Mogę odpowiedzialnie powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, aby zorganizować powrót dzieci i młodzieży do szkół, w taki sposób, który pozwoli na kontynuowanie nauki w trybie stacjonarnym, a jeśli to nie będzie możliwe, to w trybach online czy hybrydowym - powiedział w "Faktach po Faktach" TVN24 poseł PiS Artur Soboń, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Poseł Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk zauważył, że "samorządy od lat borykają się z tym, że rząd nie przeznacza wystarczających kwot na finansowanie szkół".
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski w ostatni dzień wakacji zorganizował konferencję, która miała być podsumowaniem przygotowań do nowego roku szkolnego. Ten rozpoczyna się normalnie, ale - jak przyznał minister - z powodu pandemii będzie wyjątkowy. Szkoły i przedszkola muszą bowiem funkcjonować w reżimie sanitarnym.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ponad 4,5 miliona uczniów wraca do szkół. Minister: nie możemy koncentrować się tylko na epidemii >>>
- Zarówno ci, którzy jutro będą organizować edukację, jak i ci, którzy wyślą własne dzieci do szkoły we Włoszech, Niemczech, Francji, Hiszpanii, w Polsce, gdziekolwiek w Europie czy na świecie, mają podobne obawy. To nie jest kwestia, w której mogę powiedzieć, że wiemy wszystko, co wydarzy się jesienią - powiedział w poniedziałek w "Faktach po Faktach" TVN24 Artur Soboń, poseł Prawa i Sprawiedliwości i wiceminister aktywów państwowych.
- Mogę odpowiedzialnie powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, aby zorganizować powrót dzieci i młodzieży do szkół, w taki sposób, który pozwoli na kontynuowanie nauki w trybie stacjonarnym, a jeśli to nie będzie możliwe, to w trybach online czy hybrydowym - zapewnił Soboń.
W jego ocenie mogą zdarzać się sytuacje, w których dyrektorzy szkół lub samorządy będą miały inną niż sanepid ocenę zagrożenia związanego ze stacjonarnym trybem nauczania. Ale - jak powiedział - współpraca obu stron jest "wymuszona w ramach podziału kompetencji".
- Dużo zależy od samorządów, które mają oświatę jako zadanie własne. Jako wieloletni samorządowiec chcę powiedzieć, że samorządy potrafią zorganizować pracę szkół, żeby mogli do nich wrócić uczniowie. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby dzieci i młodzież wróciły do szkół od 1 września - przekonywał.
"Jest pewna niejednolitość w państwie"
Poseł Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk powiedział, że sprawa rozpoczęcia roku szkolnego dotyka go osobiście, ponieważ młodszy syn idzie do pierwszej klasy szkoły podstawowej, starszy - do trzeciej klasy tej samej szkoły. Dlatego też - jak dodał - patrzy na tę sprawę zarówno jako rodzic, jak i jako polityk. Jak dodał, "wielu dyrektorów szkół sądzi, że te wytyczne bywają sprzeczne". - Są wątpliwości. Mam nadzieję, że to się wszystko dobrze skończy - mówił Tomczyk.
- Problem polega na tym, że jest pewna niejednolitość w państwie. Skoro jutro będą otwierane szkoły, a nie są otwarte uniwersytety, to przypomina mi się z zamykaniem i otwieraniem polskich lasów. Mam nadzieję, że to nie będzie wyglądać w ten sam sposób - zauważył.
Poseł KO zwrócił uwagę na problem "niedofinansowania oświaty ze strony rządu". - Samorządy od lat borykają się z tym, że rząd nie przeznacza wystarczających kwot na finansowanie szkół. To jest kłopot, że samorządy mają dużą autonomię, dyrektorzy szkół również, ale często nie mają wystarczających środków finansowych na to, by pokryć wszelkie możliwe wydatki - powiedział Tomczyk.
- Jeśli chodzi o Warszawę, to niedostatek w finansowaniu edukacji ze strony rządu to prawie dwa miliardy złotych. To są pieniądze, które sam samorząd musi dołożyć do szkół, mimo że ustawa mówi jasno, że to zabezpieczenie powinno pochodzić z rządu - zaznaczył poseł KO.
Soboń: każdy wie, kiedy powinien zostać poddany testowi na koronawirusa
Goście programu zostali zapytani o potrzebę systemowego testowania nauczycieli w kierunku obecności SARS-CoV-2. Zdaniem Tomczyka sprawa jest oczywista. - Od początku mówiliśmy, żeby testować. Chcemy, żeby tych testów było jak najwięcej, po to, żeby nasze dzieci były bezpieczne, żeby Polska była bezpieczna - zaznaczył.
- Nauczyciele, podobnie jak lekarze i wszystkie grupy, które są narażone na bezpośredni i częsty kontakt z ludźmi, powinni mieć dostęp do testów - ocenił. - Uważam, że Polacy powinni mieć szeroki dostęp do testów, bo wszędzie tam, gdzie testuje się obywateli, liczba zachorowań spada - mówił.
Soboń zwracał uwagę, że system opieki zdrowotnej posiada potencjał wykonywania 60 tysięcy testów dziennie. - Dwa i pół miliona już takich testów zostało wykonanych. To jest metoda szybkiego sprawdzania, czy wynik jest pozytywny czy negatywny. Z tej możliwości mogą korzystać wszyscy i będą korzystać wszyscy - zadeklarował wiceminister aktywów państwowych.
- Systemowe rozwiązanie polega na tym, że każdy wie, kiedy powinien zostać poddany takiemu testowi, czyli jeśli miał kontakt z osobą zakażoną - powiedział Soboń. Jego zdaniem "ten system działa".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24