Kroplówki na kaca - w internecie pojawia się coraz więcej ofert, które w założeniu wychodzą naprzeciw tym, którzy przesadzili z alkoholem. Niektóre z firm twierdzą, że taka kroplówka jest "pierwszym krokiem w walce z alkoholizmem". O sprawę zapytaliśmy lekarzy. - Trzeba pić naprawdę długo, by potrzebne było dożylne nawadnianie organizmu - podkreślają medycy. I ostrzegają: - Stosowanie kroplówek po każdym nadużyciu alkoholu jest zazwyczaj nieadekwatne i niepotrzebne.
W weekendy - szczególnie te długie - firmy oferujące usługi "łagodzenia przykrych skutków nadużywania alkoholu" mają złote żniwa. "Zmagasz się z chorobą alkoholową lub znasz kogoś, kto sięga często po kieliszek? Odtrucie alkoholowe jest pierwszym krokiem w walce z alkoholizmem. Pomagamy przejść przez ten trudny czas, uśmierzamy ból, podając odpowiednie farmaceutyki - wszystko pod okiem wyszkolonych medyków z certyfikatami" - pisze jedna z takich firm. A swoje usługi określa jako "prawdopodobnie najlepszy sposób na kaca". Firmy oferują różne pakiety, wśród nich taki, gdzie kroplówka - oprócz glukozy i mieszanki elektrolitów oraz leków przeciwbólowych i przeciwwymiotnych - zawiera "specjalne leki relaksacyjne" i nasenne.
Zdaniem lekarzy przekonanie, że kroplówka niweluje skutki picia może utrwalać błędne przekonanie, że zatrucie alkoholem nie rodzi konsekwencji dla zdrowia i może zachęcać do jego nadmiernego spożycia.
"Stosowanie kroplówek po każdym nadużyciu alkoholu jest zazwyczaj nieadekwatne i niepotrzebne"
Filip Płużański, były przewodniczący Porozumienia Rezydentów, rezydent ortopedii, uważa, że oferowanie kroplówek na kaca to nic innego jak forma naciągania ludzi. - Trzeba pić naprawdę długo, by potrzebne było dożylne nawadnianie organizmu. Nie wierzę też, by tacy lekarze podawali wyselekcjonowane leki przeciwwymiotne. Zapewne cała ta "pomoc" sprowadza się do podania soli fizjologicznej z glukozą i paracetamolu, bo nikt nie będzie ryzykował zatrucia u pacjenta po spożyciu substancji nieznanego pochodzenia - uważa.
- Alkohol ma toksyczne działanie na organizm człowieka. To trucizna, szczególnie w dużych dawkach, powodująca zmiany patofizjologiczne, takie jak odwodnienie, dyselektrolitemię, czyli zaburzenia stężenia jonów i mikroelementów we krwi. Z czysto medycznego punktu widzenia, podanie płynów z glukozą, magnezem, witaminą C i innymi składnikami drogą dożylną poprawia samopoczucie. Nie jest to jednak rozwiązanie optymalne wobec całego wachlarza zagrożeń, jakie niesie ze sobą spożycie alkoholu, szczególnie w nadmiernych ilościach - ostrzega prof. Marcin Czech, lekarz epidemiolog, były wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej.
- Stosowanie kroplówek po każdym nadużyciu alkoholu jest zazwyczaj nieadekwatne i niepotrzebne, a do tego wiąże się z zagrożeniem powikłaniami, takimi jak choćby pozanaczyniowa podaż leku czy zapalenie naczyń krwionośnych. Oczywiście, ryzyko powikłań związanych z nieprawidłowym założeniem wenflonu jest niższe, gdy robi to profesjonalista medyczny - pielęgniarka, ratownik czy lekarz, niemniej jednak zawsze istnieje - ostrzega Szymon Suwała, endokrynolog z Kliniki Endokrynologii i Diabetologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr. A. Jurasza w Bydgoszczy i popularyzator wiedzy medycznej.
