Ustawa o komisji do spraw zbadania rosyjskich wpływów, zwana "lex Tusk", z prezydenckim podpisem. - To niespotykany organ o niespotykanych kompetencjach w demokratycznym kraju. Ma tak naprawdę zastąpić jednocześnie i oskarżyciela, i sąd - ocenił w TVN24 sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Adwokat Michał Wawrykiewicz z Inicjatywy "Wolne Sądy" zwrócił uwagę, że "jeśli chodzi o konstytucję, to mamy co najmniej osiem bardzo poważnie naruszonych przepisów". Według profesora Marcina Matczaka prezydent w tej sprawie "działa w rozdwojeniu jaźni". - Przed każdym niezależnym sądem te kary wymierzone przez komisję upadną - zaznaczał dr hab. Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego UJ.
Prezydent Andrzej Duda w poniedziałek o godzinie 10.30 ogłosił decyzję w sprawie ustawy o komisji do spraw zbadania rosyjskich wpływów. Potwierdził, że podpisze ustawę i skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.
Państwowa komisja - według założeń posłów Prawa i Sprawiedliwości - ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji warszawskiej. Decyzje, które ma podejmować, to między innymi wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Przymusiński: to będzie farsa wyjaśniania czegokolwiek
Decyzję prezydenta komentowali w TVN24 prawnicy.
- Ta komisja jest organem niespotykanym o niespotykanych kompetencjach w demokratycznym kraju. Ma tak naprawdę zastąpić jednocześnie i oskarżyciela, i sąd. To będzie farsa wyjaśniania czegokolwiek - ocenił sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Komisja do spraw wpływów na wszystko >>>
Decyzje komisji "de facto będą śmiercią cywilną"
- W demokratycznym kraju to powinno wyglądać tak, że są organy ścigania, które ustalają pewne fakty, gromadzą dowody i przedstawiają je niezależnemu sądowi. Tutaj komisja ma wydawać swoje decyzje administracyjne, które de facto będą śmiercią cywilną dla osób, wobec których takie decyzje wydadzą - zwrócił uwagę Przymusiński.
- Jest to wejście z butami w obszar, który powinien być zastrzeżony dla sądów - dodał.
"Nikt nie może być bezpieczny o swoje mienie i o swoje wolności, kiedy obraduje parlament"
Jak ocenił Przymusiński, "można się domyślić, że powołanie tej komisji wiąże się z tym, że jednak sądy cały czas bronią swojej niezależności". - Sędziowie w znacznej większości nie pozwalają na to, by dyktowano im wyroki, ale jeżeli będzie to robiła komisja, która będzie powoływana w sposób polityczny, to już takiej gwarancji nikt nie będzie miał - zaznaczył.
CZYTAJ WIĘCEJ w KONKRET24: Komisja z "lex Tusk" a sejmowa komisja śledcza - główne różnice
- Można powiedzieć, że nikt nie może być bezpieczny o swoje mienie i o swoje wolności, kiedy obraduje parlament, trawestując słowa znanego pisarza - dodał sędzia Przymusiński, nawiązując do słów amerykańskiego pisarza Marka Twaina.
Wawrykiewicz: co najmniej osiem przepisów konstytucji zostało bardzo poważnie naruszonych
Do "lex Tusk" odniósł się w TVN24 również mecenas Michał Wawrykiewicz z Inicjatywy "Wolne Sądy". - Inaczej się tego nie da nazwać niż potworek prawny. To skrajnie niekonstytucyjne rozwiązanie, które powołuje w Polsce organ o charakterze nadzwyczajnym, który nie ma nic wspólnego z sądem - powiedział.
- A wymiar sprawiedliwości w Polsce, zgodnie z konstytucją, mogą sprawować wyłącznie sądy. Nakładać kary mogą wyłącznie sądy - zwrócił uwagę.
Wawrykiewicz podkreślił, że "ta ustawa wprost, ewidentnie, przewiduje karanie, możliwość represji wobec obywateli". - Przewiduje środki karne, a takie może nakładać tylko sąd. To nie jest sąd. To jest organ o charakterze specjalnym, który będzie wydawał decyzje administracyjne, które nie są zaskarżalne, nie ma odwołania. Jest zabrane prawo do obrony, bo ustawa nie przewiduje ustanowienia obrońcy w trakcie trwania postępowania - powiedział.
- To jest naruszenie na naruszeniu. Jeśli chodzi o konstytucję, to mamy co najmniej osiem przepisów konstytucji bardzo poważnie naruszonych. To taka histeryczna próba ochrony przed utratą władzy w taki brutalny sposób - dodał Wawrykiewicz.
Małecki: chodzi o polityczną hucpę
Dr hab. Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego stwierdził, że "chodzi o to, żeby PiS bawił się w gliniarza, prokuratora, sędziego i kata - wezwać przed komisję określone osoby, przesłuchiwać je w świetle kamer, stygmatyzować publicznie, następnie nałożyć kary wbrew konstytucji i wykonać wyrok".
- Nie chodzi o rzeczywiste zbadanie ewentualnych rosyjskich wpływów na działalność różnych instytucji publicznych, tylko chodzi o polityczną hucpę. Chodzi o to, co się będzie działo przed wyborami, o wygenerowanie materiału obciążającego różne osoby, by wzmacniać określoną partię polityczną - dodał.
- Gdyby ugrupowania antydemokratyczne wygrały wybory, to ta komisja tak naprawdę nie będzie już do niczego potrzebna, bo po wyborach mogą robić wszystko. Natomiast jeżeli ugrupowania prodemokratyczne wygrają wybory, to oczywiście żadne decyzje tej pseudokomisji nie będą respektowane. Przed każdym niezależnym sądem te kary wymierzone przez komisję upadną - podkreślił prawnik.
Matczak: prezydent działa w rozdwojeniu jaźni
We wpisie na Twitterze decyzję prezydenta w sprawie "lex Tusk" skomentował Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji UW, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. "PAD [prezydent Andrzej Duda - przyp. red.] zgadza się na powołanie w Polsce sądu specjalnego, w którym kary nakładać będą politycy. Wie, że ta ustawa jest niekonstytucyjna, bo wysyła ją do TK - podpisuje ją, a będzie we wniosku uzasadniał jej niekonstytucyjność (bo jest do tego zobowiązany), a więc działa w rozdwojeniu jaźni" - napisał.
Według Matczaka prezydent "zachowuje się jak lekarz, który podejrzewa, że lek jest trujący, ale najpierw podaje go i wpuszcza do organizmu, a potem poddaje badaniu". "Powinien wątpliwą ustawę skierować do TK przed podpisaniem, ale wtedy byłoby to bez sensu politycznie: ustawa nie zaczęłaby działać, a w TK zostałaby zablokowana, bo kontrola prewencyjna wymaga pełnego składu, a następcza nie" - zwrócił uwagę prawnik.
"Pozostaje mi tylko życzyć PAD, by kiedyś stanął przed tą komisją, gdy jej skład powoła opozycja, i sam się przekonał, jak bardzo transparentne są działania specjalnego politycznego sądu" - dodał Matczak.
Źródło: TVN24