Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o powołaniu komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, czyli tak zwane lex Tusk. Zapowiedział również skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego.
Decyzję prezydenta skrytykowało wielu profesorów prawa, prawników i konstytucjonalistów, którzy twierdzą, że podpisana ustawa łamie konstytucję. Kilkoro naukowców zrezygnowało z zasiadania w powołanych przez Andrzeja Dudę eksperckich radach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niezwykle szerokie uprawnienia. Co kryje "lex Tusk"
Siemoniak: to będzie komisja zemsty, komisja sfrustrowanych ludzi
Sprawę komentował w "Kropce nad i" w TVN24 Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO, w przeszłości szef MON i wicepremier.
- Ostry konflikt, jaki PiS próbuje wywołać tą komisją, będzie owocował wzrostem napięcia w Polsce i osłabieniem wsparcia dla Ukrainy. Stany Zjednoczone tego nie chcą i nie rozumieją, dlaczego prezydent Duda, który od 24 lutego (2022 roku - red.) dobrze z nimi współpracował, (...) robi coś takiego - przekonywał.
Zdaniem Siemoniaka ta komisja to "próba dopadnięcia Donalda Tuska, różnych liderów opozycji, ale też różnych osób, które do 2015 roku funkcjonowały w różnych miejscach".
Siemoniak stwierdził, że to jest "komisja zemsty, komisja sfrustrowanych ludzi, którzy przez osiem lat, (...), nie potrafili niczego nikomu udowodnić w tym obszarze, a teraz będą próbowali się odegrać".
Dodał, że "to będzie komisja ludzi, którzy będą chcieli się zemścić za wszystkie swoje niepowodzenia". - Chodzi o to, żeby odwrócić wynik wyborów, nie mam co do tego wątpliwości, dlatego jesteśmy tak oburzeni - mówił dalej wiceszef PO.
- Oni uważają, że taką komisją mogą zmienić wynik wyborów, czują się przegranymi, czują się skłóceni. I to jeszcze nie jest koniec, będą jeszcze różne inne pomysły w tym wszystkim - kontynuował. Jednocześnie ocenił, że prace tej komisji "to będzie karykatura".
Siemoniak: cokolwiek się zdarzyło, jest to udokumentowane
Gość "Kropki nad i" odniósł się także do ustaleń dziennika "Rzeczpospolita", który odtworzył przebieg zdarzeń z 16 grudnia, w sprawie rakiety pod Bydgoszczą, na podstawie dokumentów służby dyżurnej Centrum Operacji Powietrznych.
Dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych Tomasz Piotrowski 16 grudnia 2022 roku powiadomił premiera Mateusza Morawieckiego i służbę dyżurną ministra obrony o "niezidentyfikowanym obiekcie" w polskiej przestrzeni powietrznej - napisano. Rzecznik rządu Piotr Mueller oświadczył, że "informacje dotyczące raportowania do premiera" są "absolutnie nieprawdziwe". Również MON zaprzeczyło podanym przez dziennik informacjom.
- Premier nie słynie z jakiegoś nadmiaru prawdomówności - komentował wiceprzewodniczący PO.
Zdaniem Siemoniaka w tej sprawie "wszystko jest w papierach, wszystko jest w dokumentach". - Uważam, że jest tak, że cokolwiek się zdarzyło, to jest udokumentowane - podkreślił. - Jeśli Morawiecki nie wiedział do kwietnia, to taki premier nie jest do niczego potrzebny - stwierdził polityk PO.
W podobnym tonie wypowiadał się o wicepremierze, szefie MON Mariuszu Błaszczaku. - Albo wiedział i to jest jednym wielkim kłamstwem, albo nie wiedział, i też go to dyskwalifikuje - powiedział. Jak dodał, "po to się jest ministrem obrony, żeby takie rzeczy natychmiast wiedzieć".
Zapytany, dlaczego zaniechano poszukiwań rakiety, odparł: - Nie potrafię tego wyjaśnić, w głowie mi się to nie mieści.
Jak to powinno wyglądać "w normalnym świecie"
Siemoniak mówił o tym, jak powinno wyglądać działanie władz w tego rodzaju sytuacji "w normalnym świecie". - Minister obrony dowiaduje się o takiej rzeczy. Przypominam sobie, jak nad Donbasem zestrzelono samolot. Natychmiast, po godzinie, byliśmy u premiera Tuska, byli szefowie służb, analizowaliśmy sytuację. Tu są jakieś wrogości, jakieś ośrodki w PiS-ie, jeden mówi, drugi nie mówi - kontynuował Siemoniak. Dodał, że "powinno być tak, że u premiera natychmiast jest narada".
- Jeśli premier nie wiedział do kwietnia, (…), to o czym my w ogóle rozmawiamy, to dyskwalifikuje Błaszczaka, Morawieckiego i cały obóz tej władzy - powiedział gość "Kropki nad i".
Autorka/Autor: mjz/dap
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24