Media popierały Donalda Tuska i były zaangażowane w zwalczanie tzw. kaczyzmu. Wykreowały zupełnie fałszywy obraz tego, co się działo w Polsce przed ostatnimi wyborami. I teraz są konsekwentne - przekonuje na łamach "Dziennika" szef prezydenckiej kancelarii Piotr Kownacki. Jego zdaniem media nadal grają nie fair faworyzując premiera.
Kownacki stwierdza, że to właśnie media mają poważny wpływ na to, że sondaże są niekorzystne dla prezydenta. - Większość nie sprzyja Lechowi Kaczyńskiemu. Stosują podwójne standardy. Bardzo podobne zdarzenia, które dotyczą prezydenta i premiera, są przedstawiane zupełnie inaczej. Każde potknięcie prezydenta - lub coś, co można by uznać za potknięcie, choć nim nie jest - zasługuje na to, żeby żyć na pierwszych stronach gazet, na pasku w telewizji aż do następnego potknięcia. Takie samo zdarzenie z udziałem premiera kwitowane jest wzmianką w gazecie na 25. stronie małym drukiem – mówi szef prezydenckiej kancelarii.
Większość nie sprzyja Lechowi Kaczyńskiemu. Stosują podwójne standardy. Bardzo podobne zdarzenia, które dotyczą prezydenta i premiera, są przedstawiane zupełnie inaczej. Każde potknięcie prezydenta - lub coś, co można by uznać za potknięcie, choć nim nie jest - zasługuje na to, żeby żyć na pierwszych stronach gazet, na pasku w telewizji aż do następnego potknięcia. Takie samo zdarzenie z udziałem premiera kwitowane jest wzmianką w gazecie na 25. stronie małym drukiem Piotr Kownacki
Jego zdaniem świadczą o tym choćby komentarze na temat podpisania traktatu lizbońskiego. – Prezydent zawsze powtarza - Polakom, Angeli Merkel czy Nicolasowi Sarkozy’emu - że Polska nie będzie przeszkodą w ratyfikacji. Jak można jaśniej mówić? Ale na razie pozostaje sprawa Irlandii. Prezydent nie chce łamania praw pojedynczego państwa tylko dlatego, że nie jest największe w Europie. Nasze wsparcie, jakie dajemy Irlandii, jest także podyktowane własnym interesem - dzisiaj problem ma Irlandia, innym razem Polska może znaleźć się pod taką samą presją – podkreśla Kownacki.
I dodaje: - Można tę sprawę przedstawić uczciwie, w ciepłym tonie wobec prezydenta, podkreślając, że dba o interes Polski, że przyjmuje szlachetną postawę wobec Irlandczyków. Ale media przedstawiają to kompletnie inaczej.
PR-owskie numery premiera
Dowodem na to, że media ulgowo traktują premiera – jest zdaniem szefa prezydenckiej kancelarii – kwestia wprowadzenia euro, zapowiedziana na "wariata". - Jest to numer czysto PR-owski, wymyślony z ministrem Michałem Bonim gdzieś w helikopterze. W sprawie niezwykle ważnej dla Polski, porównywalnej z wagą traktatu lizbońskiego, premier składa zapowiedź bez konsultacji nawet ze swoim gabinetem, o czym świadczy zdziwienie ministra finansów. Wszystko po to, żeby przykryć dyskusję o osiągnięciach roku rządu Tuska. Bo nie chce się przyznać społeczeństwu, że przez rok ten rząd niewiele zdziałał. A media udają, że wszystko jest OK. Nie jest OK – przekonuje Kownacki.
(...) Ostatnie wybory odbywały się pod hasłem "Zabić Kaczorów" - i wygrała partia, która nie zaprezentowała żadnego programu. Program PO dla każdego coś miłego nie jest prawdziwym programem Piotr Kownacki
W jego ocenie media faworyzują premiera, gdyż "identyfikują się z pewnym systemem wartości, ale także dlatego, że reprezentują, w uproszczeniu, pewien typ interesów". - Jeśli chodzi o warstwę ideologiczną, to ciągle w mediach ma przewagę pogląd lewicowy. Ten reprezentowany przez pokolenie ’68, opisywany przez Rafała Ziemkiewicza jako "michnikowszczyzna". Jeśli natomiast chodzi o płaszczyznę gospodarczą, mamy do czynienia z interesami wielkiego biznesu, oligarchów, którzy wiadomo, w jaki sposób doszli w Polsce do swoich majątków. Na początku przemian dysponowali wielką przewagą informacyjną. Nie należy tego rozumieć w sposób prostacki, bo nie każdy z listy bogaczy był człowiekiem związanym z SB. Niemniej te osoby odniosły na ogół sukces dzięki powiązaniu ze światem polityki, ze światem decyzji państwowych - mówi Kownacki.
"Program PO nie jest prawdziwy"
Nie mówię, że jest to spisek dziennikarzy. Jedni są bardziej samodzielni, inni mniej; jedni są inteligentniejsi, inni mniej. Uważam, że należy próbować przekonać do siebie najważniejsze media, ale trzeba też robić wszystko, żeby szukać popularności i głosów obok dominującego nurtu medialnego. Piotr Kownacki
Kownacki ocenia, że w polskiej polityce doszliśmy do momentu, że przestało już o cokolwiek chodzić. - To efekt tego, że ostatnie wybory odbywały się pod hasłem "Zabić Kaczorów" - i wygrała partia, która nie zaprezentowała żadnego programu. Program PO dla każdego coś miłego nie jest prawdziwym programem - stwierdza szef prezydenckiej kancelarii.
Kownacki wierzy (W październiku w TVN24 zapowiadał, że prezydent będzie ubiegał się o reelekcję-red.), że Lech Kaczyński wystartuje w wyborach prezydenckich i wygra. - To jest absolutnie możliwe. Nie mówię, że to będzie łatwe ani, że to musi się stać. Można też przegrać. Ale to jest absolutnie do wygrania - przekonuje.
Kownacki pytany, czy dasię wygrać następne wybory prezydenckie bez przemodelowania wizerunku medialnego, odpowiada: - Zobaczymy. Jestem zwolennikiem tego, żeby podejmować próby. Nie wykluczam jednak, że jest to spojrzenie naiwne i rację mają ci, którzy mówią, że sprawa jest przesądzona. Nie mówię, że jest to spisek dziennikarzy. Jedni są bardziej samodzielni, inni mniej; jedni są inteligentniejsi, inni mniej. Uważam, że należy próbować przekonać do siebie najważniejsze media, ale trzeba też robić wszystko, żeby szukać popularności i głosów obok dominującego nurtu medialnego.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Kula