Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz podczas czwartkowej uroczystości w Warszawie podpisali sprayem mural z okazji 20-lecia Polski w Unii Europejskiej. - Chcieliśmy, żeby to był symbol radości, barwy i nadziei - podkreślał Miller. Cimoszewicz wspominał kulisy polityczne przed podpisaniem traktatu akcesyjnego. - Zmieniliśmy sposób negocjowania, żeby osiągnąć sukces. I ten sukces osiągnęliśmy - stwierdził.
W czwartek przy Alei Wyzwolenia 2 w Warszawie odsłonięto mural z okazji 20-lecia wejścia Polski do Unii Europejskiej. W uroczystości wzięli udział byli premierzy, europosłowie Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz, którzy korzystając z wysięgnika podpisali mural sprayem.
W 2003 roku obaj politycy podpisali w imieniu Polski traktat akcesyjny do UE - Miller jako ówczesny premier, Cimoszewicz jako szef MSZ.
Miller: wśród różnych projektów zwróciliśmy uwagę właśnie na ten
- Z Włodzimierzem Cimoszewiczem od pewnego czasu zastanawialiśmy się, jaki pomysł zaprezentować na 20-lecie, ale odbiegający od dotychczasowej sztampy. Chcieliśmy, żeby to był symbol radości, barwy, nadziei. I wśród różnych projektów zwróciliśmy uwagę właśnie na ten, bo od razu uznaliśmy, że to jest to, czego szukamy - mówił podczas uroczystości Leszek Miller.
Jak dodał, "Unia Europejska tak się powinna kojarzyć". - Polska radosna, barwna, ciepła, pełna serdeczności i nadziei - zaznaczył.
- Ten mural o tyle jeszcze ma uzasadnienie, że troszkę nas zdumiało, że proeuropejski rząd nie realizuje żadnej uroczystości państwowej z okazji 20-lecia wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, więc może obejrzy sobie ten mural i pomyśli, że może na 25-lecie warto coś zrobić - dodał Miller.
Cimoszewicz: zdajemy sobie sprawę, że bardzo wielu ludzi pracowało na rzecz naszego członkostwa w Unii
- Kiedy zobaczyliśmy po raz pierwszy projekt tego muralu, moją reakcję wyraziłem w jednym słowie: znakomity - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz. - I rzeczywiście bardzo mi się podoba, bardzo się nim cieszę, rozumiem jego symbolikę, mam nadzieję, że nasi rodacy również ją dostrzegą i będą z tego zadowoleni - dodał.
- My obaj z Leszkiem zdajemy sobie sprawę z tego, że bardzo wielu ludzi pracowało na rzecz naszego członkostwa w Unii Europejskiej i my sobie nie przypisujemy tutaj żadnej wyłączności, ale los jednak sprawił tak, że kiedy Lewica wygrała wybory w 2001 roku i Leszek tworzył rząd, zaproponował mi objęcie teki ministra spraw zagranicznych, niestety nasz kraj był w swoistym takim dołku negocjacyjnym - mówił.
Jak dodał, "mieliśmy najmniejsze osiągnięcia spośród wszystkich 10 państw kandydujących i trzeba było nawet zaryzykować swoją karierą polityczną". - Premier Miller musiał mnie parę tygodni później bronić przed wnioskiem o wotum nieufności w Sejmie, ze względu na to, że zmieniliśmy sposób negocjowania, żeby osiągnąć sukces. I ten sukces osiągnęliśmy - stwierdził.
- Potem mieliśmy rzeczywiście zaszczyt podpisania traktatu akcesyjnego na Akropolu w miejscu symbolicznym w otoczeniu wszystkich przywódców europejskich. I to nam wynagradzało w zasadzie wszystko, co czasami w działalności politycznej bolało - dodał Cimoszewicz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24