Prawo i Sprawiedliwość ma nowe władze. Wiceprezesami partii zostali Adam Lipiński, Zbigniew Ziobro i Beata Szydło. Na szefa klubu PiS został rekomendowany Mariusz Błaszczak, a na wicemarszałka Sejmu - Marek Kuchciński. Żadnej ważnej funkcji nie objęła szefowa prezydenckiej kampanii Jarosława Kaczyńsiego, Joanna Kluzik-Rostkowska.
Posiedzenie Rady Politycznej PiS rozpoczęło się w sobotę o godzinie 11., a zakończyło po godzinie 15.
Konieczność wskazania nowego wicemarszałka Sejmu i szefa klubu PiS to pokłosie katastrofy smoleńskiej, w której zginęli także wicemarszałek Krzysztof Putra i kierująca klubem Grażyna Gęsicka.
Dotychczas wiceprezesami partii byli Adam Lipiński i Zbigniew Ziobro oraz Marek Kuchciński. Nową osobą w prezydium partii będzie posłanka Beata Szydło. Jest ona wiceprzewodniczącą sejmowej komisji finansów.
Kluzik-Rostkowska w niełasce
Politycy PiS już wcześniej mówili nieoficjalnie, że funkcje zachowają dotychczasowi wiceszefowie partii: Adam Lipiński i Zbigniew Ziobro. O tym, że stanowisko wiceprezesa ma otrzymać także kobieta, posłowie PiS mówili od dawna. Jednak w tym kontekście w ostatnich dniach najczęściej padało nazwisko szefowej kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Prezes PiS zdecydował się rekomendować Szydło.
Jarosław Kaczyński zaprzeczył, by Kluzik-Rostkowska zaprzepaściła szansę na ważną funkcję w partii, bo podczas głosowania kandydatury Grzegorza Schetyny na stanowisko marszałka Sejmu. Kluzik-Rostkowska, podobnie jak 12 innych posłów - wbrew klubowej dyscyplinie nakazującej głosowanie przeciw Schetynie - wstrzymała się od głosu. Prezes PiS powiedział, że chociaż decyzję Kluzik-Rostkowskiej uważa za niezrozumiałą, to "nie straciła (szansy na miejsce we władzach) w tym momencie". - Proszę jej samej spytać, czy nie straciła. Ona sama o tym najlepiej wie - dodał.
Jak tłumaczył Kaczyński, "ogromnie ważne jest sprawdzenie się polityka także w trudniejszych warunkach". - Te wszystkie osoby, które znalazły się w kierownictwie partii, mają tego rodzaju doświadczenia - powiedział. Dodał, że nie można być w kierownictwie (partii) "tylko na zasadzie, że się jest chwalonym, lubianym, a ci inni to są be, a ja to jestem dobry". - Jeżeli ktoś będzie trzymał się linii naszej partii, to będzie przedmiotem ataku. Nie chce pani Joannie stwarzać dyskomfortowych warunków, ale chodzi o to, żeby była w stanie funkcjonować na pierwszej linii, żeby była w stanie bronić naszych racji. (...) Trzeba przejść troszkę przez ogień, kilka razy mocno po głowie dostać - argumentował prezes.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24