Z wyrokami, w trakcie procesu, odwołani, zawieszeni - kandydatów, którzy mają kłopoty z prawem, w tych wyborach nie brakowało. Powiodło się im różnie. Jednym wyborcy wciąż ufają, inni stracili ich bezpowrotnie. Niektórzy mają szansę wrócić po kilkuletniej banicji. - Pierwsze wpadki niemal zawsze osłabiają kandydata, ale ostateczny cios może paść dopiero w kolejnych wyborach - mówi dr Jarosław Flis, politolog.
Najgłośniejszy jest przypadek Czesława Małkowskiego, byłego prezydenta Olsztyna. Stracił on stanowisko w 2008 roku w referendum lokalnym po tym, gdy został oskarżony o gwałt i molestowanie seksualne urzędniczek olsztyńskiego magistratu.
Ma zarzuty i zaufanie wyborców
Małkowski jakiś czas przebywał w areszcie. Proces w jego sprawie wciąż się toczy. Choć przestępstwo, za jakie odpowiada, jest z kategorii tych najcięższych – olsztynianie mu ufają. Ma olbrzymie szanse wrócić do urzędu. Pierwszą turę wyborów wygrał. Dostał blisko 40 procent głosów. Gdy zwycięży w drugiej, będzie musiał dzielić obowiązki prezydenta z wizytami w sądzie. Jeśli zostanie skazany, stanowisko straci ponownie (po raz pierwszy musiał odejść po referendum - red.), a Olsztyn będą czekać kolejne wybory.
Proces trwa już kilka lat. Sąd przesłuchał ponad 160 świadków. Ze względu na charakter oskarżeń rozprawy odbywają się z wyłączeniem jawności. Małkowski twierdzi, że jest niewinny.
- Proces toczy się już bardzo długo. To w pewnym sensie porażka wymiaru sprawiedliwości. Wyborcy mogą już nie pamiętać o co chodzi - mówi dr Janusz Flis, politolog. I wyjaśnia: - Mieszkańcy wybierają tego, którego znają i dobrze oceniali. Obecny prezydent Olsztyna (Piotr Grzymowicz - red.) nie jest oceniany zbyt dobrze. Stąd być może głosy na Małkowskiego.
Obaj, były i obecny prezydent zmierzą się w drugiej turze. Cztery lata temu zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze wygrał Grzymowicz.
Rządzi w gminie od 40 lat i - mimo prokuratorskich zarzutów - będzie rządził dalej
Wójt Wręczycy Wielkiej w powiecie kłobuckim (woj. śląskie), choć ciążą na nim prokuratorskie zarzuty m.in. o niegospodarność przy przetargach na remont dróg, wygrał niedzielne wybory.
Henryk Krawczyk rządzi gminą już 40 lat. Na jej czele stanął w 1974 r. - wtedy jako naczelnik. Od 1990 roku kierował nią już jako wójt. Może być spokojny o swoje stanowisko. W niedzielnych wyborach, startując z list SLD, zdobył 3232 głosy i wygrał już w pierwszej turze.
Wyborcom najwidoczniej nie przeszkadza fakt, że Krawczykowi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie postawiła zarzuty m.in. niegospodarności i braku nadzoru nad podległym mu pracownikiem przy organizowaniu co najmniej 20 przetargów na remont dróg. Proces ruszył w 2013 r. Jeśli zarzuty się potwierdzą, wójtowi grozi nawet 10 lat więzienia.
– Do przyjemności to nie należy, proces wolałbym już mieć za sobą - odpowiada na pytanie o ciążących na nim zarzutach. - Przed sądem się na pewno obronię, jestem niewinny.
Oskarżony wójt wygrywa w pierwszej turze
Wójt Przechlewa (woj. pomorskie) Andrzej Żmuda-Trzebiatowski 20 lipca br. kierował samochodem pod wpływem alkoholu – ocenił biegły. To wtedy doszło do kolizji dwóch samochodów, za kierownicą jednego z nich siedział Trzebiatowski. Tuż po pierwszej turze wyborów śledczy skierowali przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu. Od decyzji sądu zalezy jak długo będzie rządził.
Wójt wygrał wybory już w pierwszej turze.
Trwający proces nie jest formalną przeszkodą w kandydowaniu w wyborach samorządowych. Zgodnie z przepisami nie może startować jedynie osoba "karana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego".
Zapomniana afera sopocka
W proces wciąż uwikłany jest Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. Wybory wygrał łatwo, w pierwszej turze. Nikt już dokładnie nie pamięta, czego dotyczyła afera sopocka, która zaczęła się w 2009 roku. Pierwsze zarzuty były bardzo poważne, przede wszystkim żądanie korzyści majątkowej. Karnowski został wtedy zatrzymany, odbyło się referendum w sprawie jego odwołania. Sopocianie potwierdzili w nim, że mu ufają. Proces wciąż trwa. Większość najpoważniejszych zarzutów upadła. Zostały wątki poboczne.
- Muszę powiedzieć, że ten wynik jest wynikiem bardzo dobrym, mimo tak trudnych warunków, jakie ja mam. Ciągle pod absurdalnymi zarzutami prokuratury udało się osiągnąć dobry rezultat, zarówno w głosowaniu na prezydenta, jak i do rady miasta - podkreśla Karnowski. - Bardzo dziękuję wszystkim wyborcom za zaufanie i mam nadzieję, że jeszcze prokuratura pójdzie po rozum do głowy - dodaje.
Jacek Karnowski przyznaje też, że jest pod wrażeniem wyniku, jaki udało się osiągnąć Pawłowi Adamowiczowi w wyborach na prezydenta Gdańska.
- Będąc w podobnej sytuacji jak ja, absurdalnych oskarżeń prokuratury, mimo wszystko ma bardzo dobry wynik. Patrząc na rezultaty w innych miastach, to osiągnięcie prawie 50-proc. poparcia jest bardzo dobrym wynikiem. Gdańszczanie widzą, jak Gdańsk się zmienił, jak to miasto się pozytywnie zmieniło, i dlatego tak dobrze oceniają Adamowicza - mówi prezydent Sopotu.
- Zawsze jest pytanie o kontekst, w jakim pojawiają się zarzuty. Jeśli ten jest wątpliwy, tak jak w przypadku Sopotu, to ich moc jest niewielka. A tu z biegiem czasu jeszcze dodatkowo się to wszystko rozmywa - mówi dr Jarosław Flis, politolog.
Śledztwo w sprawie majątku
W przypadku Pawła Adamowicza zarzutów nie ma. Trwa jednak śledztwo w sprawie majątku. Prezydent ma kilka mieszkań i spore oszczędności. To wzbudziło podejrzenie CBA. Adamowicz – pewniak do prezydenckiego fotela - musi o niego powalczyć w dogrywce. Jego rywalem będzie Andrzej Jaworski (PiS).
Zawieszony wójt w wyborczej dogrywce
Ciekawy jest przypadek z podłódzkich Łyszkowic. Tamtejszy wójt Włodzimierz Traut ma zakaz pełnienia funkcji. Wszystko w związku z prokuratorskimi zarzutami i nieprawomocnym wyrokiem za nepotyzm i nadużywanie władzy. Przeszedł do drugiej tury, pierwszą przegrał zaledwie jednym głosem. Gdy wygra w drugiej, stanowiska i tak nie obejmie. Wciąż bowiem jest zawieszony, a gdy uprawomocni się wyrok – w gminie rozpisane zostaną nowe wybory. Jej mieszkańcom, jak widać, to nie przeszkadza.
Cień podejrzenia - wyborcze kłopoty
Przed samymi wyborami choćby cień podejrzenia może być dla kandydata kłopotliwy. Przekonał się o tym boleśnie Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. To jeden z tych, którzy wydawali się nienaruszalni. Miał wybory wygrać łatwo w pierwszej turze i to z ogromną przewagą nad rywalami.
