Fala zakażeń zacznie opadać w okolicach prima aprilis - powiedział w TVN24 doktor Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. - Wyliczamy, że już obecnie wprowadzone obostrzenia spowodują zahamowanie trendu wzrostowego - dodał.
W czwartkowych "Faktach po Faktach" doktor Aneta Afelt z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (ICMMiK) Uniwersytetu Warszawskiego oceniła, że w rzeczywistości zainfekowanych koronawirusem w Polsce jest "do 10 razy więcej", niż pokazują rządowe dane.
O tym, w jakim momencie epidemii jesteśmy, mówił na antenie TVN24 doktor Franciszek Rakowski z ICMMiK.
Zapytany został między innymi o opublikowany w piątek w "Rzeczpospolitej" wywiad z profesorem Andrzejem Horbanem, głównym doradcą Rady Medycznej przy premierze. Horban ocenił, że "jesteśmy blisko górnej granicy epidemii nadzwyczajnej i należy zrobić wszystko, aby tej granicy nie przekroczyć". - Idzie burza, ale kiedy dokładnie uderzy piorun, nie wiemy - powiedział Horban.
- Rozumiem, że profesor Horban patrzy na wiele statystyk i wiele analiz. To dobrze. Analiza, którą my podajemy, w najbardziej według nas prawdopodobnym wariancie, doprowadzi do tego, że przesilenie będzie w pierwszych dniach kwietnia - mówił Rakowski. - Powinniśmy obserwować zagięcie trendu wzrostowego i spadki, ale niestety będzie to na poziomie 34 tysięcy średniej tygodniowej, czyli nie w poszczególnych odczytach - podał.
- Ta bariera, 30 tysięcy średniej tygodniowej zostanie przekroczona - podsumował. Precyzował, że z modelu Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW wynika, że fala zakażeń zacznie opadać w okolicach prima aprilis, czyli 1 kwietnia.
"Obostrzenia spowodują zahamowanie trendu"
Czy w tym momencie nie mamy już wpływu na to, jak przebiegać będzie najbliższy wykres fali epidemii? - Tak, ale trzeba to dobrze rozumieć - odpowiedział doktor Rakowski. - Wszystkie restrykcyjne działania, jakie podejmujemy, będą miały swój efekt za siedem, dziesięć dni. To opóźnienie związane z czasem od zachorowania do obserwacji, że ktoś jest zarażony - tłumaczył. - Wyliczamy, że już obecnie wprowadzone obostrzenia spowodują zahamowanie trendu wzrostowego - dodał.
Przywołał tu dane z pierwszego regionu objętymi dodatkowymi restrykcjami (27 lutego), czyli Warmii i Mazur. - Obecne restrykcje już mają potencjał wyhamowania - przyznał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock