Nie była pijana, tylko „w nienajlepszej formie” po urodzinach, które świętowała dzień wcześniej – tak posłanka PiS Elżbieta Kruk w rozmowie z „Dziennikiem” tłumaczy swoje dziwne zachowanie w Sejmie. I obwinia media za nagonkę. – Bałam się, że dziennikarze zrzucą mnie ze schodów i się najnormalniej w świecie wywalę – relacjonowała Kruk.
Posłanka Kruk konsekwentnie zaprzecza, żeby 21 listopada w Sejmie była pod wpływem alkoholu. – Nie (byłam pijana, red.). Ale nie ukrywam, że dzień wcześniej miałam urodziny, które ze znajomymi świętowałam i dlatego nie byłam w najlepszej formie. Jak to po urodzinach. W pełni świadomie brałam rano udział w głosowaniach. Przyznaję, że może nie powinnam na nie przyjść, popełniłam błąd – przyznaje.
Dopytywana przyznała, że za jej niezbyt składne wypowiedzi odpowiada stres związany z „nagłym zainteresowaniem dziennikarzy” oraz kac. - Połączenie tego stanu z silnym stresem nie dało najlepszych rezultatów, czego, jak powtarzam, żałuję – powiedziała Kruk.
Nie mogę jednak nie dostrzec, że niektórym dziennikarzom w ogóle nie chodziło o to, w jakim stanie jestem, ale o to, żeby mnie skompromitować Kruk
"Bałam się, że się wywalę"
Według niej część winy ponoszą jednak dziennikarze. - Nie mogę jednak nie dostrzec, że niektórym dziennikarzom w ogóle nie chodziło o to, w jakim stanie jestem, ale o to, żeby mnie skompromitować. Najbardziej bałam się, że po wyjściu z restauracji napierający na mnie dziennikarze zrzucą mnie ze schodów i się najnormalniej w świecie wywalę. To byłby dopiero piękny obrazek, prawda? – pyta.
Kruk przyznaje, że żałuje swojego zachowania i myśli o rezygnacji z mandatu, bo „nie wie, czy będzie w stanie normalnie pracować”, choć „nie chce dać nikomu tej satysfakcji”.
W TVP PiS odebrał sobie wiarygodność
Pytana, czy nie miała oporów idąc do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, stwierdziła, że miała, bo nigdy nie planowała zajmowania się mediami, ale tego się po niej spodziewano. - Zgadzam się, że w sprawie mediów publicznych PiS odebrał sobie wiarygodność. I ja też nie byłam wiarygodna, co uniemożliwiło pokazanie, że plany PO są dużo dalej idące niż to, co my zrobiliśmy – przyznała posłanka.
Połączenie tego stanu (kaca) z silnym stresem nie dało najlepszych rezultatów, czego, jak powtarzam, żałuję Kruk
Pytana o życie prywatne, Kruk stwierdziła, że plusem bycia samej jest możliwość poświęcenia większej ilości czasu pracy, czyli polityce. - A to taki zawód, że aby być skutecznym, trzeba się ponadprzeciętnie zaangażować - argumentowała. Przyznała jednak, że kilkakrotnie była zakochana, w tym w muzyku (o którym zdradziła jedynie, że nie miał na imię Andrzej), oraz że za młodu słuchała Black Sabbath.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24