Nastolatek, który wrócił z Egiptu, trafił do szpitala w Krakowie z objawami tropikalnej choroby. Zdiagnozowano u niego wirusa gorączki Zachodniego Nilu. Wcześniej Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski informował o "bardzo wysokim prawdopodobieństwie pierwszego rodzimego zachorowania na gorączkę Zachodniego Nilu" u osoby dorosłej. Jednak jak dodaje, tych dwóch przypadków nie należy łączyć.
Kilka tygodni temu do Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie tuż po powrocie z Egiptu trafił nastolatek z gorączką Zachodniego Nilu.
- Chłopiec, nastolatek, który przyjechał z Egiptu choruje na zapalenie mózgu i zdiagnozowaliśmy u niego wirusa gorączki Zachodniego Nilu. Pacjent trafił do nas na oddział około dwóch tygodni temu. Najpierw zdiagnozowaliśmy, że ma zapalenie mózgu, po badaniach obrazowych i w badaniu płynu mózgowo-rdzeniowego wykluczyliśmy wszystkie te przyczyny, które u nas (w Polsce - przyp. red.) wchodzą w rachubę. Z racji tego, że pacjent wcześniej przebywał w Egipcie, posłaliśmy badania w kierunku gorączki Zachodniego Nilu, niedawno otrzymaliśmy wynik dodatni – powiedziała w rozmowie z tvn24.pl dr n. med. Lidia Stopyra, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
"Zdrowy nastolatek, wysportowany i wypoczęty"
U 80 procent chorych zakażenie wirusem gorączki Zachodniego Nilu ma przebieg bezobjawowy. Objawy występują tylko u około 20 procent zakażonych pacjentów, w tym u jednej na około 150 osób zakażonych choroba przebiega pod postacią neuroinfekcji z zajęciem centralnego układu nerwowego.
- Wyjątkowe w tej sytuacji jest, że to jest zdrowy nastolatek, wysportowany i wypoczęty po Egipcie, więc nie jest kandydatem, który miał zaburzenie odporności i kwalifikację do ciężkiego zachorowania, ponieważ gorączka Zachodniego Nilu w dużej mierze przebiega łagodnie, jako taka grypopodobna infekcja. Tylko pacjenci ze słabszą odpornością, najczęściej starsi, są najbardziej zagrożeni ciężkim przebiegiem choroby z zapaleniem mózgu - wyjaśnia.
Lidia Stopyra pytana o to, jak zapobiec zachorowaniu na wirus gorączki Zachodniego Nilu, informuje, że pomoże tylko stosowanie repelentów i odzieży z długimi rękawami, która chroni przed komarami. - Generalnie to jest choroba tropikalna i z rejonami endemicznymi, czyli takimi, jak Północna Afryka czy Zachodnia Azja - informuje.
Przeciwko gorączce Zachodniego Nilu nie istnieje żadna szczepionka. Główną metodą zapobiegania tropikalnej chorobie jest zmniejszenie narażenia na ukąszenia komarów.
Prawdopodobieństwo rodzimego zachorowania na gorączkę Zachodniego Nilu
Wcześniej informowano o podejrzeniu rodzimego zakażenia u osoby dorosłej. Główny Inspektor Sanitarny doktor Paweł Grzesiowski w rozmowie z tvn24.pl przekazał w środę, 23 października, że na terenie województwa małopolskiego trwają badania pacjenta, co do którego jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo zakażenia gorączką Zachodniego Nilu.
- Jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo pierwszego rodzimego zachorowania na gorączkę Zachodniego Nilu w Polsce. Rodzimego, czyli bez kontaktu z krajami tropikalnymi. Nie powinna być to jednak sytuacja sensacyjna, bo już latem informowaliśmy o zachorowaniach wśród ptaków. Osoba, wobec której są prowadzone badania, nie przebywała w ostatnim czasie za granicą, co oznacza, że do zakażenia mogło dojść przez ukąszenie zwykłego polskiego komara - powiedział Główny Inspektor Sanitarny.
Doktor Grzesiowski powiedział, że pacjent zgłosił się do lekarza z objawami podobnymi do udaru mózgu. Jest osobą dorosłą, przebywa w jednym z małopolskich szpitali.
W sobotę, 26 października, Grzesiowski poinformował nas, że nie ma żadnych nowych informacji w sprawie dorosłego pacjenta z rodzimym zakażeniem. - Ta osoba w dalszym ciągu jest w szpitalu. Nie mamy nowego badania potwierdzającego. Ta informacja generalnie miała dać tylko to, że gdyby się potwierdziło, że mamy do czynienia z tym pierwszym przypadkiem zakażenia (rodzimego - przyp. red.), to też uruchamia pewne procedury w kraju – wyjaśnia Główny Inspektor Sanitarny.
Zdaniem Głównego Inspektora Sanitarnego, oba przypadki - nastolatka oraz osoby dorosłej - nie powinny być łączone.
- Te przypadki, które są przywożone z zagranicy to nie jest nic nowego, to już mieliśmy wcześniej, więc z tego powodu nie powinniśmy robić żadnego alertu, bo ta choroba nie przenosi się między ludźmi. Nawet jak ktoś przyleci do Polski z malarią to nie zaraża. Nie ma ryzyka, że będzie epidemia w Polsce - podkreśla.
Możliwe poważne powikłania
W przypadku zakażenia objawowego, gdy nie doszło do zajęcia układu nerwowego, występują takie objawy jak: gorączka, uczucie zmęczenia, bóle głowy, osłabienie mięśniowe, kłopoty z koncentracją. Śmiertelność w tej postaci zakażenia wynosi około 10 procent.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24