"Szereg błędów" w trakcie lotu z prezydentem. "Widać, że w kabinie zapanował chaos"

Źródło:
Wirtualna Polska
Komisja w sprawie lotu prezydenta z Zielonej Góry (wideo z 29 kwietnia 2021)
Komisja w sprawie lotu prezydenta z Zielonej Góry (wideo z 29 kwietnia 2021)TVN24
wideo 2/6
Komisja w sprawie lotu prezydenta z Zielonej Góry (wideo z 29 kwietnia 2021)TVN24

W czasie lotu do Lublina z prezydentem na pokładzie w czerwcu zeszłego roku załoga popełniła szereg błędów - podała w czwartek Wirtualna Polska. Z raportu, do którego dotarł portal ma wynikać, że za sterami Embraera siedziała załoga, która nigdy wcześniej nie leciała z żadnym VIP-em lotem specjalnym.

Wirtualna Polska opisała w czwartek lot z prezydentem Andrzejem Dudą na pokładzie, który odbył się 1 czerwca 2020 roku w trakcie kampanii wyborczej. Załoga maszyny miała popełnić szereg błędów. Jak napisał portal, samolot Embraer o oznaczeniu bocznym SP-LIH lecący do Lublina wystartował z Goleniowa pod Szczecinem o godzinie 13:17. Maszyna wylądowała o godzinie 14.09. 

O godzinie 14.02 miały zacząć się problemy. WP podała, że załoga, która była gotowa podejść do lądowania w Lublinie od strony północno-wschodniej, czyli na pasie 25, dostała nagle zgodę od wieży kontroli ruchu w Lublinie na lądowanie od południowego zachodu, czyli na drodze startowej 07.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Jak zauważa dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak, tylko podejście na pas 25 jest wyposażone w ILS, czyli nowoczesny system nawigacyjny, wspomagający lądowanie samolotu. Dodaje, że oba pasy wymagają innych procedur związanych z podejściem do lądowania. 

Dominik Punda, pilot kapitan z nalotem 15 tysięcy godzin w cywilnych liniach lotniczych podkreśla w Wirtualnej Polsce, że "lądowanie jest najtrudniejszym manewrem w lotnictwie". "A im cięższy i większy samolot, tym ten manewr staje się trudniejszy. Dlatego w pewnym momencie Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego stwierdziła, że duże samoloty cywilne mają mieć przy lądowaniu spełnione określone kryteria danych parametrów na odpowiedniej wysokości: prędkość, ustawienie silników, konfigurację samolotu" - mówi. "Jeśli tego nie masz na 1000 lub 500 stopach (odpowiednio 304 i 152 metry - red.), nie jesteś gotowy do stabilnego podejścia i nie masz prawa podchodzić do lądowania" - dodaje. 

Czytaj również: Samolot z prezydentem wystartował bez kontroli lotów. Piloci zostali uziemieni

Jak czytamy w artykule, maszyna z głową państwa na pokładzie nie miała na wysokości 500 stóp spełnionych wymaganych parametrów, a mimo to piloci wylądowali. 

Wirtualna Polska pisze, że z raportu sporządzonego przez Dział Jakości, Bezpieczeństwa Lotniczego i Ochrony Przewozów PLL LOT wynika, że gdy o godzinie 14.02 piloci stwierdzili, że wylądują inaczej, czyli na pasie 7 według procedury RNAV (mniej dokładnej i bardziej wymagającej) powinni ustalić między sobą, kto co robi i za co odpowiada w kabinie, zmienić ustawienia komputera, przeczytać informacje na temat tego podejścia.

Punda mówi portalowi, że "na ich miejscu powiedziałby, że potrzebuję pięciu minut nad Lublinem, wszystko by przygotował i podchodziłby na spokojnie do lądowania". "A oni nagle zaczęli przeprowadzać kompletnie nieprzygotowany manewr" - zauważa.

Jak pisze WP, załoga tłumaczyła w raporcie, że zdecydowała się na takie podejście, bo "wydawało się, że będzie w porządku". 

