Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich oceniło, że ksiądz Michał O. nie był poddany torturom w rozumieniu przyjętym w konstytucji i na gruncie prawa międzynarodowego, ale w pewnych sytuacjach dochodziło do niehumanitarnego traktowania zatrzymanego. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zwrócił uwagę, że ksiądz O. "napisał list pożegnalny do strażników więziennych, gdzie im podziękował za profesjonalizm". Komunikaty w tej sprawie opublikowały Ministerstwo Sprawiedliwości, Prokuratura Krajowa, Służba Więzienna oraz Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Głos zabrał też rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.
Prokuratura przedstawiła Michałowi O. (nie zgodził się na publikowanie wizerunku i danych w publikacjach TVN24) zarzuty, które dotyczą między innymi wypłaty z Funduszu Sprawiedliwości ponad 66 mln zł dla Fundacji Profeto, która - w ocenie śledczych - nie spełniła wymagań formalnych i merytorycznych, by otrzymać te pieniądze.
W Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich prowadzone było postępowanie w zakresie prawidłowości traktowania przez służby trojga podejrzanych w sprawie Funduszu Sprawiedliwości: ks. Michała O. i byłych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości: Karoliny K. oraz Urszuli D. Chodzi zarówno o działania ABW i policji podczas ich zatrzymania, jak i prawidłowość traktowania ich przez funkcjonariuszy Służby Więziennej podczas pobytu w areszcie śledczym oraz zapewnienie prawa do obrony.
W poniedziałek biuro RPO przekazało, że ksiądz Michał O. nie był poddany torturom w rozumieniu przyjętym w konstytucji i na gruncie prawa międzynarodowego, ale w pewnych sytuacjach dochodziło do niehumanitarnego traktowania zatrzymanego. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar oznajmił, że uwagi dotyczące traktowania podejrzanych zostaną wdrożone przez resort.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ksiądz Michał O. nie był poddany torturom. Ale czasem niehumanitarnie traktowany. Komunikat RPO
Bodnar: ksiądz napisał list, w którym podziękował za profesjonalizm, to o czymś świadczy
Do komunikatu RPO odniósł się we wtorek w "Rzeczpospolitej" minister sprawiedliwości, prokurator generalny i były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. - Rzecznik potwierdził, że nie było żadnych tortur. Żyłem pod pręgierzem, zarzucano mi, że wykonywane są jakieś niestworzone techniki w stosunku do księdza O. - powiedział Bodnar w rozmowie z dziennikiem.
Minister sprawiedliwości dodał, że "rzecznik dopatrzył się iluś tam naruszeń dotyczących warunków traktowania, ale na przykład uznał, że jeżeli chodzi o kontakty z obrońcą, to było wszystko okej".
- Część odpowiedzialności to są momenty po zatrzymaniu, a część to Służba Więzienna. Ksiądz O. jak wyszedł, to napisał list pożegnalny do strażników więziennych, gdzie im podziękował za profesjonalizm. To jednak o czymś świadczy - mówił. Bodnar zapewnił po raz kolejny, że wdroży uwagi RPO.
- Przez kilka lat tworzyłem w biurze rzecznika profesjonalnie działający Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur, nieludzkiego i poniżającego traktowania. Jeżeli teraz rzecznik przedstawia określone wnioski, to jest mój obowiązek, żeby się do tego ustosunkować, żeby wszystko wyjaśnić ze Służbą Więzienną - zapewnił szef resortu sprawiedliwości.
Ministerstwo Sprawiedliwości: konieczna jest międzyresortowa standaryzacja
"Ministerstwo Sprawiedliwości oczekuje na niezwłoczne przekazanie pełnych raportów, by szczegółowo się z nimi zapoznać. Przede wszystkim należy zaznaczyć, iż efekty pracy zespołu Rzecznika Praw Obywatelskich nie potwierdziły często stawianego w debacie publicznej zarzutu stosowania tortur. Natomiast przekazywane publicznie informacje o możliwych uchybieniach należy potraktować jako kolejny poważny sygnał dotyczący systemowej sytuacji osób zatrzymanych oraz tymczasowo aresztowanych" - czytamy w oświadczeniu resortu sprawiedliwości.
MS zaznacza, że "możliwe uchybienia wskazane przez RPO potwierdzają, że na proces zatrzymań i tymczasowego aresztowania należy patrzeć możliwie szeroko z perspektywy praw osób zatrzymanych i tymczasowo aresztowanych. Wszystko po to, by zapewnić w pełni realizację ich podstawowych praw, a nie poszczególnych przepisów wykonawczych regulujących pracę określonych służb".
Resort jest zdania, że "konieczna jest międzyresortowa standaryzacja i koordynacja tych działań na poziomie konkretnych instytucji. Tak, by podejmowane przez różne służby czynności składały się w jeden spójny proces, który z jednej strony zabezpieczy prowadzone postępowania, a z drugiej będzie zapewniał humanitaryzm funkcjonowania szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości. Wymaga to głębokiej współpracy Ministerstw Spraw Wewnętrznych i Administracji, Sprawiedliwości, Prokuratury, Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służby Więziennej, a także kluczowych partnerów instytucjonalnych, przede wszystkim Rzecznika Praw Obywatelskich".
