Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie przesądza roli Janusza Kaczmarka w sprawie przecieku. Twierdzi, że nie wie, jakie zarzuty postawi mu prokurator. - Jestem jednak przekonany o tym, że były szef MSWiA złożył fałszywe zeznania pod odpowiedzialnością karną - stwierdził jednak w rozmowie "Gazetą Polską".
Szef resortu sprawiedliwości przyznaje, że miał ogromne zaufanie do Janusza Kaczmarka i mimo, że docierały do niego różne niepokojące informacje, nie dawał im wiary. - Mój były współpracownik zawsze stanowczo zaprzeczał, a ja uznawałem, że być może ktoś chce go skompromitować podsyłając mi te informacje. Człowiek na takim stanowisku ma zawsze wielu wrogów, myślałem - tłumaczy tygodnikowi Zbigniew Ziobro.
Kaczmarek bywał przekonujący
Ale to nie akcja CBA w ministerstwie rolnictwa przecięła to zaufanie. Minister przyznał, że już pewne działania Janusza Kaczmarka w Ministerstwie Sprawiedliwości kazały mu być wobec niego bardziej ostrożnym. - Ze śledztwami jest tak, że aby je zepsuć, nie trzeba wcale ingerować w ich przebieg – można po prostu ogłosić, że są prowadzone i zdradzić kilka szczegółów - mówi Ziobro. Zdradza, że z pierwszym poważnym sygnałem skłaniającym do podejrzeń, że Kaczmarek mógł prowadzić podwójną grę, był artykuł w „Rzeczpospolitej”, w którym autor – Maciej Duda – sugerował niemal wprost, że Ludwik Dorn jako szef MSWiA tolerował ochronę podejrzanego o poważne przestępstwa Janusza Stokłosy. Kilka dni wcześniej z takimi rewelacjami miał przyjść do Ziobry Kaczmarek. Tłumaczył szefowi resortu sprawiedliwości, że to wiedza niepotwierdzona. - Pytałem Janusza Kaczmarka, czy inspirował ten tekst. Zaklinał się na wszystko, że nie miał z nim nic wspólnego. Wskazywał na policję jako źródło przecieku. A przyznam, że potrafi być bardzo przekonujący - opowiada Ziobro.
Artykuł spalił działania CBA
Następnie przytacza sprawę śledztwa dotyczącego korupcji, której dopuszczała się duża firma farmaceutyczna. – Budżet państwa tracił na tym procederze grube miliony złotych. Przygotowywaliśmy się do wkroczenia do siedziby firmy, zarekwirowania dokumentów i zatrzymania podejrzanych, gdy niespodziewanie ukazał się w jednej z gazet artykuł opisujący działania prokuratury, a tym samym ostrzegający ową firmę farmaceutyczną. Pamiętam, że przeprowadziłem ostrą rozmowę z panem Kaczmarkiem. Do niczego się nie przyznał. Winą za przeciek obarczył pana Kornatowskiego oraz jednego z funkcjonariuszy policji. Później rozmawiałem osobiście z tym człowiekiem. W rozmowie w cztery oczy dał do zrozumienia, że był w pewnym sensie nakłaniany do przyznania się do winy. Jednocześnie dał do zrozumienia że nie miał z nim nic wspólnego - wyjawia Ziobro.
Minister przytacza jeszcze jedną sprawę związaną z redaktorem Maciejem Dudą z „Rzeczpospolitej”. Chodzi o ujawnienie danych bardzo agenta CBA, który rozpracowywał podejrzewanych o korupcję warszawskich prawników. Centralne Biuro prowadziło akcję, której celem było zatrzymanie ich. Zdaniem Ziobry, artykuł spalił działania CBA.
Tajna misja ministra w Szwajcarii
Ziobro ma też za złe Kaczmarkowi, że ujawnił jego wyjazd do Szwajcarii i spotkanie ministra z tamtejszymi prokuratorami. - Zaledwie kilka osób z mojego najbliższego otoczenia wiedziało, gdzie się udałem. To był warunek Szwajcarów – zgodzili się wesprzeć nasze śledztwo w sprawie tajnych kont podejrzewanych o wielką korupcję wysokich urzędników państwowych, ale zależało im na dyskrecji. Tymczasem trzeciego dnia mojego pobytu w Szwajcarii w Polsce wybuchła sensacja – media huczały od informacji o nielegalnych kontach polityków SLD. Takie wiadomości przekazał pan Kaczmarek, czyniąc ze mnie w oczach szwajcarskich śledczych osobę nieszczególnie poważną - opowiada Ziobro.
Szef resortu sprawiedliwości obwinia Kaczmarka o storpedowanie akcji CBA dotyczącej afery gruntowej. - Dowiedział się o niej niemal w ostatniej chwili i jako urzędnik państwowy miał świadomość, że gdyby dokonano przecieku o akcji CBA, narażono by zdrowie i życie funkcjonariuszy biorących w niej udział. Nie podejrzewałem go o to. Nie przesądzam roli pana Kaczmarka w sprawie przecieku, nie wiem, jakie zarzuty postawi mu prokurator. Jednak z czasu, kiedy nadzorowałem postępowanie karne, wiem, że złożył fałszywe zeznania pod odpowiedzialnością karną. Pan Kaczmarek jako szef MSWiA odpowiadał za Biuro Ochrony Rządu. CBA liczyło się z możliwością zatrzymania wicepremiera, którego funkcjonariusze BOR strzegą. Zatem przed ewentualnym zatrzymaniem Leppera doszło do tragedii – Biuro Ochrony Rządu musiało dostać informację o wstrzymaniu jego ochrony - opowiada Ziobro.
Źródło: Gazeta Polska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24