Pan prezydent Duda mówił, że on się ciągle uczy. Widać, że się nie nauczył na doświadczeniu Lecha Kaczyńskiego i Polski, skoro lekceważy instrukcję HEAD - ocenił w piątek w "Jeden na jeden" były prezydent Bronisław Komorowski. Odniósł się do sprawy lotu prezydenta Andrzeja Dudy z lotniska niedaleko Zielonej Góry. Według ustaleń tvn24.pl, gdy doszło do startu bez kontrolera na służbie, załogę tworzyła kapitan z dwuletnim stażem, której towarzyszył instruktor, bo nie miała aktualnych uprawnień.
Portal tvn24.pl, a także "Gazeta Wyborcza" ujawniły, że 2 lipca embraer z prezydentem Andrzejem Dudą na pokładzie wystartował z lotniska niedaleko Zielonej Góry już po zakończonej służbie kontrolera ruchu lotniczego i bez wydanej przez niego zgody na start. Pilotem podczas tego lotu była, jak ustalił portal tvn24.pl, młoda kapitan z dwuletnim stażem. Towarzyszył jej w kokpicie doświadczony instruktor, który był na pokładzie, bo kapitan nie miała aktualnych uprawnień do lądowania.
- Pan prezydent Duda swego czasu mówił, chyba parokrotnie, raz zapamiętałem, że on się ciągle uczy. Natomiast widać, że się nie nauczył na doświadczeniu Lecha Kaczyńskiego i Polski, skoro lekceważy instrukcję HEAD związaną z rozstrzyganiem kwestii, jak można transportować najważniejsze osoby w państwie i świadomie obchodził tę instrukcję - skomentował w "Jeden na jeden" były prezydent Bronisław Komorowski.
Ocenił, że "to jest zły przykład dla całej Polski". - Zły przykład niewyciągania wniosku z bolesnej lekcji katastrofy smoleńskiej - dodał.
Komorowski: prezydent wyraźnie podlizuje się opinii publicznej
Komorowski odniósł się także do słów Andrzeja Dudy na temat noszenia maseczek. Prezydent w poniedziałek w Krakowie spotkał się z mieszkańcami i turystami, którzy zgromadzili się na Wawelu. Wyjaśnił, że podczas spotkania z obywatelami nie miał maseczki, ponieważ odbyło się ono na otwartej przestrzeni. - Oczywiście apeluję o zachowanie dystansu i jeżeli ktoś może, to oczywiście też zachęcam do noszenia maseczek. Natomiast nie każdy może, nie każdy lubi - mówił Duda.
- Wyraźnie podlizuje się opinii publicznej, bo opinia publiczna tak rzeczywiście widzi ten problem. Ludzie nie lubią ograniczeń, ale rolą władzy i ludzi odpowiedzialnych za państwo jest czasami pójście pod prąd takich prostych oczekiwań ludzkich, tłumaczenie i dawanie pewnego przykładu, że jednak nawet jak to jest coś niemiłego, nieprzyjemnego i niechcianego, to czasami bywają to rzeczy konieczne - ocenił Bronisław Komorowski.
Dodał, że kwestia odpowiednich reżimów związanych ze zwalczaniem epidemii COVID-19 "powinna skłaniać prezydenta do tego, żeby nie lekceważyć tych ograniczeń tak samo jak i powinna powstrzymać pana premiera (Mateusza) Morawieckiego, który namawiał starsze osoby do udziału w głosowaniu".
"Nie warto było ryzykować zarażenia się koronawirusem"
Były prezydent odniósł się także w "Jeden na jeden" do czwartkowych uroczystości w Sejmie. Prezydent Andrzej Duda złożył w uroczystą przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i oficjalnie rozpoczął drugą pięcioletnią kadencję. Wygłosił także orędzie.
W uroczystości wziął udział były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Nie pojawili się Bronisław Komorowski i Lech Wałęsa.
- Zdaje się, potem pan prezydent Kwaśniewski powiedział, że jest rozczarowany. Ja nie chciałem się rozczarowywać. Z góry wiedziałem, że tam nie padną żadne deklaracje - skomentował Komorowski.
Dodał, że "prezes (PiS Jarosław-red.) Kaczyński już wcześniej powiedział, jak ma być".
- Nie ma obowiązku bycia i ryzykowania zarażenia się koronawirusem w imię tego, że by wysłuchać orędzia prezydenckiego - powiedział.
Pytany, czy gdyby wygrał Rafał Trzaskowski też ze względu na ryzyko związane z pandemią COVID-19 nie pojawiłby się w Sejmie, odparł, że "pojawiłby się".
- Nie warto było ryzykować zarażenia się koronawirusem po to, by wysłuchać orędzia, w którym w zasadzie nic nowego nie było i nie warto było ryzykować po to, aby wysłuchać przysięgi prezydenckiej składanej na konstytucję, którą pan prezydent, w moim przekonaniu, łamał i pomagał ją łamać innym na przykład w kwestii Trybunału Konstytucyjnego i sędziów Trybunału - ocenił.
Dodał, że są są granice hipokryzji politycznej, których, w jego przekonaniu, nie należy przekraczać.
Komorowski: nie pojechałem ze względu na szacunek do konstytucji
Na uwagę, że Kwaśniewski przekonywał, że wziął udział w uroczystości zaprzysiężenia Andrzeja Dudy z szacunku dla państwa polskiego, instytucji prezydenta i dla wszystkich wyborców, Komorowski powiedział, że sam "nie pojechał przede wszystkim ze względu na szacunek dla konstytucji i ze względu na szacunek dla państwa polskiego, które zasługuje na to, aby prezydenci konstytucję strzegli, pilnowali i dbali o nią, a nie łamali".
"Nie ufam tego rodzaju deklaracjom"
Andrzej Duda zapewnił w orędziu, że "liczy na dobrą współpracę z każdym, ale ta wola musi być po drugiej stronie". - Moja dłoń zawsze pozostaje wyciągnięta na znak szacunku i gotowości do współdziałania - powiedział. - Tak jak obiecywałem, będę prezydentem polskich spraw. To nie było jedynie hasło wyborcze, to przewodnia myśl mojej prezydentury - oświadczył Andrzej Duda.
- Nie ufam tego rodzaju deklaracjom, pustym często, bo proszę zwrócić uwagę, że nie wiadomo, co się kryje za pojęciem polskie sprawy - przyznał Komorowski.
- A może się kryje dokończenie, czyli mówiąc wprost, wykończenie niezależności wymiaru sprawiedliwości, a może się kryje wspieranie innych dalszych złych zmian wprowadzanych przez Prawo i Sprawiedliwość. Gdyby pan prezydent powiedział: "będę budował koalicję dla ważnej sprawy w Polsce, jaką jest reforma służby zdrowia", tobym się zastanowił. Gdyby pan prezydent powiedział: "będę budował koalicję przekraczającą ramy koalicji rządzącej w sprawie na przykład odbudowy polskiej pozycji w Unii Europejskiej", tobym powiedział: to jest coś - wskazał były prezydent.
Stwierdził, że w wystąpieniu Andrzeja Dudy nie było żadnych konkretów. - Tam były same słowa, a słowa takie same padały i pięć lat wcześniej, a wyszło, jak wyszło. Kiepsko wyszło - ocenił.
"PiS będzie konsekwentnie dążył do centralizacji państwa"
Komorowski zauważył, że prezydent zapowiedział zgodną współpracę z rządem, więc jego zdaniem będzie jak do tej pory. - PiS ma swoje plany, w moim przekonaniu, niebezpieczne dla Polski - powiedział.
- Myślę, że zostanie dokończona tak zwana reforma sądownictwa, to znaczy wymiana kadrowa przede wszystkim i dalsze podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości władzy wykonawczej. Wydaje mi się również, że PiS będzie konsekwentnie dążył do centralizacji państwa, ograniczając niezależność i warunki finansowe funkcjonowania samorządu polskiego. Jest wielkim pytaniem, czy PiS w tej następnej kadencji prezydenta zdecyduje się również na de facto upaństwowienie części przynajmniej mediów polskich - mówił były prezydent.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24