Kardynał Stanisław Dziwisz w wydanym oświadczeniu we wtorek oświadczył, że podejmie kroki, aby spotkać się osobiście z Januszem Szymikiem - ofiarą księdza Jana Wodniaka, który wykorzystywał go seksualnie przez pięć lat. Metropolita krakowski senior stwierdził, że "wydaje się dobrym rozwiązaniem powołanie niezależnej komisji w celu zbadania tej sprawy".
Portal Onet w swoim reportażu przedstawił historię obecnie 48-letniego Janusza Szymika, który w latach 80. był przez pięć lat wykorzystywany seksualnie przez ówczesnego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim koło Bielska-Białej, ks. Jana Wodniaka. Z ustaleń portalu wynika, że ofiar byłego proboszcza może być znacznie więcej.
Szymik wspomina w nim, że udał się w tej kwestii najpierw do biskupa Tadeusza Rakoczego, ówczesnego ordynariusza bielsko-żywieckiego, przekazał mu spisane wspomnienia z lat 1984-1989 oraz poprosił o interwencję.
Wobec braku działań przekazał sprawę ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, który 21 kwietnia 2012 r. pojechał do kurii w Krakowie (diecezja bielsko-żywiecka to część archidiecezji krakowskiej) i wręczył do rąk własnych kard. Stanisławowi Dziwiszowi dokumenty, w których znajdowała się dokładnie opisana sprawa Szymika oraz jego dane kontaktowe. Prezes Fundacji Brata Alberta zapewnia, że hierarcha dowiedział się również o wcześniejszych zaniechaniach bp. Rakoczego. Mimo to nie skontaktował się nigdy z pokrzywdzonym.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jako dziecko był wykorzystywany przez księdza, biskup napisał list. "Nie znalazłem słowa 'przepraszam'" >>>
Reakcja kardynała Stanisława Dziwisza
Kardynał Dziwisz zaznaczył we wtorek, że wyraża ubolewanie "wobec ogromnej krzywdy, która została wyrządzona Panu Januszowi Szymikowi i kieruję do niego wyrazy szczerego współczucia". "Wydarzenia, które miały miejsce, a zostały ostatnio opisane w mediach, nigdy nie powinny się wydarzyć. Są one sprzeczne z jakimikolwiek normami moralnymi i etycznymi, szczególnie z chrześcijańskimi" – dodał.
Kardynał podkreślił też, wobec ostatnich doniesień medialnych, że nie przypomina sobie, aby otrzymał dokumenty w tej sprawie. "Ponadto, po sprawdzeniu w odpowiednich rejestrach kurialnych, okazało się, że nie ma tam żadnego śladu korespondencji od kogokolwiek do mnie w tej kwestii. W związku zaś z doniesieniem medialnym, że 21 kwietnia 2012 r. miałem otrzymać dokumenty w tej sprawie od ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego w kurii metropolitalnej w Krakowie, muszę zaznaczyć, że w tym czasie przebywałem z pielgrzymką w Ziemi Świętej, co można sprawdzić" – zaznaczył.
Zapewnił, że pragnie rzetelnie wyjaśnić zaistniałą sytuację. "W związku z tym, wydaje się dobrym rozwiązaniem powołanie niezależnej komisji w celu zbadania tej sprawy. Ja ze swej strony deklaruję wolę pełnej współpracy z taką komisją. Podejmę również kroki w celu osobistego spotkania z Panem Januszem Szymikiem" – oświadczył kardynał.
Oświadczenie ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego
W odpowiedzi na oświadczenie krakowskiego kardynała ksiądz Isakowicz-Zaleski opublikował swoje stanowisko.
Pisze w nim, że list datowany na 24 kwietnia 2012 roku wręczył osobiście kardynałowi w kurii krakowskiej. "Sekretarz kardynała prowadzi dokładny harmonogram zajęć i wizyt, więc można łatwo sprawdzić, którego to było dnia dokładnie" - zaznacza ks. Isakowicz-Zaleski.
"Wizyta była efektem plenarnego posiedzenia Rady Kapłańskiej w dniu 28 marca 2012 roku, na którą zostałem zaproszony przez Księdza Kardynała. Na Radzie tej byłem przesłuchiwany wobec wszystkich zgromadzonych, w tym wobec wszystkich biskupów krakowskich, przez ks. biskupa Grzegorza Rysia w związku z wywiadem-rzeką pt. "Chodzi mi tylko o prawdę", przeprowadzonym ze mną przez pana redaktora Tomasza Terlikowskiego. Całość spotkania była nagrywana przez organizatora na taśmę magnetofonową" - pisze duchowny.
"Jeżeli Ksiądz Kardynał zaprzecza tej wizycie i otrzymaniu listu z załącznikami, to jestem zmuszony opublikować list w całości, usuwając jedynie dane osób wymienionych w tekście" - zadeklarował ks. Isakowicz-Zaleski.
Prezes Fundacji Brata Alberta, odwołując się do pomysłu powołania komisji do zbadania sprawy Janusza Szymika, zaznaczył, że ma nadzieje, że nie będzie "ona taką fikcją jak powołana w 2006 roku Komisja Pamięć i Troska". Zadeklarował, że udostępni komisji dokumenty "dotyczące także innych spraw".
Duchowny następnego dnia przytoczył treść listu, jaki miał w kwietniu 2012 roku skierować do kardynała Stanisława Dziwisza.
Źródło: PAP, TVN24