Sytuacja wokół lex TVN była tematem "Rozmowy Piaseckiego". Gość programu, były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar ocenił, że ustawy nie da się obronić. - To nie jest tak, że ta ustawa pojawiła się w systemie, który jest w pełni dojrzały w sensie demokratycznym - mówił. Jego zdaniem odesłanie lex TVN przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego "nie wchodzi w grę".
Gościem poniedziałkowego wydania "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 był Adam Bodnar, były rzecznik praw obywatelskich. Z prowadzącym program Konradem Piaseckim rozmawiał o ustawie lex TVN, której przyjęcie przez Sejm wywołało falę niedzielnych protestów w dużych miastach i małych miejscowościach w całym kraju. Sam Bodnar był obecny na proteście w Warszawie, przed Pałacem Prezydenckim.
Protesty po przyjęciu lex TVN
Bodnar o lex TVN: tu nie ma nic do obrony
Czy znowelizowaną ustawę medialną, czyli lex TVN, da się obronić z punktu widzenia ochrony praw nabytych, swobód obywatelskich, wolności mediów, wolności słowa i wolności gospodarczych? - To wszystkie zarzuty konstytucyjne - odpowiedział Bodnar. - Wszystkie te przepisy konstytucyjne są naruszane, to było sygnalizowane przez środowisko prawnicze od początku - przypomniał.
- Tu nie ma nic do obrony - oświadczył gość "Rozmowy Piaseckiego".
Adam Bodnar ocenił, że prezydent powinien zawetować tę ustawę. - Prezydent ma jeszcze szansę na to, żeby nie być grabarzem demokracji - argumentował. Andrzej Duda na decyzję w sprawie lex TVN ma 21 dni od momentu wpłynięcia ustawy do jego kancelarii. Może ustawę podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską.
Zdaniem byłego rzecznika praw obywatelskich wysłanie tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego "nie wchodzi w grę".
- Są tu oczywiście wolności prawne, natomiast nie możemy abstrahować od kontekstu, w którym się znajdujemy. To nie jest tak, że ta ustawa pojawiła się w systemie, który jest w pełni dojrzały w sensie demokratycznym, w którym można normalnie procedować i zastanawiać się nad różnymi rozwiązaniami prawnymi - zwrócił uwagę.
"Każda ustawa ma swój ściśle określony cel polityczny"
Tłumaczył, że "ostatnie pięć, sześć lat nauczyło nas, że każda ustawa ma swój ściśle określony cel polityczny". - Co więcej, ten cel jest później realizowany - dodał. Wymienił dla przykładu sprawę wprowadzania zmian w sądach powszechnych czy w Krajowej Radzie Sądownictwa. - To, co władza nie wyrażała wprost, ale gdzieś w domyśle obiecywała, później po prostu realizowała w kontekście niszczenia państwa prawa - powiedział.
Dlaczego wysłanie ustawy do TK "nie wchodzi w grę" według Bodnara? - To, co zobaczyliśmy w piątek, to wyjęcie z szuflady z dnia na dzień, z godziny na godzinę ustawy, która leżała w Sejmie, czekała na odrzucenie senackiego weta. I w ciągu kilku godzin zmieniła się rzeczywistość - odparł były rzecznik praw obywatelskich.
- Teraz wyobraźmy sobie, że ustawa zostanie wysłana do Trybunału Konstytucyjnego. Opinia publiczna, być może sojusznicy, odczytają to jako wyraz dobrej woli, po czym za miesiąc, dwa, trzy miesiące okaże się, że znowu, z dnia na dzień, ustawa jest wyjęta przez Trybunał, który uzna, że jest ona absolutnie zgodna z konstytucją - opisał.
Dodał, że nie mówi tego dlatego że ma "złe myśli" w stosunku do prezes TK. - Tylko dlatego, że bazuję na faktach - powiedział.
Bodnar: jak mam sądzić, że Trybunał będzie w takiej sprawie orzekał niezależnie?
- W ciągu ostatnich miesięcy mieliśmy dwa fundamentalne orzeczenia z punktu widzenia praw i wolności obywatelskich i naszej sytuacji - przypomniał. Wymienił tu orzeczenia z 7 października (w sprawie zasady wyższości prawa unijnego nad krajowym zapisanej w traktatach) i 24 listopada (w sprawie Europejskiej konwencji praw człowieka). - Po raz pierwszy w historii nowożytnej Polski, Polska de facto zakwestionowała umowę międzynarodową, dotyczącą praw człowieka - opisał.
- Po tych faktach, po tych zdarzeniach, jak mam sądzić, że Trybunał będzie w takiej sprawie orzekał niezależnie czy że wzbije się na wyżyny swojej obrony państwa prawa? - zapytał.
Były RPO: to jedna z tych funkcji strażnika konstytucji
W programie padło pytanie, czy błyskawiczne i błędne procedowanie w Sejmie ustawy może być przesłanką dla prezydenta, gdy będzie decydować o losach ustawy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Komisja kultury przeciw uchwale Senatu w sprawie lex TVN. Przewodniczący nie chciał rozmawiać z dziennikarzami
- Myślę, że to jedna z tych funkcji strażnika konstytucji, żeby weryfikować cały proces legislacyjny - odpowiedział były rzecznik praw obywatelskich. - Co więcej, czasami może być to niezła wymówka. Jeśli nie chce się zająć meritum ustawy, to wtedy taka osoba jak prezydent może się skoncentrować na kwestiach formalnych i wykazać wszystkie nieprawidłowości regulaminowe - dodał.
Na ile łamanie sejmowego regulaminu może stać się sprawą dla śledczych? - W takich sytuacjach, nagłych naruszeń procedury, politycy opozycji zastanawiają się, co można zrobić. Przychodzi do głowy zawiadomienie do prokuratury. Oczywiście, można składać - mówił Bodnar.
Potwierdził jednocześnie, odpowiadając na pytanie, czy istnieją podstawy prawne do złożenia takiego zawiadomienia. - Bo jeśli procedura jest łamana, to absolutnie można - tłumaczył. - Tylko powstaje pytanie: po co? - zapytał od razu, zastrzegając jednak, że w takich sytuacjach lepiej składać zawiadomienie, niż tego nie zrobić.
Bodnar: nasza rzeczywistość jest wykrzywiona
Kwestia zasadności składania wniosku padła w kontekście funkcjonowania prokuratury kontrolowanej przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę.
- Musimy zdawać sobie żyjemy w kraju, w którym prezes Najwyższej Izby Kontroli przedstawia raporty, które brzmią jak akt oskarżenia pod adresem władzy, w tym także pod adresem Ministerstwa Sprawiedliwości, i zasadniczo nic się nie dzieje - zwrócił uwagę.
Według Bodnara "nasza rzeczywistość jest tak wykrzywiona, że pewne działania, które mogą pozornie wydawać się racjonalne, nie są racjonalne, jeżeli uwzględnimy, że minister sprawiedliwości jest jednocześnie prokuratorem generalnym".
Do poniedziałkowego poranka ponad 2,2 miliona osób podpisało się pod apelem w obronie TVN.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24