Tymczasem w tygodniu przed wyborami pojawiło się mgliste podejrzenie o korupcję. Nie padły żadne zarzuty, jego nazwisko tylko pojawiło się w śledztwie. Lekarka, która złożyła doniesienie, zapewnia teraz, że nie chodzi o prezydenta. Dutkiewicz osiągnął słaby wynik. Wygrał pierwszą turę, ale rezultat nie zachwyca – to zaledwie 42 procent poparcia. Losy prezydentury są wciąż nierozstrzygnięte. Sam Dutkiewicz tłumaczy to właśnie cieniem podejrzenia, który na niego padł.
- Ktoś mi zrobił w nieuczciwy sposób krzywdę. Trochę mu się to udało - przyznał.
Prezydent Wrocławia mógł tez stanąć przed sądem za kolizję, którą spowodował. 15 kwietnia nie ustąpił pierwszeństwa tramwajowi i zderzył się z nim. W dodatku służbowym autem, nissanem pathfinderem, wyjeżdżał z miejsca objętego zakazem ruchu w obu kierunkach. Nie posiadał również przepustki uprawniającej do jazdy w tamtym rejonie Ostrowa Tumskiego. Ostateczniue biegli uznali iż była to kolizja, nie wypadek. Prokuratura Rejonowa w Kluczborku postanowiła umorzyć śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Dutkiewicz wciąż ma szansę na kolejną kadencję. Jest zdecydowanym faworytem drugiej tury. Zmierzy się w niej z Mirosławą Stachowiak-Różecką (PiS).
Grobelny oczyszczony z zarzutów
W ostatnich wyborach Ryszard Grobelny, prezydent Poznania miał najgorszy wynik w swojej samorządowej karierze. Uzyskał tylko nieco ponad 27 procent głosów. Czeka go ciężki bój w drugiej turze z Jackiem Jaśkowiakiem (PO). Powody były różne. Czy wpływ na wynik elekcji miały przeszłe kłopoty Grobelnego z prawem? Toczyły się przeciwko niemu dwa procesy karne.
Finał pierwszego miał w miejsce w listopadzie 2006 r., kiedy Sąd Okręgowy w Poznaniu prawomocnie uniewinnił Grobelnego z zarzutu o niegospodarność, w wyniku której miasto miało stracić kilkanaście milionów złotych. Sprawa dotyczyła spółki „Kupiec Poznański”, która powstała z udziałem miasta.
Druga afera odbiła się już szerszym echem niż poprzednia, a w mediach okrzyknięta została jako „sprawa Kulczykparku”. Prokuratura uznała, że grunty pod budowę centrum handlowego Stary Browar były warte ponad 13 mln złotych. Tymczasem teren sprzedany został za ok 7 mln mniej. Co więcej, urzędnicy prezydenta sprzedali działkę pod park. Nigdzie nie było wzmianki o centrum handlowym.
Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał Grobelnego w marcu 2008 roku winnym narażenia budżetu miasta na straty ponad 7 mln złotych. Pół roku później, w listopadzie, po apelacji prezydenta, Sąd Apelacyjny uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie pierwszej instancji. Ostatecznie w czerwcu 2013 roku, Sąd Apelacyjny prawomocnie oczyścił Grobelnego z zarzutów.
W czasie procesów łatwo wygrywał kolejne starcia wyborcze. Sympatyków jednak nie zyskiwał. Ostatnie wybory to była już niemal koalicja wszyscy przeciw Grobelnemu. Przed drugą turą nawet PiS rozważa poparcie kandydata PO. Szybkie wygrywanie, jak widać, się skończyło.
Nawet po wyroku będzie mógł rządzić
Prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk, który 30 listopada walczyć będzie o reelekcję, usłyszał dwa dni po pierwszej turze wyborów zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego. Jak informuje prokuratura, polityk SLD przyznał się do winy, ale wnioskował o umorzenie postępowania. Decyzję, czy tak się stanie, podejmie sąd.
21 września br., około godziny 20.30, Matyjaszczyk jadąc służbowym samochodem miał wymusić pierwszeństwo i uderzyć w motorowerzystę rozwożącego pizzę. Mężczyzna został ranny i trafił do szpitala.
Matyjaszczyk w drugiej turze wyborów zmierzy się z Arturem Warzochą popieranym przez PiS. Jeśli wygra, to nawet w przypadku skazania prawomocnym wyrokiem, pozostanie prezydentem, bo zgodnie z Kodeksem wyborczym takie prawo traci tylko osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.
Prezydentowi, jak piszemy wyżej, postawiono zaś zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku.
Wyborcze starcie w Bochni z paragrafami w tle
Prokuratorskie zarzuty nie przeszkodziły Stefanowi Kolawińskiemu. Burmistrz Bochni został oskarżony o przekroczenie uprawnień w związku z modernizacją klimatyzacji w hali targowej Gazaris w Bochni. Zlecił wykonanie niezbędnych napraw firmie żony jednego z radnych. Proces już się rozpoczął.
Pierwszą turę wyborczych zmagań Kolawiński wygrał. O kolejną kadencję musi jeszcze powalczyć z Janem Balickim.
Jednym z jego rywali był Wojciech Zastawniak, na którym także ciążą prokuratorskie zarzuty. Usłyszał je jako wicedyrektor Izby Skarbowej w Krakowie.
Dla niego wybory się skończyły. W pierwszej turze zajął 4 miejsce.
Jest zawieszonym prezydentem, zostanie radnym
Radnym zostanie oskarżony o korupcję prezydent Tarnowa - Ryszard Ścigała. Zdobył 1 z 3 mandatów, które przypadną stowarzyszeniu "Tarnowianie", które sam zakładał.
Ścigała jest oskarżony o to, że jesienią 2010 r. w związku z pełnieniem funkcji publicznej prezydenta miasta przyjął 70 tys. łapówki od firmy budowlanej w zamian za wydawanie dla niej korzystnych decyzji przez miejskich urzędników oraz uprzywilejowanie przy przetargach.
Kolejne dwa zarzuty dotyczą przekroczenia przysługujących mu uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Prezydentowi Tarnowa grozi do 10 lat więzienia. Przebywał on w areszcie od 27 września ub.r. do końca marca tego roku. Został zwolniony z aresztu po wpłaceniu 450 tys. zł poręczenia majątkowego. Warunkiem odzyskania wolności był także zakaz opuszczania kraju i zawieszenie w wykonywaniu czynności prezydenta Tarnowa. O kolejną kadencje się nie ubiegał, wolał zostać „tylko” radnym. Gdy zostanie skazany prawomocnym wyrokiem straci mandat radnego.
Oskarżony o korupcję prezydent liderem list
Radnym będzie także Ryszard Mach, obecny prezydent Zawiercia, która ma zakaz wstępu do urzędu.
- Inni kandydaci do rady otrzymywali po 400 głosów, ktoś nawet miał tysiąc, ale ponad dwa tysiące Ryszarda Macha to absolutny rekord – powiedział w rozmowie z tvn24.pl Rafał Krupa starosta powiatu zawierciańskiego.
68-letni prezydent Zawiercia usłyszał trzy zarzuty korupcyjne. Łapówki miały wynieść ponad 600 tysięcy złotych.
Później samorządowiec usłyszał trzy kolejne zarzuty. Jeden dotyczy... przyjęcia kosza z alkoholem i słodyczami o wartości co najmniej 150 zł od osoby starającej się o mieszkanie komunalne.
Prezydent wyszedł z aresztu 17 października, po wpłaceniu 100 tys. zł poręczenia majątkowego. Decyzją prokuratury ma zakaz wstępu do urzędu miasta. W rozmowie z TVN24 prezydent podkreślał, że jest niewinny, a zarzuty, które mu postawiono są "nieprawdziwe i absurdalne".
Pomógł rodzinie, straci stanowisko
Za Stanisławem Gaworczykiem, burmistrzem Nowego Wiśnicza, ciągnie się z kolei tzw. afera powodziowa. Zamieszany jest w nią samorządowiec, a także jego żona i syn. Od blisko dwóch lat sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Tarnowskiej. Zdaniem śledczych, rodzina burmistrza wyłudziła blisko 100 tysięcy złotych z Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego w Krakowie. Pieniądze te, należne powodzianom, bliscy burmistrza mieli wykorzystać na remont rodzinnej kamienicy, która w powodzi nie ucierpiała.
W procederze zdobycia funduszy - zdaniem prokuratury - pomagać miał burmistrz. Cała trójka usłyszała prokuratorskie zarzuty. Zaufanie wyborców Gaworczyk stracił, w wyborach zajął trzecie miejsce.
Znalazł się kandydat, przyszła klęska
Spektakularną klęskę poniósł też Tadeusz Jędrzejczak, wieloletni prezydent Gorzowa Wielkopolskiego. Przegrał z wójtem gminy wiejskiej – Jackiem Wójcickim. Jest on przedstawicielem ruchów miejskich. W wyborach zdobył ponad 66 procent głosów i wygrał już w pierwszej turze.
Wcześniej Jędrzejczakowi w walce o ten urząd nie przeszkadzał nawet proces ws. tzw. afery budowlanej. W I instancji został skazany, jednak po apelacji uniewinniony z części zarzutów, a sama sprawa trafiła z powrotem do prokuratury. W trakcie śledztwa Jędrzejczak był tymczasowo aresztowany, odbyło się także nieskuteczne referendum. Poprzednie wybory Tadeusz Jędrzejczak wygrał w pierwszej turze, uzyskując 57,74 proc. poparcia. Teraz żegna się z ratuszem.
W podobnej sytuacji znalazł się Mirosław Wądołowski, burmistrz Helu. Był oskarżony o przyjęcie łapówki, w poprzedniej kadencji zawieszony, przez jakiś czas przebywał w areszcie. Gdy jeszcze trwał proces, wygrał wybory. Kilka miesięcy temu został oczyszczony z zarzutów, ale stracił też przez ostatnie cztery lata zaufanie wyborców. Teraz przepadł z kretesem. PRZECZYTAJ WIĘCEJ
- Może po prostu ludzie uznali, że potrzebują zmiany i po 16 latach trzeba dać szansę komuś innemu. Nie jestem zadowolony, ale rozpaczać nie będę – ocenia Wądołowski.
Odzyskanie zaufanie nie zawsze się udaje
Powrót i odzyskanie zaufania wyborców jest trudne. W takiej sytuacji znalazł się Wojciech Gralak. Przez kilka kadencji był wójtem Czarnej Dąbrówki (woj. pomorskie). Kolejne wybory wygrywał z rekordowym poparciem – ponad 80-proc. W poprzedniej kadencji musiał odejść z urzędu. Został skazany za przestępstwo urzędnicze - złożył podpis na dokumencie, potwierdzając coś, co nie miało miejsca. Wyrok i kara były symboliczne. Gralak miał wrócić po banicji. Nie udało się. Jan Klasa, który go zastąpił na stanowisku, wygrał wybory w cuglach, już w pierwszej turze. Z olbrzymiego poparcia byłego wójta zostało za mało, aby wrocić do władzy.
- Kłopoty prawne mogą nie odebrać szans w pierwszym starciu, ale osłabiają wójta, burmistrza czy prezydenta. Jeśli w kolejnych wyborach znajdzie się odpowiedni kandydat, przychodzi klęska. Odzyskanie zaufania jest już bardzo trudne - przestrzega dr Flis.
Autor: gp, fel, ib, rf, ms/i / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock