Jestem dzisiaj głosem tych wszystkich ofiar, które są zastraszone, które są szantażowane, które się boją albo zamknęły ten rozdział wiele lat temu - powiedziała w "Kropce nad i" posłanka Lewicy Katarzyna Kotula. Opowiedziała o tym, jak jako nastolatka była napastowana seksualnie przez obecnego szefa Polskiego Związku Tenisowego Mirosława Skrzypczyńskiego.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, zadzwoń na numer 997 lub 112.
W październiku portal Onet ujawnił, że szef Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński miał przez lata stosować przemoc psychiczną i fizyczną wobec swojej rodziny oraz trenowanych przez niego zawodniczek. Tenisistki, z którymi rozmawiali autorzy publikacji, oskarżały Skrzypczyńskiego o molestowanie.
W opublikowanym w poniedziałek wywiadzie Onetu posłanka Lewicy Katarzyna Kotula ujawniła, że jako nastolatka była napastowana seksualnie przez Skrzypczyńskiego, który wówczas był jej trenerem w klubie Energetyk w Gryfinie. "Byłam dzieckiem, 13-, a potem 14-letnią dziewczynką z blond lokami. A on - dziś to wiem na pewno - był seksualnym predatorem" - powiedziała. Prezes PZT w przesłanym TVN24 oświadczeniu zaprzeczył wszystkim stawianym mu zarzutom.
Kotula: mój głos jako posłanki jest bardziej słyszalny
Posłanka Lewicy odniosła się do sprawy w poniedziałek wieczorem w "Kropce nad i" w TVN24.
- Bardzo zależy mi na tym, żeby nie mówić o mnie, że jestem ofiarą. Ja jestem dzisiaj głosem tych wszystkich ofiar, które są zastraszone, które są szantażowane, które się boją albo po prostu są dzisiaj dorosłe, zamknęły ten rozdział wiele lat temu i z różnych powodów nie chcą dzisiaj do tego wracać - powiedziała.
Dodała, że postanowiła przerwać milczenie po bardzo wielu latach. - Jestem przekonana, że muszę wykorzystać to, że mój głos jako posłanki jest dzisiaj bardziej słyszalny - mówiła Kotula.
- Jestem Katarzyna Kotula i mówię otwarcie: została w dzieciństwie skrzywdzona przez prezesa Mirosława Skrzypczyńskiego - powiedziała.
- 30 lat temu nie potrafiliśmy tego nazwać, nie wiedzieliśmy o tym, że to jest molestowanie seksualne - mówiła.
Kotula: trener codziennie stosował przemoc psychiczną, fizyczną
- Koledzy i koleżanki dzisiaj, także anonimowo, mówią otwarcie, że prezes po prostu mnie sobie wybrał. Być może ze względu na mój wygląd, na kręcone włosy. Byłam bardzo charakterystyczna. Byłam wtedy w okresie dojrzewania - powiedziała posłanka.
Jak opowiadała, "prezes szukał okazji albo stwarzał takie okazje, w których zapraszał nas do kantorka".
- Tym kantorkiem była szatnia w klubie, czasami był to kantorek, do którego przynosiło się sprzęt tenisowy po treningu. Szukał okazji, ale także pośród innych zawodników do tego, żeby dotykać, rzucał aluzje z podtekstem seksualnym, obrzydliwe, seksistowskie teksty - relacjonowała posłanka.
- Tak naprawdę wypracowywałyśmy sobie strategię na przetrwanie. Taką, w której starałyśmy się uciekać, unikać tego dotyku - powiedziała. - Tak funkcjonowałam, że starałam się po prostu nie wchodzić do tego kantorka, albo jeśli w nim byłam, to starałam się z niego uciekać - dodała.
Podkreśliła, że "to się powtarzało". - Funkcjonowaliśmy w takiej rzeczywistości, w której trener codziennie stosował wobec nas przemoc psychiczną, fizyczną - powiedziała Kotula.
Kotula: ludzie do dzisiaj nie przerobili swoich traum
- Mówię też o młodych chłopcach, o zawodnikach, którzy doświadczyli ogromnej przemocy ze strony trenera. To są ludzie, którzy do dzisiaj nie przerobili swoich traum - dodała.
Jak mówiła, Skrzypczyński ich "bił sztachetą, manipulował, stosował różnego rodzaju triki manipulacyjne". - Kiedy jeździliśmy na obozy, chłopcy biegali za karę w samej bieliźnie o godzinie 22 po boisku żużlowym, staliśmy z rękami do góry - opowiadała Kotula.
- Mówię dzisiaj otwarcie i odważnie: prezes Polskiego Związku Tenisowego to jest seksualny predator. Otrzymałam mnóstwo telefonów, dzisiaj także, bardzo dużo wiadomości od byłych zawodników i zawodniczek, którzy po prostu się go boją, bo pozycja prezesa dzisiaj powoduje, że ludzie boją się po prostu wyjść do przodu - powiedziała w "Kropce nad i" posłanka Lewicy.
Dodała, że Skrzypczyński "czuje się dzisiaj nadal nie tylko bezkarny, ale mówi o sobie, że jest pewnego rodzaju wyrocznią". - To on dzisiaj decyduje o tym, kto będzie robił bądź kto nie będzie robił kariery w polskim tenisie - mówiła.
- Mam wrażenie, czytając też reakcje prezesa na poprzedni artykuł Onetu, te obrzydliwe seksistowskie reakcje, że prezes zupełnie się nie zmienił i że to nadal jest ten człowiek, który stosował wobec nas przemoc - oceniła.
Posłanka Lewicy: bardzo się tego bałam
Pytana, dlaczego nie potrafiła wówczas opisać tej sytuacji rodzicom, powiedziała: - Najpierw ma się 13 lat, jest się młodą zawodniczką, kocha się tenis i zrobi się wszystko, żeby nikt tego tenisa nie zabrał.
- Prezes Mirosław Skrzypczyński wielokrotnie nas straszył tym, że jeśli odejdzie, to tenisa w Gryfinie nie będzie, zamkną korty i cała nasza przygoda, fantastyczna, z tenisem się po prostu skończy. Jestem przekonana, że mówi to do dzisiaj - dodała.
- Myślę też, że czułam wtedy wstyd. Nie potrafiłam nazwać tego, co się dzieje, nie wiedziałam o tym wtedy, że to jest molestowanie seksualne, bardzo się tego bałam - przyznała. - Być może nawet, tak myślę dzisiaj, obwiniałam się w jakiś sposób o to, że właśnie mnie wybrał sobie na ofiarę - powiedziała Kotula.
Kotula apeluje do zawodniczek i zawodników: miejcie odwagę
Zaapelowała do wszystkich zawodniczek i zawodników, "nie tylko w tenisie" i "nie tylko prezesa Mirosława Skrzypczyńskiego": - Jestem dla was, będę dla was wsparciem. - Jeśli potrzebujecie ze mną rozmowy, jeśli potrzebujecie mojego wsparcia, miejcie odwagę, bo agresja, przemoc fizyczna, przemoc seksualna karmi się ciszą i zmową milczenia - mówiła posłanka Lewicy.
Rodzicom o wszystkim opowiedziała dopiero w sobotę. - Przez wiele tygodni wahałam się, czy powinna wyjść i to powiedzieć otwarcie pod imieniem i nazwiskiem - wyjaśniła w "Kropce nad i". - Szykowałam się do tego i to był bardzo trudny proces - dodała. Powiedziała także, że nigdy wcześniej nie wiedział o tej sprawie jej partner, z którym jest w związku od 26 lat. Dodała, że o wszystkim ostatnia dowiedziała się jej córka. - To była najtrudniejsza rozmowa - przyznała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24