- Kiedy wysiadłem okazało się, że podbiegający ludzie zaczęli podnosić samochód, dopiero wtenczas zobaczyłem co się stało, że ten człowiek leży pod samochodem. A kiedy udało nam się go wyciągnąć i nim zaopiekować, dopiero jak się odwróciłem zobaczyłem inne osoby. To była traumatyczna chwila - tak o wypadku podczas Rajdu Pragi, mówi łamiącym się głosem Leszek Kuzaj.
Tuż po tragicznym wypadku do którego doszło 6 grudnia w Pradze, Leszek Kuzaj zawiesił swoją sportową działalność. W środę reporterce programu "Prosto z Polski" udzielił wywiadu, w którym mówi o tym, co się zdarzyło i o ułamkach sekund, które zmieniły jego życie.
"Cały czas myślę o tym co się stało"
- W takich sytuacjach zadaje się wiele pytań, jest zbyt wiele zbiegów okoliczności - mówi rajdowiec. Mistrz kierownicy od czasu wypadku nadal nie może otrząsnąć się z tego co się stało. - Minęło trochę czasu, jednak jest to taki okres w moim życiu, w którym czuję jakby minął rok, tak bardzo wydłużył się ten okres. Cały czas myślę o tym, co się stało - mówi Kuzaj.
"To jest bardzo bolesne"
To był dla mnie przykry, dramatyczny i bardzo bolesny wypadek. Jednak zrobiłem co mogłem, nic więcej w tej sytuacji nie mogłem zrobić. Leszek Kuzaj
Wielka sensacja
O tym, że wypadek polskiego kierowcy stał się wielką sensacją, mówi sam poszkodowany. - Dzięki wypadkowi znów zrobiło się głośno o rajdach samochodowych - to bardzo przykre, bo kiedy kierowcy odnoszą sukcesy na rajdach, nie ma nas w mediach lub jest nas mało - mówi Kuzaj.
Dlaczego ci ludzie pojawili się w tym właśnie miejscu kilkadziesiąt sekund przed moim przejazdem? Przecież mogli wybrać inne miejsca. Leszek Kuzaj
"Czy jeszcze wystartuję? - nie wiem"
Jego sportowa kariera stoi pod znakiem zapytania, a on sam nie wie, czy i kiedy wróci do sportu. - To za świeży temat, by mówić o powrocie. W takiej czy innej formie na pewno kiedyś usiądę za kierownicą, ale czy będę startował - nie wiem. Na razie dałem sobie pewien okres czasu by nie rozważać tego i skoncentrować się na tym, co mogę zrobić. I tak naprawdę sam sobie pomóc. Nauczyć się z tym wszystkim żyć - wyznaje polski kierowca.
Tragiczny rajd
Do wypadku doszło w sobotę, 6 grudnia. Tuż po starcie, Peugeot 307 WRC liderów Praskiego Rallysprintu, wypadł na lewym zakręcie, uderzył w słup oświetleniowy, odbił się od niego i wpadł w grupę kibiców. Samochód został mocno rozbity. Leszek Kuzaj i jego brytyjski pilot Craig Parry, nie odnieśli poważniejszych obrażeń. Na miejscu zginął 26-letni Polak, a dzień później w szpitalu zmarł 24-letni Czech. Do szpitala trafiły także dwie inne osoby: kobieta i 8-letnia dziewczynka.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24