70 milionów złotych wynoszą zaległości spółki E&K należącej do Andrzeja Izdebskiego wobec Ministerstwa Zdrowia. Od zakończenia współpracy z przedsiębiorcą, który nie wywiązał się z dostawy 1241 respiratorów, minęły trzy tygodnie. Mimo to ani biznesmen, ani ministerstwo nie potrafią powiedzieć, kiedy pieniądze trafią do kasy resortu.
Umowę z firmą E&K Ministerstwo Zdrowia podpisało 14 kwietnia. Jej prezes Andrzej Izdebski, który dał się poznać jako przedsiębiorca współpracujący w przeszłości z polskimi producentami uzbrojenia i amunicji, pojawił się w resorcie z zaskakującą propozycją. W szczycie pandemii koronawirusa, gdy wszyscy producenci sprzętu medycznego byli obłożeni zamówieniami i deklarowali, że są w stanie dostarczyć respiratory najwcześniej za kilka miesięcy, Izdebski stwierdził, że od ręki może przywieźć do Polski ponad 1200 urządzeń ratujących życie.
Bez weryfikacji
Ministerstwo Zdrowia nie zweryfikowało E&K, która wcześniej nie zajmowała się sprowadzaniem sprzętu medycznego do Polski i podpisało z Andrzejem Izdebskim kontrakt na dostawę 1241 respiratorów za niemal 200 milionów złotych. Miały dotrzeć do Polski najpóźniej do 30 czerwca, przy czym pierwsze sztuki już w kwietniu. Przedsiębiorca natychmiast dostał zaliczkę w kwocie 35 milionów euro, czyli 154 milionów złotych. Od początku miał jednak problemy z realizacją umowy.
Okazało się, że nie ma respiratorów, za które już otrzymał pieniądze. Gdy sprawą zaczęły interesować się media, wyszło na jaw, że zamiast 200 urządzeń chińskiej produkcji, spółka E&K dostarczyła 50 niemieckich, które wcześniej zostały już sprzedane do Pakistanu. I zamiast w kwietniu, Izdebski przetransportował je do Polski w czerwcu. W dodatku nie dokonał obowiązkowego zgłoszenia tego typu sprzętu do Urzędu Rejestracji Leków i Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
W kolejnych tygodniach Izdebskiemu udało się przekazać ministerstwu jeszcze 10 respiratorów koreańskich, a już po upływie terminu umowy, na początku lipca, kolejnych 140 tego samego producenta. Przy czym trudno stwierdzić, skąd ten sprzęt wziął się w Polsce, bo firma z Korei zaprzeczyła, żeby sprzedawała cokolwiek spółce E&K. Natomiast Ministerstwo Zdrowia oraz Agencja Rezerw Materiałowych, gdzie finalnie trafiły urządzenia, odmówiły jakichkolwiek informacji na ich temat. We wtorek ARM poinformowała nas, że respiratory są częścią rezerwy strategicznej państwa i dane ich dotyczące są niejawne.
Problemy z milionami
Z końcem czerwca Ministerstwo Zdrowia, widząc, że Andrzej Izdebski nie jest w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań, odstąpiło od umowy z E&K. Ale pozostała kwestia rozliczenia się z handlarzem bronią, który postanowił zaistnieć na rynku respiratorów. I w tym momencie zaczęły się problemy. Okazało się, że państwo nie może odzyskać niemal połowy ze 154 milionów zł przekazanych w kwietniu Andrzejowi Izdebskiemu.
Jak poinformowało nas Biuro Komunikacji Ministerstwa Zdrowia, "firma E&K zwróciła 14 mln euro tytułem niezrealizowanych transz zamówienia. Za sprzęt, który dotarł do magazynów ARM, tj. 200 sztuk respiratorów, MZ zapłaciło 9 mln euro. Tym samym do zwrotu jest jeszcze kwota 13 mln euro. Dodatkowo, zgodnie z umową, Ministerstwo Zdrowia naliczyło firmie E&K 3 mln euro kar za brak dostaw i opóźnienia w dostawach". W sumie daje to 16 mln euro zaległości spółki Andrzeja Izdebskiego wobec państwa. Przy środowym kursie euro daje to 70,5 miliona złotych. Przypomnijmy, że umowa z E&K obowiązywała do 30 czerwca.
Nie wiadomo, kiedy odda
Dlaczego od ponad trzech tygodni pieniądze nie wróciły do ministerstwa? I jakie działania podjął resort zdrowia, żeby je odzyskać? "Jesteśmy w stałym kontakcie z firmą E&K" - napisała Justyna Maletka z Ministerstwa Zdrowia. Na pytania, w jaki sposób i według jakiego rozliczenia naliczane są kary i odsetki za niezrealizowane dostawy oraz kiedy państwo odzyska pieniądze od Andrzeja Izdebskiego, nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi.
Zapytaliśmy też Centralne Biuro Antykorupcyjne, jakie czynności w związku z brakiem rozliczenia się przez firmę E&K z umowy z Ministerstwem Zdrowia i brakiem zwrotu kilkunastu milionów euro do budżetu, podjęło CBA. Biuro, które według MZ dało zielone światło na współpracę z Andrzejem Izdebskim, nie odpowiedziało na te pytania.
Zapytaliśmy też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, jakie działania podjęły służby podległe temu resortowi w sprawie nierozliczenia się z tych pieniędzy przez Andrzeja Izdebskiego. Także nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Andrzej Izdebski odebrał telefon od reportera tvn24.pl. Stwierdził, że nie jest zainteresowany rozmową z mediami.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock