Prezydent USA Joe Biden, kiedy witaliśmy go na lotnisku w Warszawie, tryskał energią, żartował. Jest w bardzo dobrej formie - powiedział w TVN24 Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. Zdradził też, ile osób w Polsce wiedziało o ukrywanej do samego końca wizycie Bidena w Kijowie.
W poniedziałek wieczorem prezydent USA Joe Biden - po niezapowiedzianej wizycie w Kijowie - wylądował w Warszawie. Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, był jedną z osób, która przywitała amerykańskiego prezydenta na lotnisku.
- To nie była czysto kurtuazyjna rozmowa, ale też nie jakaś pogłębiona. Taki "small talk" po wyjściu z samolotu. W bardzo dobrej formie jest pan prezydent Biden. Mimo tych trudów wizyty w Kijowie tryskał energią i humorem, żartował, rozmawialiśmy między innymi o tych bestiach (limuzynach - red.), które podjechały pod samolot. Mówił też, że cieszy się bardzo z wizyty w Polsce i czeka na spotkanie z prezydentem Dudą. "Do zobaczenia jutro, see you tomorrow" - tak się pożegnaliśmy - opowiadał gość Radomira Wita.
Przydacz: ci, którzy musieli wiedzieć, wiedzieli
Przydacz był pytany, czy wiedział wcześniej o planach podróży Bidena do Kijowa, które do ostatniej chwili utrzymywano w najściślejszej tajemnicy.
- Z natury rzeczy, z uwagi na tematykę bezpieczeństwa, nie było możliwości rozmowy o tym. Wielokrotnie byłem pytany, czy prezydent Zełenski przyjedzie do Warszawy, czy może gdzieś w Rzeszowie będzie spotkanie. Zawsze odpowiadałem, że nie jest planowane takie spotkanie, bo rzeczywiście w wąskim gronie tutaj, w Warszawie, mieliśmy świadomość tych planów. To była wizyta wysokiego ryzyka - podkreślił.
Zaznaczył, że "prezydent USA leciał przez Polskę", więc "w naturalny sposób ci, którzy musieli o tym wiedzieć, wiedzieli". - Natomiast taka była decyzja – i na poziomie pana prezydenta, i strony rządowej – i taka umowa ze stroną amerykańską, że trzymamy tę informację bardzo wąsko - mówił Przydacz.
Pytany, ile osób w Polsce miało wiedzę o planach Bidena, odparł: - Nie chcę spekulować. Myślę, że jeśli chodzi o urzędników czy polityków, to mogło być kilka osób - tych najważniejszych w państwie, którzy zajmują się tymi sprawami, bezpieczeństwem państwa.
- Oczywiście też grono ludzi, którzy zajmowali się kwestiami bezpieczeństwa tam na miejscu, na południu Polski - dodał.
Zdaniem Przydacza "to też jest pokaz pewnej stabilności i funkcjonowania państwa polskiego". - W tak trudnej sytuacji zarówno strona amerykańska, jak i ukraińska i polska, trzy zaangażowane w tę wizytę państwa, zachowały pełną współpracę, pełną koordynację i pełną szczelność, bo jednak ryzyko rozszczelnienia było wysokie - podkreślił.
Przydacz o planie wizyty prezydenta USA w Polsce
Przydacz omawiał też plan na wtorek. - Tuż przed 13 przed Pałacem Prezydenckim odbędzie się ceremonia oficjalnego powitania. Prezydent Duda przywita prezydenta USA, hymny, Wojsko Polskie i następnie przejście na rozmowy w pałacu w sali białej, w wąskim formacie: pan prezydent Duda z prezydentem Bidenem plus jeden najbliższy współpracownik. Po stronie amerykańskiej Jake Sullivan, po stronie polskiej ja będę miał przyjemność towarzyszyć panu prezydentowi. Następnie przejście na górę na rozmowy plenarne z delegacjami w szerszych formatach, także ze stroną rządową - przekazał.
Mówiąc o planie wizyty Joe Bidena w Warszawie, Przydacz stwierdził, że "są tam jeszcze różnego rodzaju inne poboczne elementy planowane przy okazji tej wizyty". - Trzy najważniejsze: wizyta w pałacu (prezydenckim - red.), wizyta na Zamku Królewskim i wystąpienie oraz następnego dnia szczyt NATO (B9 - red.) - są kluczowymi, najważniejszymi filarami tej wizyt - zaznaczył.
Przydacz: myślę, że Biden będzie chciał uścisnąć dłoń różnego rodzaju liderom opinii w Polsce
Dopytywany o "poboczne" plany prezydenta USA, Przydacz odparł: - Wiem, że pan prezydent chce spotkać się z pracownikami ambasady (USA w Warszawie - red.) czy z amerykańską społecznością żyjącą w Polsce. Myślę, że też będzie chciał uścisnąć dłoń różnego rodzaju liderom opinii w Polsce - powiedział. Sprecyzował, że nie ma na myśli wyłącznie polityków.
Przydacz: tematyka bezpieczeństwa dominuje
Pytany, jakie tematy prezydent Duda zamierza poruszyć podczas rozmowy, odpowiedział: - Będzie rozmawiał o tym, o czym prezydent Biden rozmawiał z prezydentem Zełenskim, będzie to jeden z wątków, choć nie jedyny.
- Tematyka bezpieczeństwa dzisiaj w naturalny sposób dominuje, (to - red.) jak możemy dalej wspierać Ukrainę. Będziemy też rozmawiać o wzmocnieniu bezpieczeństwa państwa polskiego. My jesteśmy jednak na wschodniej flance, robimy bardzo dużo dla stabilności nie tylko regionu, ale całej wspólnoty - mówił.