Ministerstwo podziękowało RPO za "wykonaną pracę i w zakresie swojej kompetencji deklaruje gotowość do dialogu i konsultowania się z wszystkimi stronami tego wielopodmiotowego procesu".
"Tezy artykułowane przez przedstawicieli Klubu Prawo i Sprawiedliwość, mówiące o rzekomym 'dręczeniu' zatrzymanych osób czy o pozbawianiu ich podstawowych praw, opierają się na wybiórczym wykorzystywaniu fragmentów komunikatów Rzecznika Praw Obywatelskich, z pomijaniem innych zawartych w nich wniosków, które już do obranej narracji nie pasują" - czytamy.
Komunikat służby więziennej
Do komunikatu biura RPO odniosła się też Służba Więzienna, która odpowiedziała na wyliczane nieprawidłowości. "Zdaniem biura RPO względem księdza O. doszło do nadmiernego stosowania kajdanek zakładanych na ręce przy każdym opuszczeniu celi mieszkalnej i innych pomieszczeń. Wyjaśniamy, że zgodnie z przepisami ustawy o SW (z lipca 2022 roku) funkcjonariusze służby więziennej mają obowiązek prewencyjnego stosowania kajdanek wobec wszystkich osób przebywających poza celą w zakładach karnych typu zamkniętego oraz aresztach śledczych. Zasada ta dotyczy wszystkich tymczasowo aresztowanych".
W związku z zarzutem RPO o naruszenie prawa do "niekrępującego korzystania z urządzeń sanitarnych" służba odpowiedziała, że "każda z cel, w których przebywał Michał O., była jednoosobowa. Kąciki sanitarne w tych celach nie są zabudowane, są jednak przesłonięte kotarą. Przestrzeń kącika sanitarnego jest objęta monitoringiem wyłącznie w zakresie, który nie obejmuje strefy intymnej".
Kolejne naruszenie wymienione przez RPO dotyczyło zaniedbania opieki lekarskiej. "Wyjaśniamy, że ks. Michał O. był pod stałą opieką służby zdrowia – lekarską i pielęgniarską (medyczną). Dziesięciokrotnie był konsultowany przez lekarza, był również pod stałym nadzorem pielęgniarskim. Ostatnia konsultacja lekarska odbyła się 22 października 2024 roku" - czytamy w komunikacie Służby Więziennej.
Służba Więzienna zaznaczyła też, że "nie ma obowiązku wyposażania celi w czajnik elektryczny, a ksiądz Michał O. za każdym razem dostawał ciepłe napoje przy posiłkach".
"Ksiądz Michał O. przyjmował posiłki dostarczane przez administrację więzienną o odpowiedniej wartości odżywczej, w tym co najmniej jeden posiłek gorący. W związku z wnioskiem obrońcy lekarz, po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną dostarczoną od lekarza zewnętrznego, zlecił dietę leczniczą. Trwało to niespełna 2 tygodnie. Ks. Michał O. regularnie robił zakupy w kantynie. Dodatkowo dwa razy w tygodniu mógł korzystać z wyżywienia spoza aresztu śledczego" - czytamy w komunikacie.
Stanowisko Prokuratury Krajowej
Prokuratura Krajowa w swoim komunikacie zaznaczyła, że według RPO ksiądz O. nie był poddany torturom i nie potwierdzono również szeregu innych zarzutów, w tym między innymi: nieumożliwienia zatrzymanemu kontaktu z obrońcą bezpośrednio po zatrzymaniu, opóźnienia w umożliwieniu obrońcy dostępu do akt postępowania (...) czy nierozpoznania wniosku obrońcy o wyłączenie prokuratorów prowadzących śledztwo".
"Według raportu czynności wykazały natomiast, że doszło do naruszeń praw i wolności podejrzanego dotyczących między innymi długotrwałego prowadzenia przez funkcjonariuszy ABW czynności procesowych z udziałem ks. Michała O., nadmiernego lub nieuzasadnionego stosowania środków przymusu przez Służbę Więzienną lub funkcjonariuszy Policji, warunków sanitarnych w celi, wyposażenia celi przejściowej, prowadzenia dokumentacji oraz długiego oczekiwania na przyznanie wyżywienia dietetycznego. Zarzuty te nie dotyczą bezpośrednio zachowania lub czynności podejmowanych (lub niepodejmowanych) przez prokuratorów" - napisano dalej.
Zaznaczono też, że "w zakresie zarzutu długotrwałości czynności z udziałem podejrzanego wskazać należy, iż czynność przeprowadzana osobiście przez prokuratora (ogłoszenie zarzutu i przesłuchanie w charakterze podejrzanego) trwała w sumie 20 minut (27 marca 2024 r. w godzinach godz. 11.55-12.15). Tego samego dnia o godz. 16.27 podejrzany został przekazany do dyspozycji Sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie".
Dobrzyński: komunikat RPO nie uwzględnia postanowienia sądu
Do komunikatu Rzecznika Praw Obywatelskich odniósł się też rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński. Powołał się na decyzję Sądu Rejonowego w Warszawie, który 18 października oddalił zażalenie w sprawie zatrzymania księdza Michała O.
Dobrzyński przytoczył trzy stwierdzenia sądu. Pierwsze z nich brzmi: "Zatrzymanie było legalne, celowe i prawidłowe", drugie: "Sąd nie dopatrzył się także żadnych nieprawidłowości w zachowaniu funkcjonariuszy wobec podejrzanego, opierając się w tym zakresie na relacji podejrzanego". Trzecie stwierdzenie sądu mówi, że "podejrzany korzystał z własnych kanapek i, jak sam przyznał, nie był głodny i nie wymagał dodatkowych posiłków".
"Nie jest zrozumiałe, dlaczego komunikat Rzecznika Praw Obywatelskich nie uwzględnia postanowienia sądu wraz z obszernym uzasadnieniem ani go nie zauważa. Niezawisły sąd zbadał sprawę wszechstronnie i mając dostęp do wszelkich materiałów i dokonał jednoznacznej oceny legalności, zasadności i prawidłowości zatrzymania księdza" - napisał Dobrzyński.
Komunikat ABW
Do komunikatu RPO odniosła się także Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
"Księdzu Michałowi O. zostały przygotowane, a następnie zapakowane przez osobę przebywającą wraz z nim w miejscu zatrzymania ubrania oraz produkty żywnościowe, m.in. butelka z wodą mineralną, suszone banany oraz kanapki, które częściowo spożył w trakcie konwoju. Ponadto, w miejscu przeszukania na terenie Warszawy zatrzymany pił kawę oraz spożywał przekąski" - przekazano.
ABW tłumaczy również, czemu duchownemu podczas jego konwoju założono kajdanki na ręce. W opinii ABW zastosowany środek przymusu bezpośredniego był "adekwatny". "Zaznaczyć należy, że z doniesień medialnych wynikało, iż ks. Michał O. posiada mistrzowski pas taekwondo, jest silnym, wysportowanym, młodym mężczyzną" - dodano. Wskazano, że założenie kajdanek miało na celu "zapewnienie bezpieczeństwa konwoju oraz zapobieżenie ucieczce osoby zatrzymanej".
Agencja przypomina, że "z zatrzymanym nie wykonywano jednej nieprzerwanej czynności, lecz szereg w postaci: przeszukań, konwoju, badania lekarskiego oraz oględzin, w których brał on bierny udział, nie będąc zaangażowanym intelektualnie". "Zatrzymanie z przeszukaniem trwało ok. 3,5 godziny, konwój do Warszawy niemal 4 godziny, przeszukanie w Warszawie ok. 1,5 godziny, następnie odbyło się badanie lekarskie, w dalszej kolejności następne przeszukanie, a po kolejnej 1,5 godziny nastąpiło osadzenie" - wyliczono.
Przypomniano także, iż sąd ocenił, "że przebieg i czynności zatrzymania były prawidłowe, nie został także przekroczony maksymalny czas zatrzymania, gdyż w ciągu 48 h od chwili zatrzymania przez uprawniony organ został on przekazany do dyspozycji Sądu wraz z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania".
Zatrzymanie księdza O.
Pod koniec marca tego roku ksiądz Michał O., prezes Fundacji Profeto, która otrzymała z Funduszu Sprawiedliwości kilkadziesiąt milionów złotych, został zatrzymany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. O wątpliwościach wokół tej dotacji pisaliśmy w tvn24.pl już pod koniec lutego.
CZYTAJ TEKST PREMIUM: Znikające miliony. Ani ksiądz, ani zakon się nie przyznają. To dla kogo te przelewy?
Jednym z głównych wątków toczącego się od lutego śledztwa jest dotacja dla Profeto, która za prawie 100 milionów złotych miała w warszawskim Wilanowie wybudować ośrodek pomocy dla ofiar przestępstw nazwany przez fundację Archipelagiem. Zdaniem śledczych urzędnicy z Ministerstwa Sprawiedliwości w porozumieniu z księdzem Michałem O. doprowadzili do tego, że fundacja wygrała konkurs, chociaż nie spełniała warunków formalnych i merytorycznych.
Pod koniec czerwca tygodnik "Sieci" opublikował - jak to nazwał - "list z aresztu", z którego miało wynikać, że w czasie przetrzymywania w areszcie ksiądz Michał O. "był poniżany, odmawiano mu wody oraz skorzystania z toalety".
Ksiądz O. opuścił areszt po prawie siedmiu miesiącach - 25 października. Było to możliwe po decyzji Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który uchylił mu areszt pod warunkiem wpłacenia po 350 tysięcy złotych poręczenia i przy zastosowaniu m.in. dozoru policji, zakazu kontaktowania się ze świadkami i współpodejrzanymi oraz zakazu opuszczania kraju.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ksiądz Michał O. i dwie urzędniczki opuścili areszt
Źródło: tvn24.pl, "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Damian Klamka/East News