Sędzia Arkadiusz Cichocki z grupy "Kasta" świadkiem zespołu rozliczającego PiS. Mówił, jak został "prezesem faksowym"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, tvn24.pl, PAP
Cichocki: chodziło o to, żeby KRS poszerzyła swój dostęp do danych o obywatelach
Cichocki: chodziło o to, żeby KRS poszerzyła swój dostęp do danych o obywatelachTVN24
wideo 2/8
Cichocki: chodziło o to, żeby KRS poszerzyła swój dostęp do danych o obywatelachTVN24

Zamieszany w aferę hejterską sędzia Arkadiusz Cichocki jest - jak nazwał go Roman Giertych - "kolejnym sygnalistą", który wziął udział w posiedzeniu kierowanego przez Giertycha zespołu do spraw rozliczenia PiS. Świadek zespołu mówił między innymi o Tomaszu Szmydcie - sędzi, który uciekł na Białoruś i jest poszukiwany przez służby. Opowiadał o jego karierze i przeniesieniu do Wydziału II Naczelnego Sądu Administracyjnego - "kluczowego z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa". Mówił też o tym, że "był świadkiem, jak tworzono" neo-KRS i mówił, kim byli tak zwani "prezesi faksowi". On sam nim został - podkreślił.

W czwartek po południu zebrał się kierowany przez posła KO Romana Giertycha zespół do spraw rozliczeń PiS. Zgodnie z zapowiedzią Giertycha pojawił się na nim kolejny - po Tomaszu Mrazie - świadek. Jak się okazało, to sędzia Arkadiusz Cichocki zamieszany w aferę hejterską. Aktywnie działał w grupie "Kasta", która inspirowała i organizowała hejt na sędziów krytycznych wobec zmian wprowadzanych przez PiS.

"W kontekście ucieczki Szmydta jego informacje nabierają zupełnie nowego znaczenia"

- Dzisiaj będziemy rozmawiać o temacie, który wydaje się jednym z najpoważniejszych tematów dotyczących bezpieczeństwa i funkcjonowania państwa oraz bezpieczeństwa wszystkich obywateli, którzy kiedykolwiek korzystali z polskich sądów. Mówimy tutaj o wątkach, które mają charakter związany z aferą szpiegowską, z wyjazdem sędziego Tomasza Szmydta z Polski na Białoruś - powiedział Giertych na początku posiedzenia, przedstawiając Cichockiego.

Jak dodał, "jest mowa o działaniach, które były podejmowane przez najwyższych urzędników państwa polskiego, a które zmierzały do tego, by scentralizować wiedzę na temat obywateli, na temat sędziów, na temat prokuratorów w jednych rękach - w rękach, jak już teraz wiemy, białoruskiego bądź rosyjskiego szpiega".

- Pan sędzia Cichocki już kilka razy występował w mediach w okresie rządów PiS-u, opisując tak zwaną aferę hejterską. Teraz, w kontekście ucieczki Tomasza Szmydta, jego informacje nabierają zupełnie nowego znaczenia i zupełnie innego charakteru - dodał Giertych.

Cichocki: Szmydt był prezentowany jako osoba zaufana Piebiaka

Głos zabrał następnie sędzia Arkadiusz Cichocki. - Co do kwestii mojej znajomości z panem byłym już sędzią Tomaszem Szmydtem to nie można tego oddzielać od pracy dla Ministerstwa Sprawiedliwości, a w zasadzie dla wiceministra Łukasza Piebiaka, jako że poznałem go w związku z kontaktami z panem wiceministrem Piebiakiem, którego odbierałem jako silnego promotora jego ówczesnej kariery - mówił.

- Wiem, że trafił do ministerstwa, do Departamentu Prawa Administracyjnego kierowanego wówczas przez pana Kamila Zaradkiewicza - obecnego sędziego Sądu Najwyższego z nadania nowej Krajowej Rady Sądownictwa, wówczas dyrektora jednego z departamentów. Wiem, że trafił tam na wyraźne polecenie ministra Piebiaka - kontynuował.

