z Polski, a w ogóle tych towarów - według ustaleń śledczych - miało nie być - zaznaczył.
MSWiA: policja zachowała się profesjonalnie i zgodnie z obowiązującymi przepisami
W poniedziałek po południu komunikat w sprawie publikacji "GW" wydało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
"W związku z dzisiejszą publikacją 'Gazety Wyborczej' pt. 'Prokurator chroni brata komendanta' należy stwierdzić, że Policja w opisanej sprawie zachowała się profesjonalnie i zgodnie z obowiązującymi przepisami, a Łukasz S. został potraktowany przez Policję i organy ścigania jak każdy inny obywatel podejrzewany o popełnienie przestępstwa" - napisało MSWiA.
W oświadczeniu wskazano, że w wyniku działań policji uzyskano materiał dowodowy wobec Łukasza S., który został przekazany do prokuratury. "To również policja, na polecenie Prokuratury działającej w oparciu o otrzymany wcześniej materiał dowodowy zatrzymała podejrzanych" - podano.
"Prokurator postawił im zarzuty i skierował wobec nich wniosek do sądu o areszt. Sąd nie przychylił się do tego wniosku, wskazując na ciężką chorobę onkologiczną żony Łukasza S." - dodało MSWiA.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", TVN24, PAP