Co najmniej 180 Polaków utknęło w Peru, gdzie z powodu epidemii koronawirusa wprowadzono stan wyjątkowy i godzinę policyjną. Ambasada RP w Limie poinformowała, że LOT planuje uruchomienie rejsu, jednak szczegóły tej operacji będą jeszcze ustalane.
Skontaktowały się z nami Polki, które utknęły w stolicy Peru, Limie. - Jak nie przyleci po nas samolot, będzie masakra. Proszę, nagłośnijcie w mediach naszą sytuację, jak się tylko da - apeluje Sonia Krupińska, tancerka, która do Peru poleciała na występy.
Przed tygodniem władze Peru wprowadziły stan wyjątkowy i godzinę policyjną od godziny 20 do 5 rano. Granice zostały zamknięte, nie można przemieszczać się między miastami i poruszać swobodnie po ulicach Limy i innych miejscowości. To konsekwencja pandemii COVID-19. Według danych z 21 marca koronawirusem zakażone są tam 263 osoby, 4 zmarły.
- Możemy tylko wyjść do najbliższego marketu albo do apteki. Policja i żołnierze kontrolują ulice, przy każdym skrzyżowaniu są posterunki - mówi Agnieszka Sosnowska, która z 6-letnim synem, mężem i przyjaciółmi utknęła w wynajętym apartamencie w Limie. - Policjanci są nerwowi. Jak ktoś nie zna języka hiszpańskiego, może być nieprzyjemnie, bo nie cackają się z ludźmi - kontynuuje Sosnowska.
- Czuć to napięcie, ale nie wydaje mi się, by zadaniem policji było wzbudzanie strachu czy przemoc wobec cywili. Chodzi o to, by ludzie się nie przemieszczali i nie roznosili koronawirusa - dodaje Sonia Krupińska.
Opowiada o swojej rozmowie z żołnierzami.
- Byłam w markecie, w drodze powrotnej wojskowi sprawdzali mi dokumenty, pytali, dlaczego nie mam maseczki ochronnej. Wytłumaczyłam, że nie było w aptece. Puścili mnie z powrotem do hotelu - mówi Krupińska.
Polacy chcą jak najszybciej wrócić do kraju.
"Usiłujemy wypracować kompromis"
Ambasada RP w Limie poinformowała w mediach społecznościowych w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu, że LOT planuje uruchomienie rejsu ze stolicy Peru do Warszawy.
Jednak "zgodnie z nowymi regulacjami władz peruwiańskich ostateczna decyzja o terminie i godzinie lotu repatriacyjnego należeć będzie od specjalnej komisji władz Peru, co dodatkowo komplikuje sytuację" - czytamy w komunikacie.
"Oprócz tego tak długie połączenie wymaga międzylądowania, co wiąże się z dodatkowymi ustaleniami. Niemniej, w porozumieniu z władzami Peru oraz LOT-em usiłujemy wypracować kompromis, który pozwoli na jak najszybszą realizację lotu. Działania w tej sprawie - zgodne z nowymi zarządzeniami - zostały już przez nas podjęte."
"Uwaga: Rejs nie będzie widoczny na stronie #LOTdoDomu dopóki nie zostaną ustalone i zatwierdzone przez władze peruwiańskie szczegóły logistyczne." - dodaje polska ambasada.
Operacja "LOTdoDomu"
- Na naszej stronie internetowej zarejestrowało się ponad 40 tysięcy osób. Jeżeli chodzi o kierunki wysyłania samolotów, jesteśmy w kontakcie z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów i Ministerstwem Spraw Zagranicznych - mówi rzecznik prasowy LOT, Michał Czernicki.
Informuje, że spółka jedynie wykonuje połączenia, na które otrzymała dyspozycję władz – kancelarii szefa rządu i właśnie MSZ.
- Otwarcie nowego połączenia w normalnych warunkach trwa od 3 do 5 miesięcy. Tutaj staramy się działać ekspresowo, ale do Peru nasze samoloty nigdy nie latały - tłumaczy rzecznik LOT.
"Boję się, że wkrótce nie będzie możliwości powrotu do domu"
Wcześniej Polacy w Peru zostali poinformowani przez PLL LOT, że 24 marca samolot LOT-u może zabrać ich z Rio de Janeiro w Brazylii. - To dla nas żadne rozwiązanie. Nie możemy się ruszyć z domu, a co dopiero przedostać do innego kraju - mówi Agnieszka Sosnowska.
Akcję powrotu do kraju utrudnia fakt, że Polacy rozsiani są po całym Peru, bez szans na dotarcie teraz do Limy.
- Jestem zestresowana i czuję strach, bo z dnia na dzień kwarantanna jest coraz bardziej rygorystyczna. Boję się, że wkrótce nie będzie możliwości powrotu do domu - mówi Sonia Krupińska.
Unijny Mechanizm Ochrony Ludności
Powrót naszych rodaków do kraju byłby łatwiejszy, gdyby polski rząd włączył się do tak zwanego Unijnego Mechanizmu Ochrony Ludności, w ramach którego w razie klęski żywiołowej lub właśnie pandemii, Bruksela wspiera ewakuację obywateli Unii Europejskiej.
Według oficjalnych danych Komisji Europejskiej ponad 100 tysięcy obywateli Unii Europejskiej czeka na powrót na terytorium wspólnoty. Według nieoficjalnych informacji z Brukseli, takich osób może być nawet 300 tysięcy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24