- Po pierwsze - bezpieczeństwo państwa polskiego i współpraca sojusznicza ze Stanami Zjednoczonymi, w ramach także NATO. Co możemy zrobić, żeby wschodnia flanka, w tym Polska, była bezpieczniejsza. Będziemy rozmawiać o zwiększonej obecności, także infrastrukturalnej, NATO-wskiej. Po drugie - odrobienie pracy domowej z Madrytu (szczytu NATO - red.). USA jako kluczowy sojusznik mają możliwość wywarcia pewnego rodzaju zachęt, bo nie chcę mówić presji, na naszych sojusznikach, aby wypełnili zobowiązania ze szczytu w Madrycie, także wobec wschodniej flanki NATO - powiedział prezydencki minister.
Dodał, że prezydenci "na pewno będą rozmawiać o sytuacji na Ukrainie, jak wygląda sytuacja na froncie, co jeszcze można by zrobić, jak zachęcić innych partnerów z Zachodu do większego zaangażowania".
Szczyt B9. Przylatuje też Stoltenberg
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej był pytany także o szczegóły dotyczące środowego szczytu Bukareszteńskiej Dziewiątki - czyli ostatniego dnia wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce. W spotkaniu weźmie udział także sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
- Współpraca w regionie zawsze była dla nas bardzo ważna - dla pana prezydenta i dla polskiego rządu. Współpraca wschodniej flanki NATO wynika z podstawowego założenia: wszyscy tutaj jesteśmy na miejscu tego niestabilnego regionu, na wschód od naszych granic i musimy ze sobą współpracować - powiedział Przydacz. - To, że dziś na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy przyjeżdża ośmiu liderów tego regionu plus sekretarz generalny NATO, pokazuje, że Warszawa jest w jakimś sensie centrum dyskusji o bezpieczeństwie całego regionu - stwierdził minister.
Podkreślił, że szczyt Bukareszteńskiej Dziewiątki to "w pewnym sensie dyskusja przygotowawcza przed szczytem NATO w Wilnie, też na wschodniej flance". - Chcemy, aby tam zapadły kluczowe decyzje - powiedział Przydacz. - Będzie też opublikowana deklaracja wynegocjowana przez całość Bukareszteńskiej Dziewiątki, czyli państw wschodniej flanki NATO. Będzie dyskusja na temat tego, jakie państwa mają oczekiwania - zaznaczył Przydacz. - Mamy też pewnego rodzaju oczekiwania wobec Stanów Zjednoczonych jako naszego najważniejszego sojusznika - dodał.
- Każdy też będzie się wsłuchiwał w głos prezydenta USA Joe Bidena - z czym tak naprawdę prezydent Stanów Zjednoczonych przyjeżdża na wschodnią flankę. Poza oczywistym potwierdzeniem gwarancji artykułu 5., oczekujemy też pewnie konkretnych działań w ramach współpracy z Ameryką - podkreślił szef BPM. Jak mówił, chodzi m.in. o zwiększenie obecności nie tylko personalnej, ale także infrastrukturalnej.
Przydacz: po roku pan prezydent chce pokazać, gdzie jesteśmy dzisiaj
Przydacz mówił też o zaplanowanym na godzinę 17.30 przemówieniu Joe Bidena w Warszawie.
- Myślę, że po roku pan prezydent chce pokazać, gdzie jesteśmy dzisiaj. Wtedy mieliśmy agresywny, imperialny autorytaryzm, który przystąpił do działań zbrojnych, a teraz my, jako wolny świat, pod przywództwem USA, tu, w Warszawie, na wschodniej flance mówimy: jesteśmy zjednoczeni, jesteśmy centrum wolności i chcemy pomagać tym, którzy są dziś poszkodowani, czyli przede wszystkim Ukraińcom - stwierdził.
- Z całą pewnością będzie mówił, co dalej, co w przyszłości, ale nie sądzę, aby przedstawił dziś punkt po punkcie plan dojścia do pokoju. To, co może nas doprowadzić do pokoju, to jak największe wsparcie Ukrainy. Myślę, że o tym będzie pan prezydent mówił - powiedział Przydacz.
Przydacz o wizycie Bidena w Kijowie: to było kozackie
Pytany, co pomyślał sobie, kiedy po raz pierwszy usłyszał o planie wizyty prezydenta USA w Kijowie, Przydacz odparł: - Może mniej dyplomatycznie, pomyślałem sobie, że to jest kozackie, że to jest duża sprawa.
- Prezydent Stanów Zjednoczonych wyjeżdżający do kraju ogarniętego wojną, po raz pierwszy chyba w historii do kraju, w którym dzieją się działania zbrojne, ale nie ma amerykańskiej bazy, w ogóle nie ma amerykańskich żołnierzy, to był przejaw wielkiej odwagi - stwierdził Przydacz.
Prezydent USA Joe Biden przyjechał do Kijowa pociągiem z Polski. Jego podróż z polskiej granicy do stolicy Ukrainy trwała prawie 10 godzin. - Znamy doskonale ten pociąg, pan prezydent Duda był trzykrotnie tym pociągiem w Kijowie w ostatnich miesiącach. Uznałem, że to jest duże wydarzenie logistyczne, ale pomyślałem sobie: no dobrze, my przecież też byliśmy wielokrotnie w Kijowie z panem prezydentem, to wszystko da się zrobić przy odpowiednim zabezpieczeniu, choć jest to obarczone pewnym ryzykiem - mówił gość TVN24.
W jego ocenie wizyta Joe Bidena w Kijowie "jest przejawem nie tylko odwagi, ale i wiary amerykańskiej administracji, że Ukraina może być zwycięska".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPRP/Marek Borowski