- Wiem też, że bardzo szybko po delegowaniu go do Ministerstwa Sprawiedliwości powierzono mu odpowiedzialną funkcję, bo był naczelnikiem wydziału w tym departamencie, a ten departament miał kluczowe znaczenie z punktu widzenia ówcześnie ważnych spraw, jako że zajmował się obsługą merytoryczną tak zwanej komisji weryfikacyjnej, czyli tej komisji, która zajmowała się gruntami warszawskimi - dodał.

Jak mówił Cichocki, Szmydt "był prezentowany mu jako osoba zaufana Łukasza Piebiaka, poznał go w kręgu jego najbliższych znajomych".

Cichocki: mam zachowane materiały ze wspólnego czatu

Według świadka zespołu, Szmydt miał zostać pierwotnie dyrektorem Biura Krajowej Rady Sądownictwa, "czyli najważniejszą osobą w Krajowej Radzie Sądownictwa, odpowiadającą za jej obsługę". - Poza strukturami Krajowej Rady, składającej się z wybieranych członków, jest jeszcze Biuro Rady, które przede wszystkim ma dostęp do dokumentów, którymi zajmuje się Rada. Wydaje różnego rodzaju opinie, wykonuje zlecenia dawane mu przez władze Krajowej Rady Sądownictwa - mówił.

Ostatecznie ówczesny szef neo-KRS - "kierując się wskazaniem Łukasza Piebiaka jako wiceministra Ministra Sprawiedliwości" - miał nominować Szmydta na szefa innej jednostki - Biura Prawnego neo-KRS. Jak powiedział Cichocki, Biuro dysponowało "materiałami, jakimi potrzebowało dysponować". - Nie ma katalogu zamkniętego materiałów, jakie miałoby Biuro. (...) (Ono - red.) przygotowuje wszystko, co jest Radzie potrzebne - dodał.

- Byliśmy wszyscy ze sobą w bliskim kontakcie, mieliśmy nawet swój wspólny czat, na którym rozmawialiśmy. Mam zachowane materiały z tego czatu. Dysponuję ich wersją elektroniczną. Są także zabezpieczone w tak zwanych miejscach bezpiecznych - powiedział.

Cichocki o "istotnej sprawie, która wypłynęła po 6 maja"

- Tomasz Szmydt był kolegą nas wszystkich, lubianym i będącym w naszym kręgu towarzyskim, także spotykał się z nami na prywatnych wyjazdach. Wiem o bliższych jego kontaktach z sędziami Dariuszem Drajewiczem i Maciejem Nawackim - powiedział Cichocki.

Sędzia mówił także o "istotnej sprawie, która wypłynęła po 6 maja, czyli po dacie opuszczenia przez pana Tomasza Szmydta kraju".

- Pojawiła się informacja na forum Krajowej Rady Sądownictwa, że projektowano pewne działania zmierzające do wzmożenia jej aktywności w kontrolowaniu gospodarowania danymi osobowymi w sądach - mówił. - Każdy z nas przychodzi do sądu po to, żeby pobrać zaświadczenie o niekaralności, po to, żeby złożyć zeznania jako świadek, po to, żeby przyglądać się rozprawie jako publiczność albo po to, żeby rozliczyć się z sąsiadem za zniszczony płot. Każdy z tych sądów będzie dysponował naszymi danymi osobowymi, numerem naszych dokumentów, naszymi danymi adresowymi, szeregiem informacji, które także są danymi wrażliwymi - kontynuował.

- Były wtedy pewne działania zmierzające ku temu, żeby ten nadzór nad przetwarzaniem danych osobowych dać w ręce Krajowej Radzie Sądownictwa. Sędzia Maciej Nawacki deklarował, że być może konieczne by było przeprowadzenie wizytacji w sądach ze strony Krajowej Rady Sądownictwa. (...) Pojawiła się wówczas kontrowersja co do tego, czy Rada może w tym zakresie działać, czy też nie może. Wiem, że opinię korzystną, wskazującą na możliwość poszerzenia w tym zakresie aktywności Rady, wydawał właśnie sędzia Tomasz Szmydt i wydawał ją na zlecenie sędziego Dariusza Drajewicza, a bezpośrednio zajmować się tym miał Maciej Nawacki - dodał.

Szmydt w Wydziale II - "kluczowym z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa"

Cichocki stwierdził, że kariera Szmydta "nabrała nieco przyspieszenia, kiedy stał się człowiekiem Łukasza Piebiaka, a nie można było być człowiekiem Łukasza Piebiaka, nie będąc człowiekiem Zbigniewa Ziobry".

Jak mówił, "był taki okres, kiedy nastąpiło jego przeniesienie związane z pracą dla środowiska 'dobrozmianowego'". - Zmienił zakres swoich obowiązków z Wydziału IV na Wydział II (Naczelnego Sądu Administracyjnego - red.) - dodał.

- Wydział II jest wydziałem kluczowym z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. (...) Zajmuje się sprawami funkcjonariuszy, w tym funkcjonariuszy służb specjalnych, często funkcjonariuszy działających pod przykryciem z fikcyjną tożsamością, z narażeniem życia, bywa, że poza granicami kraju, gdzie ich dane osobowe są chronione jako najściślej chroniona tajemnica - kontynuował.

- Funkcjonariusz, co do którego są wątpliwości co do jego funkcjonowania, bo na przykład zaczyna mieć problem z używkami, funkcjonariusz, który wdał się w jakąś sytuację osobistą, na przykład miał romans, i można go nim szantażować i można wyciągać informacje z jego życia prywatnego po to, żeby wpływać na działalność służb - on może stracić poświadczenie bezpieczeństwa i wtedy przysługuje mu prawo, żeby odwołać się do sądu administracyjnego. Tym zajmuje się Wydział II - dodał.

- W Wydziale II sędzia nie ma wiedzy o tym, czym zajmuje się funkcjonariusz, nie wnika w tajemnice państwowe. Nie sprawdza, z jakimi agentami pracował dany tajny funkcjonariusz, jakie zagadnienia z zakresu obronności analizował, ale będzie to wiedza o funkcjonariuszu - jak nazywa się naprawdę, gdzie chodzą do szkoły jego dzieci, jaki jest jego adres prywatny, gdzie mieszkają jego rodzice, na co choruje, kiedy widziano go pod wpływem alkoholu, jakie są wydarzenia z jego życia prywatnego, które chciałby ukryć przed światem, czy wdał się w romans, czy może ma jakieś dziwne skłonności, czy są rzeczy, które mogą być "hakami" na niego. Wydział II zajmuje się tym, żeby kontrolować prawidłowość cofnięć poświadczeń bezpieczeństwa - powiedział.

Cichocki o powstaniu neo-KRS i "prezesach faksowych"

Giertych zapytał Cichockiego, czy był świadkiem, jak tworzony był neo-KRS. - Byłem świadkiem, jak tworzono Krajową Radę Sądownictwa. Nie tylko świadkiem, ale i potencjalnym uczestnikiem, jako że złożono mi propozycję, żebym był członkiem Krajowej Rady Sądownictwa - odpowiedział Cichocki.

- Ja wówczas odmówiłem, natomiast propozycję złożył mi wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak - powiedział. Cichocki tłumaczył, że chociaż z formalnego punktu widzenia wyboru członków do neo-KRS wybierał Sejm, "to z faktycznego punktu widzenia, z mojej wiedzy wynika, że centrum decyzyjne było w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości".

Cichocki mówił natomiast, że przyjął propozycję, aby zostać tzw. prezesem faksowym, czyli - jak wyjaśnił później - prezesem, o którego powołaniu powiadamiano faksem bez konsultacji ze środowiskiem na podstawie przepisu, który, jak twierdził Cichocki, obowiązywał przez sześć miesięcy. Zgodnie z tym przepisem każdego prezesa sądu powszechnego w Polsce, każdego prezesa sądu rejonowego, okręgowego i apelacyjnego mógł odwołać minister sprawiedliwości.

