Prowadząca "Fakty po Faktach" TVN24 Anita Werner zapytała Marcina Kierwińskiego, czy podczas kradzieży prywatnego samochodu rodziny premiera Tuska byli na miejscu funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa. - Funkcjonariusze SOP strzegą także miejsca zamieszkania pana premiera - odpowiedział gość programu, wyjaśniając, że robią to zawsze, niezależnie od tego, czy premier jest w domu.
- Jeżeli pani pyta, czy pilnowali samochodu - nie. Natomiast byli w okolicy, gdzie ten samochód był zaparkowany. I żeby było jasne, bo zakładam, że pani do tego zmierza. Tak, mam wiele zastrzeżeń do pracy funkcjonariuszy, którzy byli tam na miejscu tego feralnego wieczoru - uzupełnił.
Minister SWiA: "konsekwencje muszą być wyciągnięte"
W ocenie ministra "na pewno jest to przyczynek do tego, żeby powiedzieć, że coś nie zadziałało w sposób właściwy". - I na pewno konsekwencje muszą być wyciągnięte i, proszę mi wierzyć, będą wyciągnięte. (...) Także personalne, ale też organizacyjne - zaznaczył.
- Bardzo niedobrze, że doszło do takiego wydarzenia, ale samochód się odnalazł. Pierwsza osoba, która jest podejrzewana o dokonanie tego czynu, jest już zatrzymana dzięki akcji policji - podkreślił Kierwiński.
W nocy z wtorku na środę zostało skradzione w Sopocie prywatne auto rodziny Tusków. Służby odnalazły je po kilku godzinach. W sobotę podejrzany o kradzież lexusa Łukasz W. został zatrzymany na lotnisku w Gdańsku. Sąd aresztował go na 3 miesiące.
Autorka/Autor: fil/lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Albert Zawada