Wojskowe pojazdy i kontrole na ulicach to przygraniczna codzienność. Przed gospodarstwami, zamiast samochodów turystów, stoją radiowozy. Na własne oczy zobaczył to Łukasz Wieczorek, który pojechał na Podlasie. Część firm traci zarobek, przede wszystkim po zamknięciu przejścia granicznego w Kuźnicy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Do takiego widoku i takiego dźwięku mieszkańcy Sokółki i okolic musieli się przyzwyczaić - policyjne konwoje czy wozy wojskowe widać tu już codziennie, wielokrotnie. - Mieszkańcy tak jak i ja, czujemy niepokój, ponieważ spotkaliśmy się z tym pierwszy raz. To niepokojące, to nowość - mówi burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska.
Sygnały, że mieszkańcy czują niepokój, dotarły do wójta gminy Szudziałowo Tadeusza Tokarewicza. Ten postanowił, że włączy latarnie również w nocy. Do tej pory gmina oszczędzała i wyłączała światło po godzinie 23. - Pojawili się przybysze o innym kolorze skóry, nawet z Konga i ludzie wspierali potrzebujących. Natomiast jak w nocy zaczęli przychodzić obcy, rośli mężczyźni, pojawiły się pewne obawy i w związku z tym włączyliśmy światło - wyjaśnia Tokarewicz.
Policjanci zamiast turystów
Turyści rezygnują z wycieczek na wschód kraju. - Jeszcze we wrześniu, koniec sierpnia, były jakieś zapytania o rezerwacje na październik, na wrzesień. Ale jak doszło do stanu wyjątkowego, to wszystkie rezerwacje jakby automatycznie ludzie wykasowali - mówi współwłaściciel gospodarstwa agroturystycznego Robert Kurza.
W poniedziałek przed gospodarstwem pana Roberta, zamiast samochodów turystów, stoją radiowozy. Nocują tu policjanci. - Po ciężkich okresach pandemii, zamykania biznesów typu gastronomia i gospodarstwa, to na pewno będzie troszkę jakby finansowy powrót do normalności. Ludzie odczują finansową ulgę - uważa Robert Kurza.
Negatywne skutki zamknięcia przejścia granicznego w Kuźnicy
Nie wszyscy liczą zyski. Część firm traci zarobek, przede wszystkim po zamknięciu przejścia granicznego w Kuźnicy. - Sokółka, Grodno, czy pobliskie miejscowości żyły z ruchu granicznego, ale też głównie przedsiębiorcy sokólscy, którzy sprowadzali materiały. Głównie chodzi tutaj o drewno - wyjaśnia burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska.
Konsekwencje zamknięcia przejścia na krajowej 19 odczuwalne są nie tylko dla lokalnych firm. Po zamknięciu przejścia granicznego w Kuźnicy, kierowcy kierują się do tego w Bobrownikach.
Pan Kamil jest w drodze do Moskwy - 10 kilometrów przejechał w 10 godzin. - W piątki albo w czwartki zawsze byłem w domu, teraz może na niedzielę wrócę. Jeszcze zależy, jak na powrocie będę stał - stwierdza kierowca ciężarówki. Firmy transportowe szacują, że każda dodatkowa doba w kolejce przed granicą to strata kilkuset euro na przewozie.
Łukasz Wieczorek, asty//now
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24