Silna więź władzy z ojcem Rydzykiem, a z drugiej strony słaby dotąd głos biskupów - to dlatego Kościół jest dziś postrzegany jako PiS-owski - tak wprost ocenia ksiądz Adam Boniecki, który po sześciu latach udziela nam pierwszego telewizyjnego wywiadu. Rozmawiała z nim Brygida Grysiak z "Czarno na białym".
Ksiądz Adam Boniecki pod koniec lipca odzyskał możliwość wypowiadania się w mediach. Zakaz obowiązywał Bonieckiego od 2011 roku.
Wówczas w "Kropce nad i" w TVN24 mówił m.in. o krzyżu w sali sejmowej. - Czy w polskim Sejmie powinien wisieć krzyż, czy nie? Uważam, że obie odpowiedzi są poprawne - powiedział, pytany, jaki jest jego stosunek do postulatów Ruchu Palikota, żeby usunąć krzyż. Zwracał także wówczas uwagę na "niefortunność umieszczenia krzyża na sali sejmowej".
Ksiądz Adam Boniecki ma 83 lata. W latach 1999–2011 był redaktorem naczelnym "Tygodnika Powszechnego".
Pierwszy wywiad
Reporterka TVN24 Brygida Grysiak przeprowadziła z Bonieckim pierwszy telewizyjny wywiad po jego sześcioletnim milczeniu.
- Trzeba było pogodzić się z tym, że w swoim zakonie mam opinię takiego człowieka niepoczytalnego, nieodpowiedzialnego. Nie wiadomo, z czym wyskoczy, narobi nam kłopotów, wstydu przyniesie zakonowi. Człowiek ma o sobie dobre mniemanie, a tu musiał się pogodzić z tym, że w oczach moich braci jestem trochę szurnięty - powiedział ks. Adam Boniecki.
Dopytywany, jak czuł się z taką świadomością, powiedział, że "z początku było trochę smutno". - Było dość dużo czasu, żeby się z tym pogodzić - wyznał.
- To pierwszy taki wywiad, a ja już jestem odzwyczajony. Boję się, że nic mądrego nie potrafię powiedzieć - powiedział duchowny. - Bardzo dziękuję, że o mnie nie zapomnieliście - dodał.
PiS i Kościół
Boniecki w wywiadzie nie stroni od polityki.
- W świadomości katolików, chrześcijan, Kościół jest PiS-owski - stwierdził ksiądz. - Po pierwsze - mówiąc, że Kościół jest PiS-owski - mając na względzie księży, proboszczów, biskupów - takie wrażenie odnoszą ludzie. Nie wyssałem tego całkiem z palca. Kościół powinien być ponad partiami. Prezes Kaczyński mówił, że wygrali wybory dzięki Kościołowi, dzięki księdzu Rydzykowi. Powiedział, że gdyby nie ksiądz dyrektor, toby nie wygrali tych wyborów. Tak powiedział. Jak ma faceta, dzięki któremu wygrywa wybory, no to się z nim jakoś liczy - ocenił krakowski ksiądz.
Zdaniem Bonieckiego, Kościół w Polsce "przestał być pokój czyniący, jest źródłem podziału". - W Ewangelii nie jest napisane, że Chrystus jest znakiem sprzeciwu, tylko jest znakiem, wobec którego sprzeciwiać się będą. To jest różnica - zauważył duchowny.
- Moim zdaniem źródłem tego podziału jest niepewność swoich wyborów. Może pożyczyli od kogoś, przyjęli na wiarę, więc trochę się boją, żeby im tego nie ruszyć. Są wtedy agresywni, nie chcą wtedy słuchać innych - mówił ksiądz.
- Jesteśmy na tyle głupi, że wchłaniamy takie rozmaite typy propagandy i prania mózgu. Jak się ciągle słyszy, że ci są gorsi, ci są prawdziwi katolicy, ci nieprawdziwi, prawdziwi Polacy. Potem się nazwiska ludzi opatruje etykietami i tak na okrągło. Ludzie bezkrytyczni, nawet nie wiedzieć kiedy, to wchłaniają. Natomiast wierzący ludzie mają takie poczucie, że oni nie wiedzą, czy oni są jeszcze w tym Kościele, czy nie są ze względu na swoje poglądy polityczne czy jakieś. To jest szukanie kogoś, żeby się upewnić, że oni są jednak w Kościele - diagnozował Boniecki.
"Radio Maryja wyklucza"
Zdaniem duchownego niektóre grupy ludzi Kościoła mają "dziwne zamiłowanie, żeby wykluczać i dzielić". - Radio Maryja wyklucza - zauważył. - Cieszę się, że jestem w "Tygodniku Powszechnym". Odkąd byłem redaktorem naczelnym tego typu argumentacji w sporze z Radiem Maryja nigdy nie prowadziłem. Jeśli pisałem o Radiu Maryja, to w konkretnej sprawie - powiedział ksiądz, odnosząc się do stwierdzenia Brygidy Grysiak, że postępowi ludzie Kościoła mają słuchaczy Radia Maryja za "ciemnogród" i że "moherowe berety znikąd się nie wzięły".
Boniecki, który z "Tygodnikiem Powszechnym" związany jest od 1964 roku, stwierdził, że tygodnik nie stanął po jednej konkretnej politycznej stronie, ale zabiera głos w konkretnych sprawach. - Biskupi nie są redakcją pisma, nie muszą w każdej sprawie zabierać głosu, ale są sprawy, w których mogliby po prostu się odezwać - stwierdził Boniecki.
- Dla mnie sprawa Trybunału Konstytucyjnego była taką sprawą. By powiedzieć, na czym polega ten podział władzy w Polsce. Już wtedy, naprawdę, się o to prosiło. Jaką ma wagę konstytucja, która nie jest objawionym Pismem Świętym, na kolanach czytanym, ale coś ona znaczy. Taki po prostu wykład z katolickiej nauki społecznej, nie gromiąc nikogo, nie wyklinając. Powiedzieć, jak jest, jak Kościół to widzi, żeby to miało taką siłę jak artykuł w tygodniku - powiedział Boniecki.
Ksiądz zaznaczył, że nie chodzi o stawianie po jednej czy drugiej stronie. - Są rzeczy, które nas niepokoją - dodał. - Najbardziej mnie niepokoi i przeraża łatwość, z jaką są przyjmowane bardzo niebezpieczne zmiany, które nie mają żadnego wpływu na stosunek do tych, którzy je wprowadzają. Ta aprobata społeczna rozmontowywania systemu, który nie funkcjonował doskonale, wymagał korekt, który miał swoje choroby - korupcję, kumoterstwo, protekcjonizm, rozmaite rzeczy, skok na spółki skarbu państwa. Te wszystkie grzechy w życiu państwa były. To są rzeczy, które Kościół ma obowiązek wskazać, piętnować, powiedzieć, że to jest chore. Koniec. Nie mówiąc, że ta partia jest dobra czy inna. Nie mamy świętych partii - podkreślił.
Kościół powinien być takim głosem, który mówi narodowi, gdzie wchodzi na niebezpieczną drogę ks. Adam Boniecki
Ksiądz stwierdził, że list arcybiskupa Stanisława Gądeckiego do prezydenta w sprawie wet ustaw dotyczących systemu sprawiedliwości pojawił się za późno. - Mieliśmy już Trybunał Konstytucyjny załatwiony. Nie wiem, czy za późno, czy nie za późno. Został bardzo dobrze przyjęty. To nie było agresywne, to nie było jakieś wtrącanie w sprawy państwa. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski poszedł w dobrym kierunku - ocenił Boniecki.
Zdaniem księdza Bonieckiego, tego, co powiedział abp Gądecki, cały episkopat nie mógł, bo jest podzielony. - Kardynał Wyszyński miał jakoś taką moc, że on jednak potrafił tymi ludźmi tak pokierować, że oni się jego bali. Słuchali go. Żaden mu nie podskoczył. Tu przewodniczący ma się wypowiedzieć, a oni mają zdania podzielone? Są różne sposoby patrzenia - powiedział ksiądz, dodając, że w związku z tym, że abp Gądecki, który jest przewodniczącym episkopatu, to "trochę chwały spadło na episkopat, że zabrał głos".
- Kościół powinien być takim głosem, który mówi narodowi, gdzie wchodzi na niebezpieczną drogę - podkreślił.
W opinii duchownego "fatalne jest związanie się Kościoła z jakąś partią". Boniecki ciekaw jest tego, jak skończy się sytuacja w Polsce. - Zobaczymy. Pojęcia nie mam - wyznał.
Krzyż w Sejmie
Boniecki był pytany o stosunek do krzyża w Sejmie. - Myśl przewodnia była taka: przestańmy sobie skakać do oczu o to, jeśli komuś przeszkadza, to zdejmijmy krzyż. Nie na tym polega katolicyzm narodu czy jego chrześcijaństwo, że w Sejmie krzyż wisi czy też nie wisi. Taka mniej więcej była myśl, może nie dość precyzyjnie się wyraziłem. Nie wiem. Dalej tak myślę, nie ma rady - powiedział duchowny.
Absolutnie nie wierzę, że to obwieszenie kraju krzyżami powstrzyma w kraju laicyzację. Ten proces będzie przebiegać ks. Adam Boniecki
- Są rzeczy, o które trzeba walczyć, upominać się, za które należy przelewać krew. I są takie sytuacje, w których trzeba ustąpić, przesunąć dalej. Trzeba spokojnie do tego podchodzić. Nie trzeba na takie rzeczy patrzeć jak na natychmiastowe wyparcie się wiary - tłumaczył swoje stanowisko Boniecki.
