Komisarz Praw Człowieka Rady Europy Michael O'Flaherty opublikował dwa listy, które w ubiegłym tygodniu wysłał do premiera Donalda Tuska i marszałkini Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Wyraził zaniepokojenie sytuacją praw człowieka na granicy polsko-białoruskiej, w tym pushbackami.
Jak podkreślił O’Flaherty w listach wysłanych 17 lipca, wszystkie przepisy i praktyki związane z sytuacją na granicy z Białorusią powinny być zgodne ze standardami praw człowieka.
W piśmie do Donalda Tuska komisarz wyraził zaniepokojenie doniesieniami o pushbackach, czyli praktyce zawracania osób do granicy białoruskiej, która nadal ma być stosowana przez polskie służby. Przypomniał, że takie postępowanie jest niezgodne z zobowiązaniami Polski wynikającymi z prawa międzynarodowego dotyczącego ochrony praw człowieka. W jego ocenie, wprowadzenie na części granicy tzw. strefy buforowej może pogorszyć sytuację. "Polska musi zapewnić zgodność wszelkich przepisów i praktyk związanych z sytuacją na granicy Polski z Białorusią ze standardami praw człowieka Rady Europy" – napisał O’Flaherty.
Komisarz apeluje w sprawie ustawy dotyczącej użycia broni przez polskie służby
W liście wysłanym do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, komisarz Rady Europy odniósł się do niepokojącej – jego zdaniem – ustawy mającej zwolnić z odpowiedzialności karnej przedstawicieli służb państwowych działających w obszarach przygranicznych, którzy "w określonych warunkach i w sytuacjach niecierpiących zwłoki używają siły lub broni palnej z naruszeniem obowiązujących przepisów, lub którzy zezwalają na takie użycie przez innych".
"Przyjęcie ustawy może stanowić prawne i polityczne przyzwolenie na brak poszanowania zasad proporcjonalności przy użyciu siły lub broni palnej przez przedstawicieli służb państwowych działających w obszarach przygranicznych lub w innych sytuacjach objętych zakresem ustawy" – zauważył komisarz.
Ocenił ponadto, że w połączeniu ze skutkami ustanowienia tzw. strefy buforowej, w tym z ograniczeniem poziomu kontroli publicznej nad działaniami rozmieszczonych tam służb, ustawa może skutkować brakiem odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych i sugerować brak zaangażowania w przestrzeganie zobowiązań w zakresie poszanowania praw człowieka. Komisarz wezwał senatorów, by nie przyjmowali ustawy w jej obecnej formie.
W obu listach O’Flaherty zaznaczył, że rozumie powagę sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i wyzwania stojące przez polskimi władzami w zakresie kontroli migracji na tym obszarze, podkreślił jednak, że nie można powoływać się na kwestię bezpieczeństwa narodowego wprowadzając rozwiązania naruszające standardy praw człowieka.
Przypadki wyłączenia odpowiedzialności
Ustawa do której odnosi się O’Flaherty jest obecnie na etapie prac senackich. W środę debatujące nad nią senackie komisje odrzuciły poprawki, które miały usunąć przepis w sprawie niekaralności za niewłaściwe użycie broni przez żołnierzy i funkcjonariuszy w wyjątkowych sytuacjach.
Chodzi o użycie przez żołnierza lub funkcjonariusza broniącego granicy broni lub środków przymusu bezpośredniego z naruszeniem zasad, jeżeli zostały one zastosowane m.in. w celu odparcia bezpośredniego zamachu na życie, zdrowie lub wolność tego żołnierza lub innej osoby, a także przeciwdziałania czynnościom zmierzającym do zamachu na życie, zdrowie lub wolność tego żołnierza lub innej osoby. Warunkiem uznania, że takie działanie żołnierza lub funkcjonariusza nie jest przestępstwem, są okoliczności wymagające natychmiastowego działania.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewoził ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszały ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP