Historia, która wydarzyła się 11 lat temu, przez to, że została przejęta jako element gry politycznej, doprowadziła do tego, że katastrofa smoleńska jest pewnym liczmanem w grze - mówiła w "Faktach po Faktach" Izabella Sariusz-Skąpska, prezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich, córka Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, który zginął w katastrofie w Smoleńsku. - Po przejęciu władzy przez obóz PiS-u otworzono jakieś nadzieje w grupie ludzi, która czekała z utęsknieniem na to, że coś nowego się w tej sprawie wydarzy - ocenił Maciej Komorowski, syn Stanisława Komorowskiego, wiceszefa MON, który również zginął w katastrofie smoleńskiej.
W sobotę przypada 11. rocznica katastrofy smoleńskiej. 10 kwietnia 2010 roku samolot Tu-154M z polską delegacją udającą się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozbił się pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym prezydent RP profesor Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią oraz wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych.
O to, czy po katastrofie smoleńskiej państwo polskie stanęło na wysokości zadania oraz co sama tragedia zmieniła w Polakach, pytani byli w sobotnich "Faktach po Faktach" Prezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich Izabella Sariusz-Skąpska, córka Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, który zginął w katastrofie w Smoleńsku, oraz Maciej Komorowski, syn Stanisława Komorowskiego, wiceministra obrony narodowej, który również zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie smoleńskiej.
"Wojna polsko-polska o Smoleńsk spowodowała zachwianie społecznej empatii"
- Państwo polskie stanęło na wysokości zadania i moja rodzina i ja mieliśmy wrażenie, że wtedy, 11 lat temu, zrobiono wszystko, a nawet dużo więcej, niż mogliśmy się spodziewać - mówiła Sariusz-Skąpska. - To, co było 11 lat temu, to jedno zagadnienie, natomiast przez te 11 lat wydarzyło się wiele rzeczy i państwo polskie, nawet jeśli rządzone już przez kogoś innego, to nadal moja ojczyzna i moje państwo polskie - nie stanęło na wysokości zadania - mówiła Sariusz-Skąpska.
Jej zdaniem przejawiało się to "w momencie, kiedy potraktowano tych samych ludzi, o których mówiło się wielkie słowa, (…) ciała tych ludzi potraktowano jako dowody w sprawie". - W momencie, kiedy doszło do ekshumacji, państwo polskie zawiodło. Zawiodły sądy, które nie powstrzymały tego szaleństwa. Zawiodła instytucja, która mieni się prokuraturą. Zawiedli wszyscy, którzy mogli powiedzieć: stop - wyjaśniła.
Według prezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich "historia, która wydarzyła się 11 lat temu przez to, że została przejęta jako element gry politycznej, doprowadziła do tego, że katastrofa smoleńska jest pewnym liczmanem w grze".
- Wojna polsko-polska o Smoleńsk spowodowała zachwianie społecznej empatii - zwróciła uwagę. - Od tygodni obserwuję eskalację kpin z katastrofy smoleńskiej. (…) Ostatni tydzień jest festiwalem memów, że liczba ofiar pandemii dzieli się na tupolewy. Myślę o każdym człowieku, który traci dzisiaj swoją bliską osobę, który patrzy w ten ekranik i widzi, że jest wmontowany w pewną sytuację. Coś się stało z naszą empatią - oceniła.
- Za dużo rzeczy wydarzyło się w zachwianiu dialogu między ludźmi. Może się okazać, że Smoleńsk będzie się kojarzył ludziom wyłącznie z awanturą, a 96 osób straci już bezpowrotnie nie tylko swoje imiona i twarze, ale będzie tylko jakąś liczbą do przeliczania. To, co się wydarzyło, stało się pretekstem do obrzydliwości. Nie ma we mnie na to zgody, ale czy to się uspokoi? No może za długi, długi czas - dodała.
"Przez pierwsze dwa, trzy lata zdawało się, że państwo zdało egzamin w 100 procentach"
- Przez pierwsze dwa, trzy lata zdawało się, że państwo zdało egzamin w 100 procentach - ocenił Maciej Komorowski, którego ojciec również zginął w katastrofie smoleńskiej. - Raport pana [Jerzego - przyp. red.] Millera i wszystkie informacje, które zostały w nim zawarte, jasno udzielają odpowiedzi na to, co się w tym miejscu wydarzyło - mówił.
- Po przejęciu władzy przez obóz PiS-u otworzono jakieś nowe nadzieje w grupie ludzi, która czekała z utęsknieniem na to, że coś nowego się wydarzy, będą jakieś nowe informacje. Obiecywano im to - dodał gość "Faktów po Faktach".
W ocenie Komorowskiego "skandaliczne jest to, że dopuszczono do sytuacji, w której w jednym kraju, naszym wspólnym kraju, są dwa, trzy organy, które próbują decydować na ten sam temat". - Aktualnie komisja smoleńska od trzech lat zwodzi nas wszystkich za nos, a wygląda na to, że jest w odwrocie - ocenił.
- W związku z tym: na co poszły nasze środki, po co ekshumowano mojego tatę, jaki był cel całej tej operacji, która nie dość, że kosztowała Polaków ogromne pieniądze, to doprowadziła niektóre osoby do tego, że przypłaciły to zdrowiem. A na koniec dnia okazuje się, że nie znaleziono niczego - mówił.
Komorowski nawiązał do powołanej w 2016 roku przez ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza podkomisji smoleńskiej, która miała zająć się ponownym zbadaniem przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Zwieńczeniem jej prac miał być raport, ale do tej pory nie został opublikowany. Opóźnienie ostatnio tłumaczono między innymi pandemią COVID-19.
- Nie podano formalnie żadnej informacji i prokuratura wstrzymuje się od odpowiedzi na temat wyników ekshumacji, ale z nieoficjalnych źródeł wiemy, (…) że nic tam się nie wydarzyło. Dlaczego my o tym nie mówimy całej Polsce. W tym wypadku nasze państwo nie stanęło na wysokości zadania. To nie jest coś, co można wiecznie ciągnąć, a wygląda na to, że przez długi czas będzie się to tliło w naszych głowach - zwrócił uwagę.
"Taty po prostu nie ma. Nie ma faceta, który szedł po chleb"
Pytana o osobiste wspomnienie związane z ojcem, Izabella Sariusz-Skąpska przyznała, że "nasi znajomi, nasza rodzina wie, że ja z tatą byłam związana niezwykle". - Wprawdzie on był inżynierem, ja jestem polonistką i nie zawsze rozumieliśmy się w sprawach zawodowych, ale on starał się być zawsze przy mnie. (…) Tata był zawsze w domu, dom był dla niego ważny, bo sam był sierotą wojennym i budował to ciepło wokół siebie - wspominała.
- Po tym locie do Smoleńska chciał zakończyć swoją karierę, był zmęczony właśnie tym upolitycznieniem Katynia - mówiła.
- Taty po prostu nie ma. Nie ma faceta, który szedł po chleb. Nie ma kogoś, kto zawsze był jako kierowca domowy. Nie ma kogoś, kto miał niezwykły entuzjazm. Nie ma kogoś, kto piekł ciasta, bo po swoim pradziadku odziedziczył taką pasję. Musiałam się nauczyć piec sernik, ale nie jest on taki dobry, jak robił go tata - powiedziała Sariusz-Skąpska.
Komorowski: pamiętam to i zawsze będę to pamiętał
- Mam taki przekaz do młodego pokolenia, ale nie tylko - żeby zawsze cieszyć się i celebrować to, że mamy rodziców. Jak ich zabraknie, to wtedy dopiero widzimy, jak wielka pustka nas otacza - powiedział Maciej Komorowski.
- Dzisiaj miałem możliwość, żeby wejść na nartach na Kasprowy Wierch i to było coś, co było dla mnie ważne, dlatego że jednym z najstarszych wspomnień jakie mam, (…) jest zjechanie z tatą z Kasprowego - mówił, dodając, że miał wówczas dwa lata i jego tata włożył go do nosidełka i tak obaj zjechali z góry.
- Ja to pamiętam i zawsze będę to pamiętał - wspominał gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24