"Zostałem prezesem faksowym"

- 5 listopada otrzymałem telefon, że chce ze mną porozmawiać Łukasz Piebiak. 6 listopada rozmawiał ze mną, zaproponował mi funkcję prezesa. Na moje stwierdzenie, że ubiegam się o delegację do sądu apelacyjnego, wolałbym pracować tam, uzyskałem odpowiedź, że o delegacjach to decyduje on. Było to czytelne. Jeśli nie chcę zaprzepaścić jakichkolwiek swoich szans na to, żeby pracować w tym sądzie w oparciu o tę informację i o inne, które docierały do mnie już wcześniej: "albo będziesz pracować z nami, będziesz prezesem faksowym, a wtedy my nie będziemy blokować twojej kariery, albo pożegnaj się z jakąkolwiek formą kariery" - opowiadał.

- Przyjąłem tę propozycję i zostałem prezesem faksowym, natomiast wiedziałem, że nie należy odmawiać - twierdził Cichocki. Mówił, że kiedy więc proponowano mu członkostwo w Krajowej Radzie Sądownictwa, poczuwał się do konieczności, żeby ostrożnie o tym mówić. - Po prostu za dużo obowiązków, za trudna sytuacja. Mieszkam daleko, trudno mi to pogodzić z obowiązkami moimi życiowymi, obowiązkami zawodowymi - wymieniał argumenty, jakie wówczas - jak twierdzi - podawał.

- Ostatecznie od tego odstąpiono, ale dla mnie argumentem koronnym było to, że zbliżał się koniec terminu zgłaszania kandydatów. Żeby zgłosić kandydata, należało zebrać poparcie. Poparcia mogło udzielić 25 sędziów. Nie miałem takiego poparcia i nie miałem na nie żadnych szans. Prezes faksowy nie jest lubiany, nie był lubiany w swoim sądzie i na żadne poparcie nie mógłby liczyć - opisywał.

"Rekordzista podpisał siedem bądź osiem list poparcia"

Cichocki poinformował, że powiedział Piebiakowi, że nie ma szans na zebranie poparcia i że w tym czasie jest w Warszawie, a nie w sądzie gliwickim. - To jest 300 kilometrów. Nie zdążę wrócić tam, znaleźć 25 ochotników, którzy zaryzykują złożenie podpisu. Na co uzyskałem odpowiedź, że nie jest to problem - wspominał.

- Uzyskałem odpowiedź, że jesteśmy w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości. Pracują tu sędziowie na delegacjach. Przejdziemy się po korytarzach. Chcą być na delegacji, niech podpisują - relacjonował Cichocki. Mówił, że sędziowie ci nie znali go, bo nigdy nie był pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości.

Cichocki opisywał też, że listy poparcia do KRS były przez długi czas bardzo ściśle chronioną tajemnicą, chociaż nie były dokumentami niejawnymi. - Przez długi czas te listy nie były nikomu ujawnione i nazwiska, które pojawiały się na tych listach, miały nigdy nie trafić do wiadomości publicznej, dlatego że okazałoby się, że jedno nazwisko może pojawić się wielokrotnie na różnych listach - mówił. - Według mojej pamięci rekordzista podpisał siedem bądź osiem list poparcia. Mogło się zdarzyć, że sędzia udzielał poparcia sam sobie. Jest to znany przypadek pana sędziego Macieja Nawackiego. Mogło się zdarzyć, że ktoś cofnie poparcie i różnie będzie traktowane cofnięcie poparcia - opowiadał.

"Jeśli będzie trzeba kogoś usunąć z zawodu, to będzie trzeba to zrobić"

Sędzia Cichocki mówił także więcej o funkcjonującej na komunikatorze WhatsApp grupy "Kasta", w której uczestniczyli także niektórzy członkowie KRS. - Tam rozmawiało się o sprawach KRS, o konkretnych głosowaniach, o wynikach głosowań, że wszystko poszło zgodnie z planem - relacjonował.

Członkowie "Kasty" - według relacji Cichockiego - mieli składać gratulacje sędziemu Sądu Najwyższego w stanie spoczynku Konradowi Wytrykowskiemu, że "przeszedł" do Izby Dyscyplinarnej. Wcześniej Wytrykowski był prezesem Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.

- Pamiętam jego stwierdzenie, że chyba tym wszystkim rzuci i po prostu pójdzie do Izby Dyscyplinarnej. Nie, że spróbuje swoich sił w konkursie do Izby, tylko po prostu przeniesie się do niej. Jeśli chce, to po prostu tam pójdzie - mówił Cichocki.

Kolejną osobą, która - według świadka komisji - miała otrzymać propozycję przejścia do ID jest notariusz Arkadiusz Nikiel. - Powiedział, że nie opłaca mu się to, bo jako notariusz zarobi dwa razy więcej niż sędzia Izby Dyscyplinarnej - relacjonował.

Nikiel miał również przyznać w rozmowie z Cichockim, że sędziowie ID muszą czasem podejmować decyzje "niesamodzielnie". - Jeśli będzie trzeba kogoś usunąć z zawodu, to będzie trzeba to zrobić - mówił sygnalista.

Według Cichockiego, Izba Dyscyplinarna stała się "izbą prokuratorską", czyli izbą zarządzaną przez prokuratorów, którzy nigdy wcześniej nie byli sędziami. - Jeśli chodzi o pion prokuratorski, to tutaj bardzo strzegł swojego imperium pan prokurator krajowy Bogdan Święczkowski - tłumaczył. Według niego Święczkowski miał duży wpływ na skład ID.

- Dodam, że nigdy nie spotkałem ani pana prokuratora krajowego, ani pana prokuratora generalnego, ale z rozmów wynikało, że to jest zbyt poważny temat, żeby zostawić go byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Łukaszowi Piebiakowi, że tutaj jego wpływy nie sięgają tak wysoko, że to jest ważne, żeby dobrać ludzi, którym nie zatrzęsie się ręka, kiedy będzie trzeba - mówił Cichocki.

"To jest tysiąc razy afera hejterska"

Cichocki przytoczył także sprawę wycieku danych z Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP), którą ówcześnie kierowała Małgorzata Manowska, obecnie I Prezes Sądu Najwyższego. Afera sięga 2020 roku, kiedy do internetu trafiły dane osób, które korzystały ze szkoleń organizowanych przez szkołę (KSSiP). Dane miały wcześniej pojawiać się na zagranicznych serwerach.

- Tak zwana afera hejterska obejmuje od 20 do 50 osób, bo dane mniej więcej tylu osób narażone były na wyciek. Natomiast sprawa wycieków danych z KSSiP to jest tysiąc razy afera hejterska. To ponad 50 tysięcy osób, które w tym czasie skorzystały ze szkoleń zorganizowanych przez KSSiP - powiedział sędzia.

Po ujawnieniu sprawy prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Jan Nowak stwierdził, że doszło do naruszenia ogólnego rozporządzenia o ochronie danych (RODO) przez KSSiP, a szkoła została zobowiązana do zapłacenia kary w wysokości 100 tysięcy złotych. Szkoła odwołała się od decyzji o stwierdzeniu tych naruszeń i nałożeniu kary. Jak powiedział sędzia, referentem w tej sprawie miał zostać w 2022 roku Tomasz Szmydt, który - będąc sprawozdawcą - miał dostęp do akt tej sprawy.

Jak mówił, jeśli w aktach sprawy znajdowały się dane ponad 50 tys. osób, może mieć wyłącznie nadzieję, że Tomasz Szmydt nie planował ucieczki na Białoruś z wyprzedzeniem. - Jeśli znajdowały się tam informacje tych 50 tysięcy osób, mogę mieć tylko nadzieję, że (Szmydt) trafił za granicę bez takiego wcześniejszego zamiaru - powiedział sędzia.

Zdaniem Cichockiego, gdyby Szmydt planował swój wyjazd na Białoruś jeszcze przed wejściem w posiadanie dostępu do akt, to "dane te byłyby niezwykle cenne dla funkcjonariuszy obcych państw".

Arkadiusz Cichocki - kim jest

Arkadiusz Cichocki był zamieszany w aferę hejterską. Aktywnie działał w grupie "Kasta", która inspirowała i organizowała hejt na sędziów krytycznych wobec zmian wprowadzanych przez PiS.

