Podczas wtorkowego briefingu prasowego w Białym Domu Donald Trump był pytany o postawę Rosji po jego spotkaniu z Władimirem Putinem na Alasce, w tym odmowę spotkania z prezydentem Ukrainy oraz intensyfikację bombardowań.
Trump odparł, że "dowiedział się rzeczy, które będą bardzo ciekawe" dla opinii publicznej, i o których opowie w ciągu najbliższych kilku dni. Pytany, czy Rosja poniesie konsekwencje, jeśli Putin odmówi spotkania z Wołodymyrem Zełenskim, Trump odpowiedział twierdząco.
- Zobaczymy, co się stanie - dodał, twierdząc przy tym, że obie strony w ciągu ostatniego tygodnia straciły 7313 żołnierzy "bez powodu".
Trump "rozczarowany Putinem"
Wcześniej w programie The Scott Jennings Radio Show Trump wyraził niezadowolenie z przywódcy Rosji Władimirem Putinem. - Jestem bardzo nim rozczarowany - oświadczył. Dodał, że zawsze miał z Putinem dobre relacje.
- Zobaczymy, co się wydarzy, ale jestem bardzo rozczarowany Władimirem Putinem - powtórzył. - Będziemy robić coś, by pomóc ludziom żyć - zapowiedział, nie precyzując, jaki rodzaj działań miał na myśli. Ponownie oświadczył, że do wojny nigdy by nie doszło, gdyby to on był wówczas prezydentem.
"NATO jest zaniepokojone"
Podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami w Białym Domu Donald Trump skomentował również doniesienia o zakłócaniu sygnału GPS przez Rosjan w samolocie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Jak powiedział, nie wiadomo, kto jest winny. - NATO jest zaniepokojone. Cóż, nikt nie wie, skąd to przyszło, ale oni odebrali jej możliwość korzystania z telefonu. Wiecie, czasami to dobra rzecz - mówił prezydent.
Pytany z kolei, czy uważa organizowaną przez Chiny defiladę wojskową, na której w Pekinie obecni będą przywódcy Rosji, Korei Północnej i Iranu, Trump stwierdził, że nie poczytuje tego jako groźby wobec USA. - Wcale tego tak nie widzę. Chiny nas potrzebują, a ja mam bardzo dobre relacje z przewodniczącym Xi. Jak wiecie, Chiny potrzebują nas znacznie bardziej niż my ich - zaznaczył.
Autorka/Autor: asty, momo/tr, akw
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/AL DRAGO / POOL