Czytaj: Kancelaria Prezydenta wiedziała, że kontroler lotów kończy pracę wcześnie. Ujawniamy treść maili i nagrania z wieży

"Widać, że w kabinie zapanował chaos"

Według opisywanego przez WP raportu, o godzinie 14:05 prezydencki samolot był o 3000 stóp (914 metrów) za wysoko. W odległości 9,5 kilometra od lotniska piloci postanowili gwałtownie zmniejszyć wysokość. 

Punda tłumaczy portalowi, że "w trakcie zniżania nie powinno się przekraczać wartości 1000 stóp na minutę". "Oni mieli w pewnym momencie 2300! Aż dziwne, że nie włączył się GPWS, czyli system ostrzegający pilotów o odległości ich samolotu od powierzchni ziemi, czyli urządzenie, którego wycie pamiętamy z nagrań katastrofy w Smoleńsku" - dodaje.

Według WP załoga była alarmowana przez systemy bezpieczeństwa. O 14:08 miało się włączyć ostrzeżenie, że samolot za szybko leci w kierunku ziemi. Kolejny raz systemy miały zareagowały na wysokości 1000 stóp (304 metry).

"W zapisie lotu pojawia się wtedy przekroczenie parametru ENGINE IDLE. Upraszczając: można to porównać do wrzucenia luzu w samochodzie. Załoga w ten sposób próbowała zredukować zbyt dużą prędkość, ale według ekspertów to manewr bardzo niebezpieczny w tych okolicznościach" - czytamy.

Wirtualna Polska podaje, że o godzinie 14:07 piloci poprosili wieżę o drugą w ciągu kilku minut zmianę rodzaju podejścia do lądowania - visual, czyli lądowanie w oparciu o to, co widać za oknem maszyny. Następnie włączyli autopilota.

"Wtedy już im się kompletnie wszystko rozsypało. Byli za blisko pasa, mieli za mało czasu, już dawno powinni mieć pełną konfigurację samolotu, żeby w ogóle rozpocząć lądowanie, a oni na 300 stopach (91 m – red.) dopiero zabrali się za ustawianie klap" - ocenia cytowany przez portal Punda. 

"W tym momencie widać, że w kabinie zapanował chaos. Zmienili procedurę podejścia na visuala, bo nie byli już w stanie zapanować nad automatyką. Stąd rozpięcie autopilota. Włączyło im się widzenie tunelowe: zobaczyli pas i chcieli już tylko wylądować za wszelką cenę" - mówi natomiast WP doświadczony pilot, który do niedawna pracował w PLL LOT.

"Załamanie współpracy w załodze"

Według WP w raporcie napisano: "Analiza przebiegu lotu oraz wywiadu z załogą wskazuje, że zmiana w ostatniej chwili typu podejścia na visual, połączona z rozpięcięm autopilota o 12:07:20 (czas UTC – red.) i dobrą pogodą nad lotniskiem, miała na celu redukcję obciążenia proceduralnego załogi. Jednak w związku ze zmniejszeniem poziomu automatyzacji i brakiem jasnej komunikacji w załodze doprowadziło to do zbytniego obciążenia pracą zarówno PF (kapitana - red.) jak i PM (drugiego pilota - red.) oraz załamanie współpracy w załodze". 

WP pisze, że "załamanie współpracy w załodze" spowodowało to, że dopiero na wysokości 297 stóp (90 metrów) zaczęto wypuszczać klapy do właściwego położenia. Jak czytamy, w ocenie ekspertów to najpoważniejsze zaniedbanie, którego dopuściła się tamtego dnia załoga. 

Jeden z doświadczonych pilotów chcący zachować anonimowość ocenia w rozmowie z WP, że "taki trochę Smoleńsk". "Lądowanie za wszelką cenę. Całe szczęście tym razem w dobrej pogodzie, więc chłopaki cały czas mieli visuala (lądowanie w oparciu o to, co widać za oknem maszyny - red.). Natomiast stabilizacja na 5 stopach, gdzie w mojej firmie wymagana jest na 1000 stóp, to zdecydowane przegięcie. U nas wyleciałoby się za coś takiego z roboty" - podkreśla.

Jego zdaniem, "wypuszczanie pełnych klap na 200 stopach też jest niedopuszczalne". 

