Na poniedziałek zaplanowano powrót do nauki stacjonarnej dzieci ze szkół ponadpodstawowych oraz klas 5-8 szkół podstawowych. Jednocześnie zniesiona została kwarantanna z kontaktu, co oznacza, że teoretycznie w placówkach mogą pojawić się dzieci zakażone, które o tym nie wiedzą. - Co logiczne i uważam, że nadal wymagane, to jest odpowiedzialność rodziców - komentował to rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Na konferencji prasowej w piątek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz został zapytany o sytuację po planowanym na poniedziałek powrocie dzieci do szkół, kiedy zniesiona została kwarantanna z kontaktu i do placówek teoretycznie mogą chodzić dzieci zakażone, które o tym nie wiedzą. - Po powrocie dzieci do szkół żadne dziecko na kwarantannę z kontaktu nie będzie kierowane, chyba że mamy zakażenie wśród współdomowników. Co logiczne i uważam, że nadal wymagane, to jest odpowiedzialność rodziców - mówił rzecznik.
Andrusiewicz: w naturze rodzica i jego odpowiedzialności jest poinformowanie, że dziecko ma COVID-19
Wyjaśnił, że jeśli dziecko zachoruje, to "w naturze rodzica i jego odpowiedzialności jest poinformowanie nauczyciela i poinformowanie innych rodziców, że to dziecko jest chore i że ma COVID-19". - Po to, żeby można było obserwować pozostałe dzieci, ale te dzieci nie trafią na kwarantannę - dodał.
Przypomniał, że decyzję o nauce zdalnej podejmuje Ministerstwo Edukacji Narodowej, ale "oczywistym jest, że jeżeli w szkole mielibyśmy dość dużo zakażeń, dość dużo zakażeń w którejś z klas, to dyrekcja szkoły po konsultacji z powiatowym inspektorem sanitarnym może podjąć decyzję o nauce zdalnej czy też nauce hybrydowej".
- Logicznym jest, że jeżeli 2/3 klasy trafiłoby na izolację, to ta nauka będzie się musiała w pewien sposób odbywać zdalnie - stwierdził.
Andrusiewicz o szczepieniach
Wcześniej rzecznik mówił, że "mimo że schodzimy z piątej fali epidemii, szczepienia nadal są bardzo ważne". - Jeżeli obserwujemy, że coraz więcej dzieci mamy zaszczepionych - dzieci w wieku 12-17 lat ponad milion, a w wieku 5-11 lat w granicach 600 tysięcy – to widzimy też, jak spada wskaźnik dzieci zakażonych – podał.
Zwrócił uwagę, że jeszcze w połowie stycznia 20 proc. notowanych zakażeń dotyczyło osób niepełnoletnich. - Dzisiaj po postępującym procesie szczepień, który oczywiście mógłby być szybszy, obserwujemy, że udział dzieci w grupie zakażonych spada poniżej 15 procent. To jest efekt szczepień – mniej dzieci zakażanych, mniej dzieci chorych, mniej dzieci trafiających do szpitala – powiedział. Stwierdził, że powikłania pocovidowe u dzieci mogą być szczególnie dotkliwe.
- Więc mimo że schodzimy z piątej fali, serdecznie zachęcam, tak jak i minister zdrowia, do korzystania ze szczepień. Pamiętajmy, że szczepienia ratują nas przed pobytem w szpitalu. Pamiętajmy, że jeżeli jesteśmy zaszczepieni, to powikłania po koronawirusie mniej nam zagrażają – mówił rzecznik.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock