- Powodem niskiego stanu wody jest przede wszystkim szybko postępująca erozja wgłębna, czyli pogłębianie się koryta Wisły z powodu regulacji rzeki i funkcjonowania kopalni piasku - wskazuje hydrolog.
- Według Piotra Bednarka na obecną sytuację na Wiśle wpływ ma także susza wynikająca z rozkładu i ilości opadów.
- W jego ocenie Polsce nie grozi jeszcze "pustynnienie", ale kolejne miesiące i lata również przyniosą suszę i niskie stany wód.
- Powyżej Warszawy działają kopalnie piasku, które zatrzymują materiał niesiony przez rzekę. Dodatkowo odcinek Wisły przepływający przez stolicę został uregulowany. W efekcie koryto rzeki systematycznie się pogłębia, a wskazania wodowskazów nieustannie spadają - powiedział Piotr Bednarek, hydrolog i doktorant w Zakładzie Hydrologii Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także prezes Fundacji Wolne Rzeki.
Hydrolog: kopalnie piasku szkodzą Wiśle
Elektrociepłownia Siekierki, która ogrzewa 55 procent budynków w Warszawie, w ostatnich latach ma problemy z czerpaniem wody z Wisły do chłodzenia urządzeń. Jak podawała "Gazeta Wyborcza" w styczniu 2025 roku, kanał, z którego pierwotnie pobierano wodę na potrzeby zakładu, w 2024 roku był wypełniony wodą przez 10 dni.
- Problemy elektrociepłowni Siekierki z pobieraniem wody wynikają właśnie w dużej mierze z działalności kopalni piasku, które obniżają koryto Wisły - ocenił Bednarek. - Zarówno z punktu widzenia ekosystemu Wisły, jak i infrastruktury związanej z rzeką, ich funkcjonowanie jest bardzo szkodliwe. Obecnie toczą się postępowania prowadzone przez Urząd miasta stołecznego Warszawy, które mają zdecydować, czy kopalnie dostaną zgodę środowiskową na dalsze funkcjonowanie - dodał.
Jak dodał hydrolog, wpływ na obecną sytuację na Wiśle ma także susza wynikająca z rozkładu i ilości opadów - w ciągu roku padało dużo, ale latem, a nie zimą, do tego często krótko i ulewnie, przez co większość wody, która spadała, była szybko wyczerpywana przez wegetację roślin i parowanie.
Czy Polsce grozi "pustynnienie"?
Poza Wisłą, poziom wody poniżej minimum okresowego występuje obecnie na 14 stacjach hydrologicznych na rzekach: Warcie, Kaczawie, Moszczenicy, Budzówce, Żylicy, Nysie Kłodzkiej, Kwisie, Pilicy, Prądniku, Skawicy i Krasnej.
- Obecnie w wielu rzekach, które na mapie IMGW są zaznaczone na czarno, czyli jako strefa stanów niskich, jesteśmy 1-2 centymetry od najniższych stanów w historii pomiarów. I to dotyczy naprawdę dużej liczby stacji hydrologicznych. Susza jest potężna, niektóre rzeki wyschły całkowicie już jakiś czas temu - podkreślił hydrolog. - A to i tak jest lepsza sytuacja niż na początku lipca, zanim mieliśmy miesiąc intensywnych opadów, które chwilowo poprawiły stan wody w rzekach - dodał.
Pytany, czy Polsce grozi "pustynnienie", Bednarek uspokoił, że na razie nie ma takiego ryzyka. Wyjaśnił, że choć niskie stany rzek mogą prowadzić do wymarcia wielu ekosystemów - w tym zniknięcia ryb, małży i niektórych płazów - to poziom wody nadal jest daleki od sytuacji, w której zabrakłoby jej do wzrostu drzew.
- To, czego możemy się realnie spodziewać w kolejnych miesiącach i latach, to susza i niskie stany wód, które, jeśli się będą podwyższały, to chwilowo, wraz z opadami. Stan wód podziemnych jest na tyle obniżony, że potrzebowalibyśmy naprawdę dużych opadów śniegu zimą, żeby to uzupełnić. W okolicy, w której mieszkam, czyli w Kotlinie Sandomierskiej, od 14 lat każdy kolejny rok ma bilans wodny na minusie, czyli więcej wody ucieka, głównie z wód gruntowych, niż jest dostarczane przez opady - podkreślił.
Metody znane i proste, ale ignorowane
Hydrolog dodał, że do prostych i tanich rozwiązań, które powinny zostać wdrożone "na wczoraj", zaliczają się przede wszystkim renaturyzacja, czyli zaprzestanie regulacji i pogłębiania rzek oraz zasypanie rowów melioracyjnych, których mamy w Polsce kilkukrotnie więcej niż naturalnych rzek.
- Lasy Państwowe chwalą się swoją małą retencją (lokalnymi działaniami mającymi na celu zatrzymywanie lub spowalnianie wody - przyp. PAP), to w rzeczywistości skala ich działań jest zbyt mała. Likwidacja chociaż części rowów melioracyjnych na ich terenie mogłaby mieć znacznie lepsze efekty - ocenił Bednarek. - To są naprawdę bardzo proste rzeczy do zrobienia i nie ma uzasadnienia dla tego, że nie są wdrażane - dodał.
Pytany, czy jeśli nic się nie zmieni, istnieje realne ryzyko, że Wisła całkowicie wyschnie, podobnie jak niektóre mniejsze rzeki w Polsce, Bednarek zaprzeczył. Hydrolog wyjaśnił, że z racji wielkości tej rzeki i jej przepływów taki scenariusz jest zupełnie nieprawdopodobny, a z rzek w Polsce, które będą wysychać, "Wisła wyschnie ostatnia".
Autorka/Autor: b
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP