Kolejka karetek przed Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym w Lubinie i długie oczekiwanie na przyjęcie pacjentów, kiedy pierwszeństwo mają ci z COVID-19. Polityk Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys o sytuacji w dolnośląskim szpitalu został zaalarmowany przez ratowników medycznych. Opublikował nagranie pokazujące czekające karetki z pacjentami w środku. Sytuacja na SOR-ze lubińskim była skrajnie trudna - przyznała w rozmowie z TVN24 Małgorzata Bacia, prezes Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys w poniedziałek wieczorem opublikował w mediach społecznościowych wideo, w którym widać karetki stojące przed Szpitalnym Odziałem Ratunkowym (SOR) w Lubinie. Poseł w nagraniu zwrócił uwagę, że pięć karetek czekało od godziny 13 i zaapelował do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o interwencję.
Poseł Borys w programie "Dzień po dniu" w TVN24 w poniedziałek wieczorem powiedział, że dwie godziny po jego interwencji szpital wystawił dodatkowe łóżka na korytarzach. - Dzięki temu ostatni pacjent z tej kolejki, który czekał dziewięć godzin w karetce bez jedzenia i bez wody, został przyjęty - dodał.
- Jak przekazywali mi ratownicy medyczni, którzy prosili o interwencję, za chwilę ten SOR znów się wypełni, dlatego że mają wezwania do kolejnych pacjentów. Absurd był taki, że przyjmowani byli w pierwszej kolejności pacjenci covidowi, natomiast ci niecovidowi musieli czekać - powiedział polityk. Borys zwrócił uwagę między innymi na przypadek kobiety po udarze, która - jak mówił - przez pięć godzin musiała czekać na przyjęcie do szpitala.
Poseł Piotr Borys: coś nie działa w systemie
Zdaniem posła tego rodzaju sytuacje mają związek z rosnącą falą zakażeń koronawirusem, a w związku z tym zatykającym się systemem opieki zdrowotnej. - O tym mówią ratownicy, dyrekcja szpitala i ci, co są na pierwszym froncie, lekarze w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Ilość pacjentów w jednej chwili jest za duża. Cierpią na tym wszyscy. Też ci, u których nie wykryto koronawirusa, a którzy są na przykład po udarze albo po omdleniach - komentował.
- W tym czasie, gdyby doszło do jakiejś trudniejszej sytuacji kolizyjnej na drodze lub interwencji, to właściwie nie byłoby żadnej karetki, która mogłaby wyjechać do osoby po zawale czy wypadku drogowym. Coś nie działa w systemie. To jest zapowiedź tego, co nas może czekać przez najbliższe tygodnie i system musi być do tego przygotowany - stwierdził Piotr Borys.
- Dzisiaj alarmuję z Lubina, ale myślę, że to jest przypadek również innych miejscowości - ocenił. Poseł Koalicji Obywatelskiej powiedział także, że podobna sytuacja miała miejsce przed szpitalem w Legnicy.
SOR zapchany
W rozmowie z TVN24 ratownicy obwiniają system "faworyzujący" pacjentów zakażonych koronawirusem. Jeden z nich opowiadał o pacjentce z udarem, która musiała czekać w kolejce.
- Wychodzi na to, że jak się dzisiaj ma covid, to się do szpitala trafi, a jak się nie jest zakażonym, to trzeba stać i czekać. Mamy społeczeństwo chore. Najgorsze jest to, że ludzie boją się jechać do szpitala. Kiedy nas wzywają, to już jest naprawdę sama końcówka. Nie mając covida, trafiają w bardzo ciężkich stanach. To jest problem w naszym kraju - przyznaje ratownik medyczny z Legnicy.
Dyrekcja szpitala przyznaje, że SOR już w ostatnich dniach pracował na granicy wytrzymałości i nie miał możliwości przyjęcia kolejnych pacjentów. Ciężka sytuacja była spowodowana między innymi ogniskiem koronawirusa na oddziale internistycznym. Podobne problemy miały inne placówki w zagłębiu miedziowym.
- Jesteśmy dużym szpitalem, mamy 336 łóżek. Leczymy pacjentów w 15 oddziałach szpitalnych. Te oddziały obsługuje Szpitalny Oddział Ratunkowy, na którym mamy osiem miejsc. Czwartą dobę z rzędu, na tych ośmiu miejscach, hospitalizujemy od 12 do 16 pacjentów. Wczoraj, w największym piku hospitalizacji, tych pacjentów było 23. Sytuacja na SOR-ze lubińskim była skrajnie trudna - mówi Małgorzata Bacia, prezes Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Borys/ Koalicja Obywatelska