W niedzielę wieczorem na Okęciu wylądował samolot ze 140 respiratorami. To ostatnia część zamówienia, które dla Ministerstwa Zdrowia zrealizowała firma E&K, powiązana z handlarzem bronią Andrzejem Izdebskim. Resort nie chce zdradzić, jaki właściwie sprzęt otrzymał i kiedy nastąpi zwrot 60 milionów złotych, które powinien oddać Izdebski.
Opisywana przez nas saga z zakupem respiratorów ciągnie się od miesiąca. 10 czerwca ujawniliśmy, że Ministerstwo Zdrowia podpisało 14 kwietnia umowę z firmą z Lublina na dostawę 1241 respiratorów wartych blisko 200 milionów złotych. Ich producenci zaprzeczyli, żeby mieli cokolwiek wspólnego z widniejącą na kontrakcie firmą E&K. Jej właściciel to Andrzej Izdebski, współpracujący w przeszłości z polskimi producentami uzbrojenia i amunicji. Ministerstwo twierdzi, że podpisało umowę z E&K, bo spółka gwarantowała szybkie dostawy urządzeń.
Z każdym kolejnym tygodniem resort zdrowia przyznawał, że lubelska firma nie jest w stanie wywiązać się z kontraktu. Okazało się, że mimo braku jakiegokolwiek szerzej znanego powiązania z branżą medyczną,jej właściciel otrzymał od rządu 35 milionów euro zaliczki.
"Nie mam pojęcia, co to za firma"
W międzyczasie okazało się, że E&K nie jest w stanie dostarczyć 200 chińskich respiratorów, więc na bliżej nieznanych zasadach - zamiast nich - przekazała 50 urządzeń produkcji niemieckiej, które wcześniej zostały sprzedane do Pakistanu. Ich producent zaprzeczył, żeby cokolwiek sprzedawał lubelskiej spółce.
Podobnie było z urządzeniami z Korei. Na początku lipca E&K przywiozła do Polski 10 z 396 zamówionych urządzeń firmy Mekics. “Nie mam pojęcia, co to za firma E&K” - informował nas wtedy Lee Kyoung-Ho z działu do spraw zagranicznych Mekics.
W umowie z Ministerstwem Zdrowia Andrzej Izdebski zobowiązał się, że dostarczy 1241 respiratorów do 30 czerwca. Urządzenia miały trafiać do Polski w transzach każdego miesiąca. Izdebski nie dotrzymał żadnego terminu. Pierwsze respiratory dojechały do magazynu Agencji Rezerw Materiałowych dopiero 4 czerwca.
Umowa zerwana
Tydzień temu podczas obrad senackiej komisji zdrowia, wiceminister Janusz Cieszyński poinformował, że strona rządowa odstępuje od umowy z E&K. Ostatnim elementem współpracy miała być dostawa 140 koreańskich respiratorów firmy Mekics (która utrzymuje, że nic nie sprzedała E&K).
Jak poinfomował tvn24.pl w czwartek wiceminister Cieszyński, sprzęt z Korei wylądował w Warszawie w niedzielę wieczorem, a w środę został oficjalnie przekazany do magazynu Agencji Rezerw Materiałowych. Według Cieszyńskiego w czwartek odbiór sprzętu pokwitował Andrzej Izdebski. - Nie udzielę panu już żadnej odpowiedzi na żadne pytanie - odpowiedział dziennikarzowi tvn24.pl sam Izdebski, pytany o szczegóły dostawy.
Jeden nie wie, drugi nie powie
Jaki sprzęt właściwie dostarczyła E&K, skoro producent sprzętu z Korei twierdzi, że nic nie sprzedawał tej spółce? Poprosiliśmy zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i Agencję Rezerw Materiałowych o numery seryjne przekazanych urządzeń, żeby sprawdzić je z danymi producenta. Od ARM nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi, wiceminister Cieszyński stwierdził, że nie udostępni nam takich danych, bo według niego nie są one informacją publiczną.
Informacji w tej sprawie nie uzyskał też poseł Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej, który w ramach kontroli poselskiej próbował w czwartek dowiedzieć się czegoś na temat respiratorów w siedzibie ARM. - Odmówiono nam wszelkich informacji. Agencja, która wcześniej na bieżąco przekazywała nam informacje, w tej chwili nabrała wody w usta. Nie są w stanie odpowiedzieć, czy w ogóle coś dostali, a jeśli tak to co? Wciąż słyszymy, że muszą to sprawdzić - mówi Szczerba.
Jak przekazał nam w czwartek wiceminister Cieszyński, Andrzej Izdebski z otrzymanych od Ministerstwa Zdrowia 35 milionów euro wciąż ma do zwrotu ok. 13,5 miliona euro, czyli ponad 60 milionów złotych. To kwota za niezrealizowane transze dostaw oraz kary za opóźnione dostawy. Kiedy handlarz bronią zwróci te pieniądze do budżetu państwa? Izdebski nie chciał nam odpowiedzieć na to pytanie, a Janusz Cieszyński nie potrafił. Jak stwierdził, resort spodziewa się jakiejś kwoty w poniedziałek, a co do reszty, wiedzy nie ma.
Źródło: tvn24.pl