- Wizyta sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego w Polsce była kurtuazyjna, nic konkretnego nie zadeklarował, jedynie sondował - ocenił w "Faktach po Faktach" Witold Waszczykowski z PiS. - Amerykanie wiedzą, iż ich atrakcyjność w Polsce zmalała - powiedział Janusz Reiter, były ambasador w USA.
Reiter powiedział, że nie dziwi go, iż podczas wizyty w Polsce Kerry nie odniósł się do tego, czy USA podsłuchiwały polskich przywódców.
- Na to się reaguje publicznie, kiedy staje się to faktem publicznym. Lepiej, jeśli taką sprawę uda się rozwiązać, jeśli istnieje, bo o tym na razie możemy tylko spekulować, po cichu - powiedział były ambasador w USA.
Waszczykowski podkreślił z kolei, że podsłuchy nie były powodem wizyty Kerry'ego w Polsce, ponieważ była ona planowana dużo wcześniej.
- Agenda była inna, jeśli podsłuchy były, to nie w Polsce się to tłumaczy, bo nie Polska jest głównym celem podsłuchów - powiedział Waszczykowski.
I dodał: - Jeśli premier, czy polskie służby miałyby na to dowód (podsłuchy - red.) to oczywiście powinny to postawić. Jeśli rozmowa wyglądała, tak jak wyglądała, to pewnie takich dowodów nie mamy.
W jego opinii, nikt do kwestii takich, jak podsłuchy, publicznie się nie przyzna.
Szef MSZ Radosław Sikorski jedynie poruszył z sekretarzem stanu USA kwestię tzw. afery podsłuchowej związanej z praktykami amerykańskiego wywiadu. Poinformował, że uzgodniono, iż będą "bliższe konsultacje między naszymi służbami, jak zwalczać wspólne zagrożenie". Z kolei Kerry mówił o wspólnym działaniu, by zachować równowagę między ochroną obywateli, a zachowaniem ich prywatności.
Wizyta sondażowa
Waszczykowski zaznaczając, że podsłuchy nie były powodem wizyty Kerry'ego, stwierdził, że przyjechał on do Polski z wizytą sondażową po mniej więcej roku od przejęcia władzy przez nową administrację Baracka Obamy.
- Słyszał zapowiedzi nowych, dużych programów gospodarczych i zbrojeniowych i przyjechał się zorientować - powiedział polityk PiS.
- Sondowanie, na ile my jesteśmy zdeterminowani, aby wydać pieniądze, na pewno padło, i Kerry na pewno przypomniał, że w tych przetargach, które Polska będzie kiedyś ogłaszała, jest miejsce dla Amerykanów i to był główny powód (wizyty - red.).
Reiter powiedział, że polski rynek obronny przyciąga uwagę Amerykanów. - To nie jest wizyta komiwojażera, który ma w walizce ileś ofert, to jest rozmowa o polityce bezpieczeństwa, bo tego typu decyzje zapadają w pewnym kontekście decyzji o bezpieczeństwie - powiedział były ambasador w USA.
Dodał, że Amerykanie wiedzą, iż ich atrakcyjność w Polsce zmalała. - Że panuje sceptycyzm po wielu błędach, które Ameryka popełnia. Poza tym myśmy się stali krajem, który patrzy do środka, a nie na zewnątrz, nad czym ubolewam - powiedział Reiter.
Nie zdziwiłby się, jak się wyraził, gdyby Amerykanie postanowili zainwestować w stosunki z Polską, przy czym, jak zaznaczył, nie da się ich oddzielić od spraw komercyjnych.
Kwaśna konferencja
W opinii Waszczykowskiego, polski rząd nie oczekuje zbyt dużo od Stanów Zjednoczonych po tym, jak dokonał reorientacji na Europę, czyli Niemcy.
- Mieliśmy kurtuazję, deklaratywne sprawdzanie się. Widocznie Kerry uznał, że te deklaracje, które usłyszał od Tuska i Sikorskiego są na tyle mgliste, że sam nic konkretnego nie zadeklarował. Mieliśmy kwaśną konferencję obu ministrów i brak konferencji po spotkaniu z premierem - powiedział Waszczykowski.
Autor: MAC/tr
Źródło zdjęcia głównego: TVN24