Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że zatrzymano osiem osób podejrzewanych o wywołanie fałszywego alarmu, który spowodował zawrócenie samolotu linii LOT, lecącego z Warszawy do Newark w USA. Jak przekazał rzecznik linii lotniczej LOT Krzysztof Moczulski, stało się to "po otrzymaniu sygnału o potencjalnym zagrożeniu na pokładzie". Rzeczniczka portu Anna Dermont poinformowała, że "zostały uruchomione odpowiednie w takiej sytuacji procedury".
"Policjanci z Legionowa i OPP zatrzymali osiem osób podejrzewanych o wywołanie fałszywego alarmu bombowego na pokładzie samolotu lecącego z Warszawy do USA" - poinformowała w niedzielę Komenda Stołeczna Policji. "To mężczyźni w wieku od 23 do 60 lat. Trwają czynności w kierunku artykułu 224a Kk. (fałszywy alarm - red.)" - podano.
Rzecznik prasowy linii lotniczych LOT Krzysztof Moczulski przekazał TVN24 po godzinie 20, że "po otrzymaniu sygnału o potencjalnym zagrożeniu na pokładzie samolotu wykonującego rejs LO11 z Warszawy do Newark w Stanach Zjednoczonych, kapitan zgodnie z procedurą, podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Warszawie".
Pierwszą informację otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Dodał, że kiedy samolot wylądował, zostały uruchomione służby lotniskowe i państwowe. "Rejs został odwołany z przyczyn operacyjnych, a pasażerom zostaną zmienione rezerwacje na inne połączenia" - oznajmił.
Rzeczniczka Lotniska Chopina w Warszawie Anna Dermont potwierdziła, że "do służb lotniskowych wpłynęła informacja o możliwym niebezpiecznym ładunku na pokładzie samolotu do Newark". "Zostały uruchomione odpowiednie w takiej sytuacji procedury, trwają działania służb państwowych" - dodała.
Źródło: TVN24, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter/tvnwarszawa.pl