Jeżeli jakieś uchybienia były i prokurator to dostrzega, i toczone są śledztwa, to jest to już domena niezależnej prokuratury w Polsce - oświadczył w sobotę wiceminister zdrowia Waldemar Kraska dopytywany o zapowiedziane przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę śledztwa dotyczące sytuacji w domach pomocy społecznej. Prokuratura ma sprawdzać, czy nie doszło w nich do "rażącego naruszenia procedur".
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro "podjął decyzję o tym, aby uruchomić śledztwa mające na celu zbadanie, czy nie doszło do rażącego naruszenia procedur związanych z gwarantowaniem bezpieczeństwa w domach pomocy społecznej". - Człowieka, przyjaciela sprawdza się wtedy, kiedy jest problem, ale też wyzwania weryfikują lekarza i wszystkich ludzi związanych z obszarem zdrowia i opieki właśnie wtedy, kiedy jest ryzyko związane z prowadzeniem działalności - mówił Ziobro.
W wtorek Polska Agencja Prasowa poinformowała, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi postępowanie dotyczące narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pensjonariuszy w placówce przy Bobrowieckiej na warszawskim Mokotowie. W ubiegłym tygodniu wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa, po tym, jak personel medyczny tego ośrodka opuścił placówkę, w której znajdują się zakażeni koronawirusem.
W związku z pandemią w wielu ośrodkach pomocy społecznej w Polsce panuje bardzo trudna sytuacja. Do pracy w szpitalach i DPS-ach wzywane są przez wojewodów kolejne osoby. Nie wszyscy się stawiają. Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych wymienia listę osób, których do pracy powołać nie wolno. Wśród grup wyłączonych są wszystkie osoby nieletnie i starsze niż 60 lat, kobiety ciężarne oraz osoby wychowujące dziecko młodsze niż 14 lat (osoby samotnie wychowujące dziecko wyłączone są aż do ukończenia pełnoletniości przez ich dziecko). Jak jednak pisaliśmy na tvn24.pl, nie we wszystkich przypadkach tak było - wezwania dostały miedzy innymi matki na urlopach macierzyńskich i samotnie wychowujące dzieci. Gdy niektóre z nich nie stawiły się do pracy, zostały na nie nałożone kary od 5 do 10 tysięcy złotych.
"Każdy z nas w tej chwili działa w wielkim stresie"
W sobotę na konferencji prasowej o tę wypowiedź ministra sprawiedliwości został zapytany wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Odpowiedział, że jest przedstawicielem Ministerstwa Zdrowia, a nie Ministerstwa Sprawiedliwości, które, jak powiedział, jest "od czegoś innego". - Proszę te pytania kierować do Ministerstwa Sprawiedliwości - dodał. Podziękował też pracownikom ochrony zdrowia. - Ich ofiarność jest tutaj wielka - mówił.
Na uwagę, że może jako lekarz i przedstawiciel resortu zdrowia powinien zwrócić uwagę Ministerstwu Sprawiedliwości, że to nie jest dobra pora na takie wypowiedzi, Kraska odpowiedział, że "trudno mu w tej chwili to komentować". - Na pewno jeżeli jakieś uchybienia były i prokurator to dostrzega i toczone są śledztwa, to to jest już domena niezależnej prokuratury w Polsce - powiedział.
Na pytanie, czy jako lekarz odebrałby informację o takim śledztwie w sprawie DPS-ów jako groźbę, wiceminister odpowiedział, że "nie wie, ile tych śledztw się w tej chwili odbywa w Polsce". - Każdy z nas w tej chwili działa w wielkim stresie. To jest naprawdę bardzo wyjątkowa sytuacja, więc myślę, że ja jako lekarz bym wykonywał wszystko tak, by pomagać pacjentom - dodał.
Szybkie testy dotarły do Polski
Kraska poinformował też, że w piątek do Polski dotarł kolejny transport testów na obecność koronawirusa. - Także po raz pierwszy dotarły do nas tzw. testy szybkie. Są to testy antygenowe, które wykonujemy w ciągu 15 minut. Testy te będą dzisiaj walidowane, czyli będzie sprawdzana ich czułość w Państwowym Zakładzie Higieny i w dwóch szpitalach warszawskich - w jednoimiennym i w szpitalu zakaźnym - powiedział wiceszef MZ. - Chcemy wiedzieć, jak te testy będą się sprawdzały u osób, które są w tej chwili zakażone koronawirusem. Chcemy mieć pewność, że są one wiarygodne - podkreślił wiceminister.
Przyznał, że z tzw. szybkimi testami są wiązane duże nadzieje. - Zdecydowanie usprawniłoby to wykonywanie testów u pracowników służby zdrowia, u pensjonariuszy domów pomocy społecznej - powiedział. - Chcemy skierować te testy także na izby przyjęć i na szpitalne oddziały ratunkowe, gdzie przyjeżdżają karetkami pacjenci z podejrzeniem koronawirusa i innymi schorzeniami - dodał Kraska. Zaznaczył, że testy w pierwszej kolejności trafią do pracowników służby zdrowia.
Jak mówił, testy pochodzą z Korei Południowej i są szeroko stosowane w tym kraju. - Myślę, że także u nas te testy zdadzą egzamin. Nie tak łatwo było je zdobyć, bo cały świat ich potrzebuje - podkreślił.
Kraska mówił także o nowym leczeniu chorych na koronawirusa osoczem krwi tzw. ozdrowieńców. - Przed nami otwiera się nowa możliwość leczenia zakażonych na koronawirusa. To jest przetaczanie osocza zawierającego przeciwciała u osób, które przechorowały już to schorzenie. (...) W tej chwili trwają prace nad izolowaniem tego osocza z przeciwciałami. Myślę, że w najbliższych dniach będzie to podawane pacjentom, mam nadzieję, że z dobrym efektem - powiedział wiceszef Ministerstwa Zdrowia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24