Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski przytoczył treść listu, jaki miał w kwietniu 2012 roku skierować do kardynała Stanisława Dziwisza. Dzień wcześniej kardynał odniósł się do sprawy Janusza Szymika - ofiary księdza Jana Wodniaka, który wykorzystywał go seksualnie przez pięć lat. Twierdził, że żadnej korespondencji w tej sprawie nie otrzymał.
Portal Onet przedstawił w reportażu historię obecnie 48-letniego Janusza Szymika, który w latach 80. był przez pięć lat wykorzystywany seksualnie przez ówczesnego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim koło Bielska-Białej, księdza Jana Wodniaka. Z ustaleń portalu wynika, że ofiar byłego proboszcza może być znacznie więcej.
Szymik wspomina w nim, że udał się w tej kwestii najpierw do biskupa Tadeusza Rakoczego, ówczesnego ordynariusza bielsko-żywieckiego, przekazał mu spisane wspomnienia z lat 1984-1989 oraz poprosił o interwencję.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jako dziecko był wykorzystywany przez księdza, biskup napisał list. "Nie znalazłem słowa 'przepraszam'" >>>
Wobec braku działań przekazał sprawę księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, prezesowi Fundacji Brata Alberta, który 21 kwietnia 2012 roku pojechał do kurii w Krakowie (diecezja bielsko-żywiecka to część archidiecezji krakowskiej). Tam wręczyć miał do rąk własnych kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi list, w którym miała znajdować się dokładnie opisana sprawa Szymika oraz jego dane kontaktowe. Ksiądz Isakowicz-Zaleski zapewnia, że hierarcha dowiedział się również o wcześniejszych zaniechaniach biskupa Rakoczego, a mimo to nie skontaktował się nigdy z pokrzywdzonym.
Reakcja kardynała
Kardynał Dziwisz przekazał we wtorek, że wyraża ubolewanie "wobec ogromnej krzywdy, która została wyrządzona Panu Januszowi Szymikowi i kieruje do niego wyrazy szczerego współczucia".
Podkreślił też, wobec ostatnich doniesień medialnych, że nie przypomina sobie, aby otrzymał dokumenty w tej sprawie. "Ponadto, po sprawdzeniu w odpowiednich rejestrach kurialnych, okazało się, że nie ma tam żadnego śladu korespondencji od kogokolwiek do mnie w tej kwestii. W związku zaś z doniesieniem medialnym, że 21 kwietnia 2012 r. miałem otrzymać dokumenty w tej sprawie od ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego w kurii metropolitalnej w Krakowie, muszę zaznaczyć, że w tym czasie przebywałem z pielgrzymką w Ziemi Świętej, co można sprawdzić" - zaznaczył.
Ksiądz pisze do kardynała: biskup Rakoczy "nie rozwiązał problemu" ofiary
Tego samego dnia ksiądz Isakowicz-Zaleski wydał oświadczenie, w którym między innymi zapowiedział "opublikować list w całości", jeśli kardynał "zaprzecza tej wizycie i otrzymaniu listu z załącznikami".
W środę, zgodnie z zapowiedzią, duchowny przytoczył na swoim blogu treść listu datowanego na 24 kwietnia 2012 roku. Wytłumaczył, że w treści wykropkował nazwiska księży, osób świeckich i nazwy parafii, poza przypadkami znanymi z mediów. Zaznaczył, że "we wręczonym oryginale" listu dane te nie zostały ocenzurowane.
W przytoczonej treści listu ksiądz wspomina, że w 2008 roku otrzymał wiadomość od Janusza Szymika, który w liście opisał wydarzenia z końca lat 80., i molestowanie seksualne, którego dopuścił się wobec niego ksiądz Jan Wodniak.
"Rozmawiałem osobiście z autorem listu w obecności jego żony i wujka, którzy potwierdzili opisywane zdarzenia. Niestety ordynariusz bielsko-żywiecki J. E. Ks Bp Tadeusz Rakoczy, do którego zwracała się rodzina, nie rozwiązał tego problemu" - brzmi fragment listu. Ksiądz przypomina tam, że aktualnie czyny tuszowania przez władze kościelne stosunków seksualnych z osobą nieletnią są penalizowane.
Isakowicz-Zaleski zwraca uwagę, że o sprawie wspominał w swoich bieżących publikacjach, w tym w książce "Księża wobec bezpieki", jednak nie podał tam żadnych danych personalnych. "W IPN znajdują się wiarygodne dokumenty dotyczące ks. Wodniaka, który przez kilka lat był zarejestrowany jak tajny współpracownik o ps. 'Janek'" - zaznaczył.
Ksiądz twierdzi także, że poprzez swoją stronę internetową otrzymywał "szereg informacji" o "nadmiernym zainteresowaniu ks. Wodniaka innymi młodymi chłopcami". Duchowny w dalszej części listu przytacza inne przypadki nadużyć innych księży. "Jest to zaledwie część spraw, które dotyczą archidiecezji krakowskiej. Pozostałe przygotuję w terminie późniejszym" - napisał.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP