Firma E&K, która nie wywiązała się z umowy na dostawę respiratorów dla Ministerstwa Zdrowia, w tym samym czasie handlowała maseczkami z PKN Orlen. Ministerstwo nie chce ujawnić, ze zwrotem jakiej kwoty zalega Andrzej Izdebski, prezes E&K, zajmujący się w przeszłości handlem bronią.
O perypetiach z zakupem respiratorów od firmy E&K piszemy w tvn24.pl od początku czerwca. 14 kwietnia Ministerstwo Zdrowia podpisało z Andrzejem Izdebskim, prezesem lubelskiej firmy, kontrakt na dostawę 1241 respiratorów z Korei, Chin i Stanów Zjednoczonych. Umowa opiewała na ok. 200 mln złotych, z czego biznesmen otrzymał od ręki ok. 154 mln.
Izdebski w przeszłości zajmował się handlem bronią, w tym jej przerzutem do krajów objętych embargiem, gdzie toczyły się konflikty wojenne. W dokumentach rejestrowych swoich firm chwalił się współpracą z polskimi państwowymi producentami broni i uzbrojenia (Ilona Kachniarz z Polskiej Grupy Zbrojeniowej zaprzeczyła na naszych łamach, żeby od 2015 r. firmy zrzeszone w PGZ miały coś wspólnego z biznesami Izdebskiego).
Ani w internecie, ani w dokumentach spółek przedsiębiorcy próżno szukać śladu po jego interesach w branży medycznej. Sam Izdebski w rozmowie z tvn24.pl mówił, że zajmował się eksportem sprzętu medycznego.
70 milionów nie oddał. Ministerstwo milczy
Z nadejściem pandemii E&K najpierw zaoferowało respiratory Ministerstwu Zdrowia. Przedstawiciele MZ tłumaczyli, że Andrzej Izdebski, mimo braku jakiegokolwiek doświadczenia w branży medycznej, obiecał najszybsze terminy dostaw sprzętu niezbędnego w walce z COVID-19. Biznesmen z Lublina nie dotrzymał żadnego przewidzianego przez umowę terminu. Początkowo udało mu się dostarczyć 50 niemieckich urządzeń, innych od wyszczególnionych w zamówieniu. Finalnie Ministerstwo Zdrowia odebrało od E&K 200 urządzeń, z tego część już po okresie obowiązywania umowy, czyli po 30 czerwca.
W związku z tym MZ zażądało od Izdebskiego zwrotu pieniędzy. Z informacji uzyskanych przez nas z ministerstwa 22 lipca Izdebski, wliczając w to kary i odsetki, zalegał ze zwrotem ok. 70 mln złotych. 3 sierpnia wysłaliśmy maila do Biura Komunikacji MZ z prośbą o aktualne wyliczenia dotyczące zaległości ze strony E&K. Mimo wielokrotnych przypomnień do wtorku 18 sierpnia nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Maseczki zamiast respiratorów
Okazuje się, że w tym samym czasie, gdy Andrzej Izdebski próbował dostarczyć respiratory Ministerstwu Zdrowia, jego firma handlowała maseczkami z należącym do państwa koncernem naftowym PKN Orlen. Po raz pierwszy o tym, że E&K chce ściągnąć do Polski maseczki, napisaliśmy pod koniec czerwca. Wtedy Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych poinformował tvn24.pl, że E&K nie dopełniło obowiązku zgłoszenia sprowadzanych do Polski respiratorów, ale za to do URPL wpłynęło powiadomienie dotyczące jednorazowych maseczek medycznych. "Ze względu na pewne braki natury formalnej zawarte w powiadomieniu, Urząd wezwał wnioskodawcę o ich uzupełnienia. Sprawa jest w toku" - informował 25 czerwca Jarosław Buczek, rzecznik prasowy URPL.
Na ślad maseczek ściąganych do Polski przez Andrzeja Izdebskiego przypadkiem wpadł poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba. - 1 sierpnia w drodze na Powązki, na stacji Orlenu niedaleko cmentarza chciałem kupić maseczki jednorazowe. Gdy zacząłem się im przyglądać, zorientowałem się, że ich dystrybutorem jest znana mi firma z Lublina - opowiada Szczerba, który razem z innym posłem Koalicji Obywatelskiej Dariuszem Jońskim prowadzą od wielu tygodni kontrolę zakupów MZ.
- Według mnie można mówić o podejrzeniu, że środki z ministerstwa, przeznaczone na walkę z pandemią, prywatna firma wykorzystuje do robienia interesów z państwowymi koncernami. W związku z tym składamy do prokuratury rozszerzenie naszego wniosku o możliwości popełnienia przestępstwa przy zakupach "covidowych". Chcemy dowiedzieć się, gdzie wypływają pieniądze z Ministerstwa Zdrowia, kto nimi obraca i dlaczego nikt tego nie kontroluje - mówi Szczerba.
W odpowiedzi na zapytanie poselskie dotyczące maseczek przekazanych przez byłego handlarza bronią PKN Orlen zasłonił się tajemnicą handlową. Mniej więcej to samo biuro prasowe spółki przekazało tvn24.pl: "Uprzejmie informujemy, że wszystkie procesy zakupowe realizowane w ramach całej Grupy ORLEN prowadzone są w sposób transparentny, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Ich nadrzędnym celem jest zabezpieczenie potrzeb zakupowych Koncernu przy jak najbardziej preferencyjnych warunkach. Nie ujawniamy jednak szczegółowych informacji dotyczących współpracy z kontrahentami czy procesami zakupowymi ze względu na fakt, że objęte są one tajemnicą przedsiębiorstwa".
Zakończył współpracę
Fakt robienia interesów z Orlenem potwierdził za to w rozmowie z tvn24.pl Andrzej Izbebski. Stwierdził, że nie pamięta, kiedy rozpoczął tę współpracę z państwowym koncernem, ale zakończył ją trzy miesiące temu. Jak zadeklarował, przekazał PKN Orlen inne maseczki niż te zgłoszone w czerwcu do URPL. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, ile pieniędzy wciąż zalega MZ, ani kiedy zamierza je zwrócić.
W poniedziałek z funkcji wiceministra zdrowia zrezygnował odpowiedzialny za zakupy Janusz Cieszyński. To on podpisał umowę z E&K na dostawę respiratorów, z której lubelska firma się nie wywiązała. Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl rezygnacja Cieszyńskiego może mieć związek ze śledztwem Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która bada ewentualne nieprawidłowości przy zakupie respiratorów, a także maseczek oraz przyłbic ochronnych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Michał Szczerba