"Nieprawidłowy proces podejmowania decyzji i naruszenie procedur"

Według ustaleń WP, tego samego dnia, po powrocie do Warszawy, członkowie złożyli raporty, w których przyznali się do popełnionych błędów. Portal dodaje, że Komisja Badania Zdarzeń Lotniczych PLL LOT, która prowadziła postępowanie na samym wstępie incydent zakwalifikowała jako poważny.

Jak podaje Wirtualna Polska, "za bezsporną uznano winę załogi", a za główną przyczynę incydentu KBZL PLL LOT uznała "nieprawidłowy proces podejmowania decyzji przez załogę i w konsekwencji naruszenie procedur". Portal pisze, że za czynniki sprzyjające zdarzeniu uznano między innymi: przerwę w bieżącej praktyce członków załogi, spowodowaną zawieszeniem lotów w pandemii; nieskuteczne szkolenie na symulatorach; oraz niewłaściwe zarządzanie załogami przez PLL LOT. 

Według WP, 1 czerwca zeszłego roku za sterami embraera siedziała załoga, która nigdy wcześniej nie leciała z żadnym VIP-em lotem specjalnym. Załoga miała być kompletowana w pośpiechu. 

Kancelaria Prezydenta przekazała Wirtualnej Polsce, że "nie posiada informacji (…) dotyczących incydentu z nieustabilizowanym podejściem do lądowania w dniu 1 czerwca 2020 r. w Porcie Lotniczym Lublin SA". 

Autorka/Autor:js/kg

Źródło: Wirtualna Polska

Pozostałe wiadomości

Senator Marek Borowski stwierdził w "Faktach po Faktach" w niedzielę, że spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem USA Donaldem Trumpem w sobotę "trochę nie wyszło". Zaznaczył jednak, że takie próby trzeba podejmować.

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

Źródło:
TVN24

Czy na pewno otoczenie prezydenta postawiło we właściwej sytuacji głowę państwa, wysyłając go na tego rodzaju spotkanie? - pytał w programie "W kuluarach" dziennikarz "Faktów" TVN Piotr Kraśko, odnosząc się do rozmowy Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem na marginesie prawicowej konferencji. Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska przekazała, że Pałac Prezydencki dwukrotnie przez ostatnie pół roku starał się o doprowadzenie do rozmowy obu przywódców. Duda miał jednak warunek, by doszło do niej w Białym Domu lub rezydencji Trumpa. Dodała, że po informacji o planowanej wizycie Emmanuela Macrona w Waszyngtonie w poniedziałek, "ktoś przekonał prezydenta, że to on powinien być pierwszy".

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Źródło:
TVN24

Papież Franciszek pozostaje w stanie krytycznym - poinformował Watykan. Papież jest w szpitalu od 14 lutego. Trafił tam z powodu problemów z oddechem.

Papież wciąż w stanie krytycznym

Papież wciąż w stanie krytycznym

Źródło:
Reuters, TVN24, PAP

Poparcie Elona Muska dla skrajnie prawicowej partii AfD w Niemczech nie jest tajemnicą. Sam przyznawał jednak, że do pewnego czasu nie znał w pełni tej formacji. Według mediów zmieniło się to, po tym jak zaczął wchodzić w interakcje z niemiecką prawicową influencerką i aktywistką Naomi Seibt. 24-latka mówiła w wywiadzie dla Reutersa, że miliarder i współpracownik Donalda Trumpa napisał do niej w czerwcu, chcąc dowiedzieć się więcej o partii. - Wyjaśniłam mu, że AfD nie jest podobna do ideologii nazistowskiej ani Hitlera - powiedziała Seibt. Media wyliczają, że przez ostatnie miesiące wielokrotnie reagowali wzajemnie na swoje treści w serwisie X.

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

Źródło:
Reuters, The Guardian, PAP, The Independent

Bardzo dobre, doskonałe - tak określił spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą Donald Trump. Dodał, że "to fantastyczny facet", a "Polska to wspaniały przyjaciel". Ich rozmowa trwała około 10 minut i odbyła się w sobotę na marginesie konferencji konserwatystów pod Waszyngtonem.

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

Źródło:
tvn24.pl

Skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) uzyskała w niedzielnych wyborach do Bundestagu wynik 19,5 procent. To najlepszy rezultat tego ugrupowania w historii. - Nasza ręka będzie zawsze wyciągnięta do wspólnego utworzenia rządu - mówiła po ogłoszeniu wyników liderka partii Alice Weidel. Wybory - według wyników exit poll - wygrał chadecki blok CDU/CSU, ale będzie musiał szukać koalicjantów. Przed wyborami główne niemieckie ugrupowania odżegnywały się od pomysłów utworzenia rządu z AfD.

AfD z najlepszym wynikiem w historii

AfD z najlepszym wynikiem w historii

Źródło:
Reuters, PAP

Głosowanie w wyborach federalnych w Niemczech dobiegło końca. Chadecki blok CDU/CSU zdobył 28,9 procent, a prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) 19,5 procent. Na trzecim miejscu znaleźli się socjaldemokraci z SPD z wynikiem 16 procent - wynika z sondażu exit poll opublikowanego tuż po zamknięciu lokali wyborczych. Zieloni zdobyli 13,5 procent głosów.

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Źródło:
PAP, Reuters, Tagesschau, BBC

Jestem gotowy odejść ze stanowiska prezydenta, jeśli przyniesie to pokój w Ukrainie lub doprowadzi do przyjęcia jej do NATO - powiedział w niedzielę prezydent Wołodymyr Zełenski. Odniósł się również do udziału prezydenta USA Donalda Trumpa w negocjacjach pokojowych z Rosją.

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

Źródło:
Reuters, PAP

W jednym z tuneli w Bostonie doszło do bardzo poważnej sytuacji. Ze stropu oderwał się osłabiony przez zmiany pogody duży kawał betonu.

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Źródło:
CNN, cbsnews.com

Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży, ale nie chciała korzystać z noclegowni, bo musiałaby się rozdzielić ze swoim mężem. Dlatego rozbili namiot w jednym z łódzkich parków. Tam mieszkali, nawet podczas mrozów. Dzięki strażnikom miejskim, urzędnikom i wolontariuszom mają już dach nad głową.

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Źródło:
tvn24.pl

Trzeba było wyciąć 29 klonów i topoli rosnących wzdłuż drogi powiatowej w Kisielicach (Warmińsko-Mazurskie). Ktoś podciął drzewa w taki sposób, że mogły przewrócić się na jezdnię. Policja szuka sprawcy. 

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Źródło:
PAP

Nadchodzące dni przyniosą przewagę chmur, choć niewykluczone są miejscowe przejaśnienia lub rozpogodzenia. Lokalnie będą pojawiać się mgły ograniczające widzialność. Będzie cieplej.

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Źródło:
tvnmeteo.pl

Bomba ekologiczna - tak mówi się o skażonych terenach po dawnych zakładach chemicznych Zachem w Bydgoszczy. Miasto nie jest w stanie wziąć na siebie kosztów oszyszczenia, które są szacowane na kilka miliardów złotych. Bez pomocy państwa lub Unii Europejskiej jest to niemożliwe. Hydrogeolog dr hab. inż. Mariusz Czop, profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie mówi wprost o "gigantycznej porażce naszego państwa".

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

Źródło:
tvn24.pl

Miliarder, 94-letni Warren Buffet, sprzedał pod koniec 2024 roku akcje o wartości ponad 134 miliardów dolarów. Zwiększył tym samym zapas gotówki firmy Berkshire, w której jest prezesem, do rekordowej sumy 334 miliardów dolarów - wynika z rocznego raportu. Nie wyjaśnia jednak powodów swojej decyzji.

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Źródło:
PAP

Skute lodem o tej porze roku jezioro White Bear Lake w stanie Minnesota to zwyczajny widok. Ale uwięziony w nim samochód marki Buick to, zdaniem miejscowych, "coś niezwykłego".

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Źródło:
CBS News
Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ceny pączków w zbliżający się tłusty czwartek powinny zostać na stabilnym poziomie, pomimo, że koszty podstawowych produktów wykorzystywanych do ich smażenia, takich jak jaja, masło i mąka, wzrosły - ocenił BNP Paribas. Z kolei za cukier i olej piekarnie zapłacą mniej. Ile trzeba będzie zapłacić za pączki w zbliżający się Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Źródło:
PAP
Tak wytrenowano chińską AI

Tak wytrenowano chińską AI

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Źródło:
tvn24.pl
Premium