Członkowie grupy, zaufani sędziowie PiS, wykorzystywali do tego materiały z personalnych teczek dostępnych w Ministerstwie Sprawiedliwości kierowanym wtedy przez Zbigniewa Ziobrę. Zbierali i upowszechniali przy pomocy mediów wspierających PiS informacje mające skompromitować sędziów broniących niezależności sądownictwa.

Cichocki był kolegą Tomasza Szmydta, również członka grupy "Kasta", który w 2024 roku uciekł na Białoruś. Miał romans z żoną Szmydta - "Małą Emi", członkinią "Kasty", która ujawniła aferę hejterską.

W 2017 roku Cichocki został awansowany przez Zbigniewa Ziobrę na prezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach. Już wiosną 2018 roku zrezygnował z tej funkcji w atmosferze skandalu, kiedy "Mała Emi" opublikowała w internecie jego nagie zdjęcie.

W 2022 roku Cichocki udzielił wywiadu Marcie Gordziewicz z "Czarno na białym", w którym opowiedział, jak funkcjonowała ta grupa.

W czerwcu tego roku prokurator regionalny we Wrocławiu skierował cztery wnioski do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego o uchylenie immunitetu sędziów zamieszanych w aferę hejterską. Wśród nich jest Cichocki.

Arkadiusz Cichocki i Roman GiertychMarcin Obara/PAP

Autorka/Autor:ads/adso

Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP

Pozostałe wiadomości

Były sekretarz stanu USA Mike Pompeo napisał o elementach "planu Trumpa" dla Ukrainy w przypadku jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Ma on zakładać między innymi realne sankcje wobec Kremla, wzmocnienie NATO, lend-lease dla Ukrainy i zniesienie ograniczeń na użycie amerykańskiej broni w jej wojnie przeciwko Rosji.

"Plan Trumpa" dla Ukrainy. Jego były współpracownik zdradził szczegóły

"Plan Trumpa" dla Ukrainy. Jego były współpracownik zdradził szczegóły

Źródło:
PAP

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia przed gwałtownymi zjawiskami. Na północnym zachodzie Polski, w tym nad morzem, prognozowane są głównie intensywne opady deszczu, a częściowo w centrum i na południu wiatr podczas burz ma rozpędzać się nawet do 80 kilometrów na godzinę. Synoptycy IMGW ostrzegają również przed upałami.

Pogoda nad morzem mocno się pogorszy. Są ostrzeżenia IMGW

Pogoda nad morzem mocno się pogorszy. Są ostrzeżenia IMGW

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

Na ulicy Wspólnej w dzielnicy Śródmieście kobieta w wieku około 28 lat została dźgnięta ostrym narzędziem - przekazało stołeczne pogotowie. Do ataku doszło w piątek wieczorem. Policja potwierdza, że poszkodowana została przewieziona do szpitala. Jak ustaliliśmy, kobieta nie chce jednak współpracować z policją.

Kobieta raniona nożem w centrum. "Sprawca zbiegł"

Kobieta raniona nożem w centrum. "Sprawca zbiegł"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na pływalni Polonez OSiR Targówek korzystający z basenu dorośli i dzieci zatruli się chlorem. Jego poziom przekraczał normę nawet kilkunastokrotnie. W piątek do szpitala trafiło 21 osób, w sobotę przebywało w nim nadal osiem osób, w tym czwórka dzieci. Policja przekazała, że do sprawy zatrzymano trzy osoby - to pracownicy pływalni. Przyczyny zdarzenia zbada prokuratura.

Masowe zatrucie na basenie. Zatrzymano pracowników pływalni

Masowe zatrucie na basenie. Zatrzymano pracowników pływalni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ponad 130 zniszczonych budynków i ewakuacja tysięcy ludzi - tak wygląda sytuacja w dwóch hrabstwach na północy Kalifornii, gdzie trwa walka z jednym z największych pożarów w historii tego stanu. Ogłoszono stan wyjątkowy. Trudna sytuacja jest też w sąsiednim Oregonie, gdzie spłonęły gospodarstwa i wiele zwierząt - informują lokalne media.

Ponad 130 budynków spłonęło, ogień zagraża tysiącom kolejnych

Ponad 130 budynków spłonęło, ogień zagraża tysiącom kolejnych

Źródło:
PAP, Reuters, CNN, tvnmeteo.pl

Pasażerka samolotu, który miał odlecieć z Rzymu do Katanii, przemycała iguanę. Obecności zwierzęcia nie ujawnił żaden system kontroli lotniskowej, a ku zaskoczeniu wszystkich jaszczurkę na pokładzie wykryła... kotka współpasażerki.

Kotka wyczuła "egzotyczną koleżankę" w samolocie. To był koniec podróży dla jednej z pasażerek

Kotka wyczuła "egzotyczną koleżankę" w samolocie. To był koniec podróży dla jednej z pasażerek

Źródło:
PAP, corriere.it

Zarzut zabójstwa z zamiarem bezpośrednim usłyszał 20-latek podejrzany o zamordowanie kobiety w jednym z mieszkań w Opolu. Hubert Ś. zeznał, że uderzył ofiarę siedem razy młotkiem w głowę, a powodem ataku była kłótnia o pieniądze.

Zginęła kobieta, została skatowana młotkiem. Policja zatrzymała 20-latka

Zginęła kobieta, została skatowana młotkiem. Policja zatrzymała 20-latka

Źródło:
TVN24

Dorosły czarny niedźwiedź z młodym w mieście Winsted w amerykańskim stanie Connecticut zatrzasnął się w samochodzie. Zwierzęta zniszczyły tapicerkę, uruchomiły radio i trąbiły klaksonem. Na zewnątrz auta znajdował się jeszcze jeden zaniepokojony młody osobnik.

Niedźwiedzie weszły do samochodu. Zdemolowały go, włączyły radio i trąbiły klaksonem

Niedźwiedzie weszły do samochodu. Zdemolowały go, włączyły radio i trąbiły klaksonem

Źródło:
PAP

Hubert Kijek rozmawiał z Allanem Lichtmanem, wybitnym amerykańskim politologiem i historykiem, który od wyborów w 1984 roku trafnie przewiduje, kto wygra prezydencki wyścig w Stanach Zjednoczonych. Robi to na podstawie opracowanej przez siebie metody "trzynastu kluczy". Specjalista uważa, że demokraci mają dużą szansę na zwycięstwo, ale ostateczną prognozę wyniku wyborów prezydenckich prawdopodobnie poda w sierpniu, po konwencji demokratów.

Kto będzie kolejnym prezydentem USA? Allan Lichtman od 40 lat trafnie przewiduje wyniki wyborów

Kto będzie kolejnym prezydentem USA? Allan Lichtman od 40 lat trafnie przewiduje wyniki wyborów

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

885 dni temu rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę. Ukraińska armia przerzuca dodatkowe siły do zrujnowanego Torecka w obwodzie donieckim, a miejscowi cywile próbują stamtąd uciekać pod ogniem nieprzyjaciela. Sztab Generalny Ukrainy poinformował w piątek o ataku na lotnisko w mieście Saki na okupowanym przez Rosję Krymie. Unia Europejska przekazała Ukrainie 1,5 mld euro z zamrożonych rosyjskich aktywów. Oto, co wydarzyło się w Ukrainie i wokół niej w ciągu ostatniej doby.

Najważniejsze wydarzenia ostatnich godzin w Ukrainie

Najważniejsze wydarzenia ostatnich godzin w Ukrainie

Źródło:
PAP

Do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej trafiła pierwsza sprawa wiborowa skierowana przez Sąd Okręgowy w Częstochowie. Co to oznacza dla kredytobiorców? - Jeśli wyrok TSUE będzie wskazywał na możliwość unieważnienia umów kredytów PLN + WIBOR, to należy spodziewać się fali dziesiątek tysięcy pozwów konsumentów upominających się o swoje prawa przed sądami w całym kraju - odpowiada w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl Robert Górski, radca prawny.

TSUE zajmie się WIBOR-em. Czy to wywoła lawinę pozwów złotówkowiczów?

TSUE zajmie się WIBOR-em. Czy to wywoła lawinę pozwów złotówkowiczów?

Źródło:
tvn24.pl

Coraz częściej pojawiają się apele o wprowadzenie ograniczeń dla masowej turystyki, która w negatywny sposób wpływa na przyrodę, zabytki czy życie lokalnych mieszkańców. W wielu zakątkach świata znajdują się góry, jaskinie a nawet rajskie wyspy, gdzie turyści są niemile widziani.

"Wstęp wzbroniony". Coraz dłuższa lista miejsc, gdzie turyści nie są mile widziani

"Wstęp wzbroniony". Coraz dłuższa lista miejsc, gdzie turyści nie są mile widziani

35-letni mężczyzna został wciągnięty przez maszynę, którą naprawiał na terenie firmy budowlanej w Koszalinie. Jego życia nie udało się uratować. Przyczyny i okoliczności tragedii bada policja pod nadzorem prokuratury. Sprawą zajmuje się także inspekcja pracy.

Śmiertelny wypadek na terenie firmy budowlanej

Śmiertelny wypadek na terenie firmy budowlanej

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Policjanci z Olsztyna poszukują mężczyzny podejrzewanego o kieszonkową kradzież portfela pasażerki autobusu komunikacji miejskiej, do której doszło w marcu tego roku. Wszystkie osoby, które mogą pomóc w jego identyfikacji, proszeni są o kontakt z policją.

"Wyjął portfel z torebki". Policja publikuje nagranie

"Wyjął portfel z torebki". Policja publikuje nagranie

Źródło:
tvn24.pl, KMP Olsztyn

Pochodzący z archidiecezji warszawskiej ksiądz został zatrzymany w środę w Austrii w związku ze złamaniem ustawy antynarkotykowej. - Wkrótce będą podjęte działania prawno-kanoniczne - poinformował rzecznik arcybiskupa metropolity warszawskiego i archidiecezji warszawskiej ksiądz Przemysław Śliwiński

Polski ksiądz miał produkować narkotyki w Austrii. Będą "działania prawno-kanoniczne"

Polski ksiądz miał produkować narkotyki w Austrii. Będą "działania prawno-kanoniczne"

Źródło:
PAP

W piątkowym losowaniu Eurojackpot padła główna wygrana. Nagrodą o równowartości 180 milionów złotych podzielą się szczęśliwcy z Norwegii i Szwecji. W Polsce odnotowano wysoką wygraną drugiego stopnia. Oto liczby, które wylosowano 27 lipca 2024 roku.

Kumulacja w Eurojackpot rozbita

Kumulacja w Eurojackpot rozbita

Źródło:
tvn24.pl

Turyści podróżujący na Zanzibar będą musieli zapłacić 44 dolary (czyli ponad 170 złotych) dodatkowej opłaty. To ubezpieczenie, które będzie ważne przez 92 dni i zacznie obowiązywać od 1 września bieżącego roku na terenie całego archipelagu.

Turystyczny raj wprowadza przymusową opłatę dla odwiedzających

Turystyczny raj wprowadza przymusową opłatę dla odwiedzających

Źródło:
PAP
Amerykańska gra prezydenckim zdrowiem

Amerykańska gra prezydenckim zdrowiem

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Zgodnie z przyjętymi poprawkami to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie mediatorem w sporach między wydawcami a big techami. Wcześniej wydawcy i redakcje apelowały, by wyższa izba zmieniła uchwalone w Sejmie niekorzystne przepisy tak, by łatwiej było negocjować z platformami cyfrowymi.

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Źródło:
tvn24.pl

Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych z nadzieją przyjęła poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim wzmacniające pozycję wydawców w negocjacjach z big techami - czytamy w oświadczeniu rady na portalu X. W piątek Sejm zadecydował, że projekt ustawy z poprawkami trafi na biurko prezydenta.

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

Źródło:
tvn24.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o najgłośniejszych filmowych premierach tego tygodnia. Na wielki ekran trafił między innymi "Deadpool & Wolverine" z Ryanem Reynoldsem i Hugh Jackmanem w rolach głównych. Prowadząca program opowiedziała też o nowej biografii filmowej Boba Dylana. W piosenkarza i laureata Nagrody Nobla wcielił się Timothée Chalamet.

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl