Ksiądz Michał O. nie był poddany torturom w rozumieniu przyjętym w Konstytucji RP i na gruncie prawa międzynarodowego - przekazało Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Przeprowadzone czynności wykazały równocześnie, że w pewnych sytuacjach dochodziło do niehumanitarnego traktowania zatrzymanego - czytamy w komunikacie. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar oznajmił, że uwagi dotyczące traktowania Michała O. i byłych urzędniczek resortu, podejrzanych w śledztwie dotyczących Funduszu Sprawiedliwości, zostaną wdrożone przez resort.
Prokuratura przedstawiła Michałowi O. (nie zgodził się na publikowanie wizerunku i danych w publikacjach TVN24 - red.) zarzuty, które dotyczą między innymi wypłaty z Funduszu Sprawiedliwości ponad 66 mln zł dla Fundacji Profeto, która – w ocenie śledczych – nie spełniła wymagań formalnych i merytorycznych, by otrzymać te pieniądze.
"W Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich prowadzone było postępowanie w zakresie prawidłowości traktowania ks. Michała O. przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Policji podczas zatrzymania, doprowadzenia do pomieszczeń dla osób zatrzymanych, pobytu w tych pomieszczeniach i realizacji czynności procesowych z jego udziałem, prawidłowości traktowania go przez funkcjonariuszy Służby Więziennej podczas pobytu w areszcie śledczym oraz zapewnienia prawa do obrony. W trakcie postępowania nie badano zasadności zarzutów stawianych w postępowaniu karnym, gdyż wykraczałoby to poza kompetencje Rzecznika" - poinformowano w poniedziałkowym komunikacie.
W dokumencie dodano, że "Rzecznik Praw Obywatelskich zbadał sprawę w oparciu o wszystkie dostępne i możliwe do pozyskania dokumenty i informacje". "Nie mógł się oprzeć na materiale z nagrań monitoringu, ponieważ w chwili pojawienia się informacji medialnych i podjęcia sprawy przez Rzecznika minął już przewidziany przepisami okres ich przechowywania. O zabezpieczenie nagrań mogli w odpowiednim czasie wystąpić obrońcy zatrzymanego, jednak tego nie uczynili i w konsekwencji nagrania zostały trwale usunięte" - przekazano.
CZYTAJ TEKST PREMIUM: ZNIKAJĄCE MILIONY. ANI KSIĄDZ, ANI ZAKON SIĘ NIE PRZYZNAJĄ. TO DLA KOGO TE PRZELEWY?
Ksiądz Michał O. nie był torturowany
"Czynności przeprowadzone w toku badania sprawy nie dały podstaw do uznania, że ks. Michał O. był poddany torturom w rozumieniu przyjętym w Konstytucji RP i na gruncie prawa międzynarodowego. Wykazały natomiast, że doszło do niehumanitarnego traktowania oraz innych naruszeń praw i wolności" - czytamy w komunikacie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Niehumanitarne traktowanie. Kilka aspektów
W komunikacie podkreślono, że ustalenia potwierdziły zasadność zarzutu długotrwałego prowadzenia przez funkcjonariuszy ABW czynności procesowych z udziałem ks. Michała O. - nieprzerwanie przez 15 godzin, bez zapewnienia mu w tym czasie możliwości odpoczynku, bez zapewnienia posiłku, przy nieprzerwanym stosowaniu kajdanek, nawet w czasie przebywania w pomieszczeniach bezpiecznych, zapewniających ochronę i pod nadzorem funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
"Natężenie opresyjnych warunków uprawnia do stwierdzenia, że w tym zakresie doszło do niehumanitarnego traktowania tymczasowo aresztowanego" - oceniono w komunikacie Rzecznika Praw Obywatelskich.
"Za zasadny uznano zarzut nadmiernego stosowania prewencyjnie w Areszcie Śledczym w Warszawie-Służewcu środków przymusu bezpośredniego przez wprowadzenie dodatkowych obostrzeń, polegających na stosowaniu kajdanek zakładanych na ręce przy każdym opuszczeniu celi mieszkalnej i innych pomieszczeń (np. świetlicy) – gdy w stosunku do ogółu tymczasowo aresztowanych nie stosowano kajdanek na czas doprowadzania na spacer, do świetlicy i do łaźni. Do stosowania tego rodzaju obostrzeń brak było podstaw, ponieważ żadne okoliczności nie wskazywały, aby ks. Michał O. swoją postawą lub zachowaniem stwarzał większe zagrożenie dla bezpieczeństwa jednostki i funkcjonariuszy Służby Więziennej niż inni tymczasowo aresztowani".
"Ustalenia potwierdziły zasadność zarzutu stosowania nadmiernych i nieuzasadnionych środków przymusu bezpośredniego przez funkcjonariuszy Policji podczas konwojowania ks. Michała O. na czynności procesowe, kiedy oprócz kajdanek zakładanych na ręce użyto kajdanek zakładanych na nogi. Zastosowanie tego środka było niezgodne z zasadami niezbędności, minimalizacji dolegliwości i proporcjonalności do stopnia zagrożenia" - czytamy.
Jak głosi dalej komunikat, "stwierdzono naruszenie prawa do niekrępującego korzystania z urządzeń sanitarnych w celi mieszkalnej przez umieszczenie ks. Michała O. w celi mieszkalnej, w której kącik sanitarny nie był osłonięty w sposób uniemożliwiający zobaczenie osadzonego podczas czynności wymagających intymności przez osoby wchodzące do celi".
Poza tym: "stwierdzono naruszenie w postaci niezrealizowania zalecenia o kontroli lekarskiej osadzonego raz w miesiącu, sformułowanego w związku z objęciem osadzonego szczególną ochroną, (...) naruszenie w postaci uchybień w zakresie prowadzenia dokumentacji (dot. braku dostatecznego uzasadnienia wydanych decyzji, zawarcia w tych decyzjach niejasnych, nieprecyzyjnych sformułowań, przywołania nieaktualnej podstawy prawnej), (...) naruszenie w postaci niewyposażenia celi przejściowej, w której przebywał tymczasowo aresztowany, w czajnik elektryczny, (....) naruszenie w postaci długiego oczekiwania tymczasowo aresztowanego na przyznanie wyżywienia dietetycznego".
Zarzuty niepotwierdzone
W komunikacie zaznaczono, że w oparciu o materiały zgromadzone w toku przeprowadzonych czynności nie potwierdzono zasadności zarzutów: nieumożliwienia zatrzymanemu kontaktu z obrońcą bezpośrednio po zatrzymaniu; opóźnienia w umożliwieniu obrońcy dostępu do akt postępowania; opóźnienia w wyrażeniu zgody na widzenie obrońcy z tymczasowo aresztowanym; niedopuszczania obrońców do czynności postępowania; nierozpoznania wniosku obrońcy o wyłączenie prokuratorów prowadzących śledztwo; niepoinformowania o prawach i obowiązkach osoby umieszczonej w PdOZ; niezapewnienia posiłków podczas pobytu w PdOZ; nieuzasadnionego objęcia w Areszcie Śledczym w Warszawie-Służewcu szczególną ochroną w warunkach zwiększonej izolacji i zabezpieczenia; nieuzasadnionego objęcia monitoringiem zachowania w celi mieszkalnej oraz zakłócania podczas pobytu w areszcie wypoczynku nocnego.
Weryfikacja niektórych zarzutów niemożliwa
RPO zwraca również uwagę, że w odniesieniu do części zarzutów weryfikacja okazała się niemożliwa, głównie z uwagi na brak zapisów monitoringu. "Były to zarzuty nieuzasadnionego wystawienia na widok publiczny podczas konwojowania przez funkcjonariuszy ABW; niewydania w PdOZ kompletu przedmiotów na porę nocną; wydania w PdOZ wody w używanej butelce; odmowy doprowadzenia do toalety w PdOZ; nieumożliwienia skorzystania z kąpieli podczas pobytu w PdOZ; sposobu dokonywania w PdOZ sprawdzenia prewencyjnego; złego stanu celi przejściowej w Areszcie Śledczym w Warszawie-Służewcu i niezapewnienia posiłku w dniu przyjęcia do Aresztu" - podkreślono.
W komunikacie zaznaczono, że informację o ustaleniach poczynionych w sprawie Rzecznik Praw Obywatelskich przedstawi właściwym organom z wnioskiem o rozważenie zgłoszonych uwag oraz podjęcie stosownych działań w celu zapobieżenia ujawnionym nieprawidłowościom w przyszłości.
"W związku ze stwierdzeniem naruszeń praw i wolności Rzecznik skieruje do właściwych organów wystąpienia w przedmiocie zapewnienia osobom zatrzymanym prawa do przerwy humanitarnej w długotrwałych czynnościach procesowych i prawa do otrzymania posiłku oraz w sprawie stosowania przez funkcjonariuszy Policji nadmiernych i nieuzasadnionych środków przymusu bezpośredniego podczas realizacji czynności procesowych (długotrwałość stosowania kajdanek zakładanych na ręce) i podczas konwojowania (stosowanie kajdanek zakładanych na ręce i nogi)" - poinformowano.
Dwie urzędniczki niepoddane torturom
W przypadku dwóch zatrzymanych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości - Urszuli D. i Karoliny K. - Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich również przeprowadziło postępowanie w zakresie prawidłowości ich traktowania.
Zarówno w przypadku Karoliny K., jak i Urszuli D. komunikat głosi, że w toku przeprowadzonych czynności nie zostały one "poddane torturom lub niehumanitarnemu traktowaniu w rozumieniu przyjętym w Konstytucji RP i na gruncie prawa międzynarodowego". Czynności wykazały jednak, że doszło do licznych naruszeń.
W przypadku Karoliny K. czytamy, że "w związku z prowadzeniem przez funkcjonariuszy ABW czynności procesowych z udziałem Karoliny K. przez 18 godzin, bez zapewnienia jej w tym czasie pełnowartościowego posiłku, doszło do niewłaściwego traktowania zatrzymanej". Ustalenia wykazały m.in., że "doszło do naruszenia prawa do kontaktu z obrońcą w związku z przetrzymaniem przez okres trzech tygodni przez organ dysponujący korespondencji obrońcy kierowanej do tymczasowo aresztowanej", a także "sprawdzenie prewencyjne w PdOZ (pomieszczeniu dla osób zatrzymanych - red.) dwukrotnie było realizowane wobec zatrzymanej przez funkcjonariusza mężczyznę, wbrew obowiązującym przepisom, które nakazują dokonywanie tych czynności przez osobę tej samej płci, co osoba poddana sprawdzeniu".
Bezprawne miało być również umieszczenie Karoliny K. w celi izolacyjnej, potwierdzono zasadność zarzutu "stosowania nadmiernych i nieuzasadnionych środków przymusu bezpośredniego przez funkcjonariuszy Policji podczas konwojowania z Aresztu Śledczego do Prokuratury Krajowej" oraz "stwierdzono naruszenie prawa do właściwych warunków bytowych w celi mieszkalnej w zakresie, w jakim osadzona: z uwagi na brak oświetlenia w kąciku sanitarnym nie mogła swobodnie korzystać z urządzeń sanitarnych (...)".
Jeśli chodzi o Urszulę D. w komunikacie wśród naruszeń wymienione jest m.in. "niedopuszczenie obrońcy do udziału w czynności ogłoszenia Urszuli D. postanowienia o przedstawieniu zarzutów i przesłuchania jej w charakterze podejrzanej", co naruszyło prawo zatrzymanej do obrony. Za "nadmierne i nieproporcjonalne w okolicznościach sprawy" uznano też działania podejmowane przez funkcjonariuszy ABW w celu realizacji zatrzymania podejrzanej.
"Za nieprawidłowe uznano niezapewnienie posiłku Urszuli D. podczas realizacji przez funkcjonariuszy ABW czynności procesowych z jej udziałem, trwających w jednym przypadku 11 godzin, w drugim 8 godzin" - czytamy.
Oprócz tego "stwierdzono naruszenie w postaci dokonywania w PdOZ sprawdzenia prewencyjnego Urszuli D. przez funkcjonariuszy mężczyzn, mimo że nie wystąpiły szczególne okoliczności uzasadniające odstąpienie od wyrażonej w ustawie zasady realizacji sprawdzenia przez osobę tej samej płci" oraz podobnie jak w przypadku Karoliny K. - "stwierdzono naruszenie w postaci uchybień w zakresie prowadzenia dokumentacji".
Zapowiedź ministra Bodnara
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powiedział w poniedziałek, że uwagi dotyczące traktowania Michała O. i byłych urzędniczek resortu, podejrzanych w śledztwie dotyczących Funduszu Sprawiedliwości, zostaną wdrożone przez jego resort.
- To, co dla mnie jest bardzo ważne, to to, że rzecznik potwierdził, że nie było żadnych tortur. Proszę zauważyć, ja żyłem pod jakimś pręgierzem, że wykonywane są jakieś niestworzone techniki w stosunku do pana księdza O. - powiedział Bodnar w programie "Rzecz o polityce" dziennika "Rzeczpospolita".
Minister sprawiedliwości zapowiedział przy tym, że wdroży krytyczne uwagi RPO w tej sprawie. - Przez ładne kilka lat tworzyłem w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich profesjonalnie działający Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur i Nieludzkiego i Poniżającego Traktowania. Jeżeli teraz rzecznik przedstawia określone wnioski, to jest to mój obowiązek, żeby się do tego ustosunkować, żeby wszystko wyjaśnić ze Służbą Więzienną - mówił Bodnar, dodając, że podległy mu resort zrobi wszystko, aby do wskazanych przez RPO sytuacji nie dochodziło.
Szef Ministerstwa Sprawiedliwości odniósł się również do przeprowadzanych obecnie zmian kodeksu postępowania karnego (projekt ustawy w tej sprawie jest na etapie konsultacji publicznych), w tym do wzbudzających kontrowersje przedłużających się aresztów tymczasowych. Zapowiedział, że na początku przyszłego roku działająca przy resorcie sprawiedliwości Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego przedstawi projekt stosowania dozoru elektronicznego w prowadzonych przez prokuraturę postępowaniach przygotowawczych.
- Czyli w największym skrócie bransoletki zamiast aresztu. Myślę, że to będzie duży postęp, jeśli chodzi o zmiany - dodał minister.
Bodnar przypomniał, że najprawdopodobniej w styczniu do Sądu Okręgowego w Warszawie trafi akt oskarżenia wobec ks. O. i byłych urzędniczek resortu, a także sześciu innych osób. Akt oskarżenia, który obecnie przygotowuje Zespół Śledczy nr 2 w Prokuraturze Krajowej dotyczy jednego z wątków śledztwa, gdzie głównie chodzi o przyznanie ponad 98 mln zł dotacji dla Fundacji Profeto oraz inwestycji "Archipelag - wyspy wolne od przemocy", z których 66 mln zł zostało tej fundacji wypłaconych.
Kaczyński: mamy do czynienia z drastycznymi działaniami
Komunikaty Biura Rzecznika Praw Obywatelskich dotyczące przeprowadzonych postępowań w zakresie prawidłowości traktowania Michała O. i dwóch urzędniczek skomentował w poniedziałek na konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński. - To, co zostało stwierdzone w tym oświadczeniu, pokrywa się, chociaż nie w każdym szczególe, z tym, co mówiliśmy przez cały czas. Doszło do bardzo poważnych nadużyć w stosunku do dwóch pań z Ministerstwa Sprawiedliwości aresztowanych, zresztą w moim przekonaniu całkowicie bezpodstawnie, i do księdza Olszewskiego - powiedział.
- Jest oczywiste, chociaż tego rodzaju konkluzji w tym oświadczeniu nie ma, że mieliśmy tutaj do czynienia z drastycznymi działaniami. Na przykład rozbieranie kobiet do naga, czy zmuszanie ich do różnych czynności w obecności mężczyzn, to są już naprawdę rzeczy bardzo daleko idące - ocenił. Jego zdaniem "chodziło o to, żeby skłonić te osoby do składania zeznań zgodnie z oczekiwaniami władz".
Zatrzymanie i zarzuty tygodnika "Sieci"
Pod koniec marca tego roku ks. Michał O., prezes Fundacji Profeto, która otrzymała z Funduszu Sprawiedliwości kilkadziesiąt milionów złotych, został zatrzymany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. O wątpliwościach wokół tej dotacji pisaliśmy w tvn24.pl już pod koniec lutego.
Jednym z głównych wątków toczącego się od lutego śledztwa jest dotacja dla Profeto, która za prawie 100 milionów złotych miała w warszawskim Wilanowie wybudować ośrodek pomocy dla ofiar przestępstw nazwany przez fundację Archipelagiem. Zdaniem śledczych urzędnicy z Ministerstwa Sprawiedliwości w porozumieniu z księdzem Michałem O. doprowadzili do tego, że fundacja wygrała konkurs, chociaż nie spełniała warunków formalnych i merytorycznych.
Pod koniec czerwca tygodnik "Sieci" opublikował - jak to nazwał - "list z aresztu", z którego miało wynikać, że w czasie przetrzymywania w areszcie ksiądz Michał O. "był poniżany, odmawiano mu wody oraz skorzystania z toalety".
Źródło: tvn24.pl, PAP