Na zarzuty, że w 2011 roku w walce o obecność krzyża w Sejmie, stanął po "niewłaściwej" stronie, duchowny zapytał: - Po czym poznaje się właściwą i niewłaściwą stronę?".
- Absolutnie nie wierzę, że to obwieszenie kraju krzyżami powstrzyma w kraju laicyzację. Ten proces będzie przebiegać - dodał. Boniecki podkreślił, że sedno laicyzacji tkwi w głębi człowieka. Niejednokrotnie pisał o tym na łamach tygodnika z charakterystycznym dla siebie sarkazmem.
- Takie patrzenie jest strasznie powierzchowne i wydaje mi się bardzo nieaktualne. Jak postawimy wszędzie krzyże, masy kościołów, wszystkie instytucje będą mieć swoich kapelanów opłacanych, to będziemy katolickim krajem. Nie będziemy przez to katolickim krajem. Jest ciągła pokusa, żeby używać świeckiej władzy, jeśli to możliwe, żeby implementować to chrześcijaństwo. Ateista powie: spokojnie, wygaśnie samo, będzie później w muzeach ten krzyż stał, będą takie muzealne zabytki w postaci kościołów - stwierdził Boniecki.
Ksiądz Boniecki dla wielu jest tym, który Kościół głównie krytykuje. Sam jest zdania, że Kościół go zachwyca. - Nie wiem, czy jakaś inna instytucja prowadzi tyle świetnie zorganizowanych różnych form pomocy bezdomnym ludziom. To są rzeczy zachwycające. Tego żadna państwowa instytucja, z urzędnikami, nie poprowadzi, bo kierują tym ludzie, kierowani miłością bliźniego w imię Chrystusa. Znam ich, odwiedzam. To wcale nie jest zmierzch chrześcijaństwa - tłumaczył ksiądz.
Dopytywany kolejny raz o kwestię krzyża w Sejmie, powiedział, że nie ma to dla niego większego znaczenia. - To nic nie oznacza, że on tam jest. Ani o narodzie, ani o Sejmie. I co? Że wisi ten krzyż, to Sejm jest taki chrześcijański? Stuknijcie się w głowę. Czasami chciałoby się go zasłonić i powiedzieć: Panie Jezu, nie patrz na to, co oni tutaj wygadują. Spokojnie. Nie bądźmy agresywni w naszej wierze - wyjaśniał ksiądz Boniecki.
- Ostrzegałem mojego przełożonego. Uprzedzałem, że będę się starał być roztropny, niepartyjny, ale bez kłopotów się nie obejdzie - wyznał 83-latek.
Nergal? "Kościół przestał mu robić reklamę"
Boniecki był pytany o lidera grupy Behemoth Adama "Nergala" Darskiego. Jego słowa sprzed sześciu lat, uważane za wyraz sympatii dla muzyka, miały przyczynić się do odebrania mu prawa do wypowiadania się w mediach.
- Nie wiem, co się z nim potem działo. Kościół przestał mu robić reklamę i trochę zszedł z pola uwagi narodowej - powiedział.
Darcie Pisma Świętego na scenie przez Nergala nazwał "chamstwem okropnym", ale uważa to jedynie za prowokację. - Wszystkie te prowokacyjne, dotyczące religii gesty wywołują żywą reakcję - powiedział. - To jest dla nas też nauka, żeby nie dać się tak sprowokować.
Antykoncepcja
Pytany o antykoncepcję, powiedział, że "jest przekonanie błędne, że w Kościele nie ma miejsca na stawianie pytań". Stwierdził, że "nie wie", czy Kościół powinien do niej dopuścić.
Widziałem takich ludzi, którzy z takim pokojem i radością umierali. Nauczyli, że tak można - powiedział. (...) Zobaczymy, nie będę teraz gadał. Będę umierał, to zapraszam. Bez kamer. (...) A jak będę wrzeszczał i będę krzyczał: "Ratujcie mnie, ratujcie!", to proszę tego nie opowiadać. ks. Adam Boniecki
- Powinien przemyśleć to pytanie, czy zawsze, wszelka, w każdej sytuacji (antykoncepcja) ma być traktowana jako grzech ciężki - powiedział. - Jako spowiednik nie mogę tego wytrzymać, bo to jest wbrew definicji grzechu ciężkiego.
Starość
Boniecki powiedział, że żyje ponad 80 lat i "to już na pewno jest końcowy etap życia". Stwierdził, że z myślą o śmierci trzeba się zaprzyjaźnić i "nie widzieć w tym czegoś przerażającego". - Widziałem takich ludzi, którzy z takim pokojem i radością umierali. Nauczyli, że tak można - powiedział.
I dodał: - Zobaczymy, nie będę teraz gadał. Będę umierał, to zapraszam. Bez kamer. (...) A jak będę wrzeszczał i będę krzyczał: "Ratujcie mnie, ratujcie!", to proszę tego nie opowiadać.
Autor: tmw,pk\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24