Musimy dzisiaj walczyć o każde niewyjście z domu. Zamknięcie kin i teatrów ma na celu zmniejszenie liczby pretekstów do wyjścia z mieszkania - tłumaczył w TVN24 doktor Paweł Grzesiowski, immunolog z Naczelnej Rady Lekarskiej. Powiedział też, że w Polsce "epidemia weszła w taką fazę, że najwięcej zakażeń jest w domach" i dlatego nie widać na razie efektów wprowadzanych obostrzeń.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił w środę listę nowych obostrzeń, które zaczną od soboty (część od poniedziałku) obowiązywać w Polsce. Klasy 1-3 w szkołach podstawowych przejdą na nauczanie zdalne, zamknięte będą teatry, kina i muzea, limity osób przebywających w kościołach i sklepach zostaną zaostrzone - to część nowych restrykcji.
Czytaj więcej: Nowe obostrzenia. Lista
"Musimy dzisiaj walczyć o każde niewyjście z domu"
Doktor Paweł Grzesiowski, immunolog z Naczelnej Rady Lekarskiej, podkreślał w TVN24, że "musimy dzisiaj walczyć o każde niewyjście z domu". - Prosimy wszystkich, by pozostawali w domach. Wprowadzane ograniczenia mają właśnie to podkreślić, żeby nie szukać pretekstu do wyjścia z domu, żeby pójść do teatru, do kina czy do galerii handlowej - tłumaczył.
Zaznaczył, że "nie mamy dowodów na to, że te miejsca są źródłem wielu zakażeń". - Szkoda, że nie słyszymy tego od osób, które wydają te ograniczenia. Ale nie chodzi o to, że kino jest bardzo zakaźne. Chodzi o to, żebyśmy tam po prostu nie szli, nie wychodzili z domu, nie korzystali z komunikacji miejskiej - powiedział Grzesiowski.
"Epidemia weszła w taką fazę, że najwięcej zakażeń jest w domach"
Immunolog stwierdził, że "epidemia weszła w taką fazę, że najwięcej zakażeń jest w domach, wśród członków rodzin". - To prawdopodobnie pokłosie otwartych szkół, gdzie wirus miał szansę rozprzestrzenić się bardzo szeroko - wyjaśniał.
Stąd też - dodał - "słaby efekt ograniczeń wprowadzanych w zeszłym tygodniu". - Powinniśmy już widzieć efekt wypłaszczenia krzywej, a ona nadal rośnie. Dlatego że "muszą" zachorować te osoby, których nie da się ochronić. Czyli na przykład członkowie tej samej rodziny, którzy razem mieszkają. Tutaj nie działają ani maski, ani dystans, ani inne metody profilaktyki - wskazywał gość TVN24.
"Powiększanie lockdownu nie przyniesie nowych łóżek"
Zdaniem Grzesiowskiego "to, co musi nas stawiać do pionu, to sytuacja w szpitalach, na OIOM-ach, sytuacja karetek i zespołów ratownictwa medycznego". To w jego ocenie obecnie największy problem i "tam powinny być skierowane wszystkie siły i środki".
- Powiększanie lockdownu nie przyniesie nowych łóżek. A my potrzebujemy jak najwięcej nowych łóżek COVID-owych - dodał immunolog.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24