Sędzia Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis", mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24, że Pegasus nie jest dostępny operatorom, a więc "sąd nie mógłby wydać zgody na inwigilację" tym oprogramowaniem. Mecenas Jacek Dubois powiedział z kolei, że "cała istota Pegasusa polega na tym, że może on zostać wszczepiony do telefonu poza wszelką kontrolą, czyli kontrolą przede wszystkim operatorów".
Senator KO Krzysztof Brejza był 33 razy inwigilowany w trakcie kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku - wynika z analizy działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. Brejza w tym czasie był szefem kampanii Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi.
Więcej o sprawie: "Nadzwyczajna intensywność inwigilacji". Ekspert Citizen Lab o hakowaniu telefonu Brejzy
Wcześniej Citizen Lab potwierdziłA także, że inwigilowani Pegasusem byli adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Morawiec: Pegasus nie jest dostępny operatorom
O tej sprawie dyskutowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 Beata Morawiec i Jacek Dubois.
Sędzia Morawiec została zapytana, jakie warunki muszą zostać spełnione, aby sąd zgodził się na wykorzystanie Pegasusa.
- W pierwszej kolejności musi dojść do popełnienia przestępstwa, uprawdopodobnionego przez organy ścigania na tyle, by dawało podstawy do stosowania środków takich jak inwigilacja czy też podsłuch. Z wnioskiem o zastosowanie tego środka musi wystąpić prokurator do właściwego sądu, który podejmuje decyzję, w jakim zakresie, kogo, co do jakich zarzutów, z jakiego numeru telefonu, przez jakiego operatora może być ta osoba podsłuchiwana - mówiła.
Jak zauważyła, Pegasus nie jest dostępny operatorom, "w związku z tym sąd nie mógłby wydać zgody na inwigilację" nim.
- Kontrola operacyjna i kontrola procesowa, na którą zezwala sąd, jest dokonywana przez operatora, który dysponuje danymi naszych telefonów. Operatorzy jako tacy dysponują konkretnymi urządzeniami, konkretnymi możliwościami udostępnienia zawartości naszych telefonów, stron internetowych czy też innych środków przekazu. Sądowi te wszystkie okoliczności są znane i we wniosku (do sądu - red.) powinno być wskazane, który operator, przy pomocy jakich narzędzi, będzie dokonywał tej kontroli - tłumaczyła dalej Morawiec.
Morawiec: sędzia nie może wydać zgody na kontrolę operacyjną Pegasusem
Sędzia powiedziała, że sąd "nie może wydać zgody na kontrolę operacyjną Pegasusem". - Pegasus jest wyjątkowym systemem, który ma być wykorzystywany zgodnie z licencją, ze swoim przeznaczeniem, tylko w wyjątkowych sytuacjach - podkreśliła. Dodała, że "w normalnym postępowaniu procesowym, operacyjnym, takie zezwolenia (na użycie tego oprogramowania - red.) są niemożliwe, a używane w ten sposób dowody nie mogą stanowić dowodu przed sądem".
Dopytywana, czy to oznacza, że nie można legalnie użyć Pegasusa, odparła, iż "naszym zdaniem nie można".
Dubois: użyte tak, by nie było po tym śladu
Głos zabrał także mecenas Dubois. Został zapytany, czy według jego wiedzy nad używaniem tego oprogramowania jest jakakolwiek kontrola. - Wydaje mi się, że nie, bo istotą wszystkich kontroli operacyjnych jest to, że one są bardzo ściśle regulowane co do czasu, osoby. Natomiast cała istota Pegasusa polega na tym, że on może zostać wszczepiony do telefonu poza wszelką kontrolą, czyli kontrolą przede wszystkim operatorów - mówił.
- Posiadacz tego Pegasusa może wejść we wszystko, w maile, w komunikatory, w sposób zupełnie niezauważony - dodał. Stwierdził, że "cała istota polega chyba na tym, że wobec tych wszystkich osób zostało to użyte tak, by nie było po tym śladu".
Dubois: wybuchła olbrzymia afera, w skali większa od Watergate
- Wydaje mi się, że wybuchła olbrzymia afera, w skali większa od Watergate. Więc gdyby w tej sprawie doszło do legalnego użycia tego urządzenia, to w tym momencie stosowne władze powiedziałyby: "przecież my mamy zezwolenie sądu, wszystko odbyło się zgodnie z prawem" - stwierdził Dubois.
- Natomiast nie wyobrażam sobie, żeby sąd wydawał zgodę przede wszystkim na podsłuchiwanie pani prokurator, która nie ma żadnych zarzutów, żeby wydawał zgodę na podsłuch adwokata, który ma tajemnicę obrończą, która jest jak konfesjonał - mówił dalej.
Jak stwierdził mecenas, "użycie tego Pegasusa to jest mniej więcej to samo, gdyby służby weszły do kościoła i założyły podsłuch w konfesjonale". - Czyli wszystkie nasze największe tajemnice stają się własnością władzy. W jakim celu sąd by miał wydawać zgodę na podsłuch szefa kampanii wyborczej przed wyborami? Sam dobór tych osób wskazuje w sposób ewidentny, że chodziło o to, żeby obejść prawo - kontynuował gość TVN24.
Dubois: jeżeli jest tak, jak opisuje to senator Brejza, to mamy do czynienia z przestępstwem
Senator Brejza, odnosząc się do sprawy w "Rozmowie Piaseckiego", mówił: - Są dwie opcje. Albo kierowali wniosek na kontrolę operacyjną treści SMS-owych i pod to podpięli nielegalnego w Polsce Pegasusa, łamiąc zabezpieczenia tego telefonu i wykradając moją całą bazę SMS, która potem była fałszowana, albo zrobili to na tak zwany rympał.
Mecenas Dubois został zapytany, co to oznacza, jeżeli było tak, jak przedstawił to senator KO. - To wtedy mamy do czynienia z przestępstwem - podkreślił.
- Przede wszystkim mówimy o funkcjonariuszach państwowych. Bo przecież prywatna osoba tego Pegasusa nie ma, to jest program limitowany, sprzedawany tylko określonym podmiotom. Czyli mamy przekroczenie uprawnień, mamy nielegalny podsłuch, mamy wejście w tajemnicę, czyli artykuł 266 (chodzi o artykuł Kodeksu karnego mówiący o ujawnieniu informacji w związku z wykonywaną funkcją - red.), mamy prawdopodobnie też nawet niegospodarność, bo koszty używania tego programu są olbrzymie - wyliczał adwokat.
- Jeżeli władza używa tego do śledzenia konkurencji politycznej, to jest to działanie nieusprawiedliwione, czyli to jest nie tylko przestępstwo przeciwko informacji, ale nawet przestępstwo przeciwko mieniu - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24