Premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Łukasz Szumowski ogłaszają sukces w walce z koronawirusem. Twierdzą, że mamy jedną z lepszych sytuacji w Europie. Jednak ich słów nie potwierdzają lekarze, którzy pokazują wykresy, a na nich widać, że wcale nie jesteśmy w fazie wygaszania epidemii. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Niemal trzy miesiące po wykryciu w Polsce pierwszego zakażenia koronawirusem premier Mateusz Morawiecki z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim ogłaszają sukces. Ich zdaniem Polska wygrywa walkę z epidemią. - Trudne, odważne decyzje uratowały Polskę przed kataklizmem, jaki widzieliśmy w Europie Zachodniej - mówi premier. - Udało się. Dzięki wysiłkowi wszystkich Polaków mamy sytuację epidemiczną jedną z najlepszych w Europie i na świecie – wtóruje mu minister. Obecnie w całym kraju łączna liczba zakażonych koronawirusem to prawie 24,5 tysiąca osób. Blisko 1100 osób zmarło. Najwięcej zakażeń jest na Śląsku. To efekt ognisk koronawirusa wykrytych w kopalniach. Rząd zdecydował o luzowaniu obostrzeń i odmrażaniu kolejnych sektorów gospodarki. Choć trudno uznać, że epidemia jest już przeszłością.
- Odmrażają gospodarkę w sposób bardzo nieroztropny i nierozsądny. Odmrażamy gałęzie, które de facto są bardzo groźne, jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się koronawirusa - mówi przewodniczący kujawsko-pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Bartosz Fiałek. Z kolei epidemiolog z Europejskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego prof. Maria Gańczak zwraca uwagę, że "im więcej obostrzeń będzie luzowanych na tym etapie epidemii, tym większa szansa na to, że nastąpi wzrost liczby zakażeń".
"Nie jesteśmy w fazie wygaszania epidemii"
Krzywe pokazujące liczbę zakażonych oraz obecnie aktywnych nosicieli, czyli po odjęciu przypadków ozdrowień oraz śmierci, wciąż rosną. Z kolei liczba osób z COVID-19, które wymagają hospitalizacji, od tygodni utrzymuje się na stałym poziomie. Zdaniem premiera, dobrą sytuację Polski pokazuje wskaźnik określający liczbę osób zmarłych w przeliczeniu na milion mieszkańców. - W państwach, które, mimo że są od nas o wiele bogatsze, nie stanęły na wysokości zadania, tych zgonów było w Europie Zachodniej średnio około 15 razy więcej na milion mieszkańców niż w Polsce - zwraca uwagę Mateusz Morawiecki.
Bartosz Fiałek podkreśla, że w Polsce "rejestrowaliśmy nowe przypadki i zgony tylko potwierdzone testowo". - Bardzo mało wykonujemy testów. Zdecydowanie mniej niż inne kraje. Na pewno te statystyki są zaniżone - uważa. W Polsce z powodu COVID-19 w przeliczeniu na milion mieszkańców zmarło 29 osób. W wielu krajach Europy Zachodniej faktycznie ten odsetek był znacznie wyższy, bo tam epidemia miała gwałtowny przebieg. Za to w znacznej większości państw naszego regionu wskaźnik umieralności jest niższy, niż u nas.
- Nie sądzę, żeby w Polsce można było mówić już o sukcesie. Potrzebne są bardzo aktywne działania, żeby epidemię opanować. Nie jesteśmy w fazie wygaszania epidemii w naszym kraju - podkreśla prof. Maria Gańczak.
Na razie władze nie zapowiadają zniesienia stanu epidemii, który obowiązuje w Polsce od 20 marca.
Źródło: TVN24