Lekarze: taka kroplówka może być niebezpieczna
Z kolei profesor Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii podkreśla, że w warunkach szpitalnych podawanie elektrolitów drogą dożylną poprzedzają badania krwi. - Nikt nie podaje ich na ślepo, a uzupełnia brakujące składniki. Podawanie ich bez takich badań może być ryzykowne i - w skrajnych przypadkach - zagrażać życiu i zdrowiu - ostrzega prof. Gałecki. Dodaje, że nadużywanie środków psychoaktywnych jest formą autoagresji pośredniej: - Niesie poważne konsekwencje, zarówno psychiczne, jak i somatyczne. U młodej osoby mogą one być odsunięte w czasie, ale nie da się ich uniknąć.
Czytaj też: Pod jednym dachem z alkoholikiem w czasie epidemii. "Wyzwanie, z którym wielu ludzi sobie nie poradzi"
Popularny na Twitterze lekarz rodzinny, ukrywający się pod pseudonimem Patrick House MD, widzi jeszcze jedno zagrożenie. - Podawanie kroplówek obwarowane jest regułami. Na przykład potas podaje się w tak zwanym wolnym wlewie, co znaczy, że kroplówka ze związkami potasu powinna spływać powoli. Inaczej ryzykuje się hiperpotasemię, która może powodować groźne, nawet śmiertelne zaburzenia rytmu - podkreśla medyk, który przez 10 lat jeździł jako lekarz w karetce w województwie kujawsko-pomorskim. I dodaje: - Łatwo sobie wyobrazić, że pacjent zostawiony z taką kroplówką zechce przyspieszyć spływanie płynu i nieświadomie narazi się na niebezpieczeństwo.
Profesor Gałecki: to jak podawanie dopingu sportowcom
Według profesora Gałeckiego "leczenie" kaca kroplówkami może być niebezpieczne z kilku powodów. - Jeżeli po wypiciu alkoholu potrzebna jest detoksykacja, to znaczy, że mamy do czynienia co najmniej z nadużywaniem, jeśli nie z uzależnieniem od alkoholu. Ktoś, kto nie używa alkoholu regularnie, ma mniejszą tolerancję i zwykle nie jest w stanie doprowadzić się do stanu, w którym potrzebne będzie odtrucie. Groźne jest także utrwalanie w obserwatorach przekonania, że kroplówka odwraca zgubne efekty zatrucia alkoholem lub innymi substancjami psychoaktywnymi - ostrzega konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii.
ZOBACZ W TVN24 GO: "Zaczęły im puszczać hamulce. Odbieram około 30 procent więcej telefonów"
Według prof. Gałeckiego zastrzeżenia budzi przede wszystkim postawa "odtruwających", a więc personelu medycznego podłączającego kroplówki. - Podłączanie kroplówek, by wyrównać poziom elektrolitów czy nawodnić organizm po dużej intoksykacji alkoholem lub substancjami psychoaktywnymi jest formą pomocy, ale nie ma nic wspólnego z leczeniem uzależnienia i wiąże się ze skrajną nieodpowiedzialnością osób, które to robią. Osoby, które świadczą pomoc - lekarze, ratownicy czy pielęgniarki - mają przede wszystkim nie szkodzić, a utrwalanie kogoś w przeświadczeniu, że można mu dać coś, co błyskawicznie postawi go na nogi, nie przystoi lekarzowi. To jak podawanie dopingu sportowcom - uważa prof. Gałecki.
- Krótkoterminowo alkohol znacznie osłabia sprawność psychomotoryczną, a długoterminowo może stać się przyczyną trudnego do leczenia uzależnienia - przypomina były wiceminister zdrowia prof. Marcin Czech. I dodaje, że uzależnienie od alkoholu ma znaczne konsekwencje ekonomiczne, zarówno dla systemu ochrony zdrowia, jak i kosztów pośrednich.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock