Pierwsza rozprawa z prywatnego oskarżenia posłanki PiS Joanny Lichockiej przeciwko posłowi KO Borysowi Budce w sprawie o zniesławienie odbyła się w piątek w Gliwicach. - Ja się zaszczuć nie dam, ale pomyślałam, że trzeba też chronić innych, że trzeba Platformie stawiać granice - tak Lichocka tłumaczyła swój pozew. Budka uznał, że "absurdem sytuacji jest to, że zamiast przeprosić, powiedzieć, że była w emocjach, dzisiaj Lichocka robi z siebie ofiarę". Wyrok ma zostać ogłoszony 28 marca.
Dwa lata temu posłanka PiS Joanna Lichocka skierowała do sądu prywatny akt oskarżenia wobec przewodniczącego klubu KO Borysa Budki w sprawie o zniesławienie. Jak wyjaśniał jej adwokat, gdy Lichocka zagłosowała w 2020 roku za dofinansowaniem dla TVP, "została potraktowana bardzo brutalnie" i uruchomiono przeciwko niej pełną kłamstw "kampanię prasowo-telewizyjno-billboardową", a Budka miał "stymulować tę kampanię i działania".
Sprawa wiąże się z wydarzeniami z lutego 2020 roku, gdy Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzucenie nowelizacji przyznającej rekompensatę w wysokości 1,95 miliarda złotych w 2020 roku dla TVP i Polskiego Radia. Senat apelował wtedy, żeby przeznaczyć te pieniądze na onkologię. Na sali sejmowej Lichocka wykonała przy twarzy gest dłonią z wyprostowanym środkowym palcem. Posłanka zapewniała potem, że jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana". Przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni i stwierdziła, że zostali wprowadzeni w błąd.
W lutym 2021 roku Lichocka złożyła wniosek do sejmowej komisji regulaminowej o uchylenie immunitetu ówczesnemu liderowi PO, co było niezbędne, by proces w sprawie mógł ruszyć. W listopadzie 2022 roku Budka złożył oświadczenie na ręce marszałek Sejmu, w którym wyraził zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej.
Budka: w państwie PiS nie ma granicy absurdu
Na piątek, 3 marca, wyznaczono termin pierwszej rozprawy. Wcześniej przed budynkiem sądu odbyła się konferencja prasowa Borysa Budki.
- Jeśli ktoś myślał, że w państwie PiS jest jakaś granica absurdu, to dzisiaj musi dojść do wniosku, że takiej granicy nie ma - oświadczył Budka. - Zamiast przeprosić (Joanna Lichocka) wniosła przeciwko mnie prywatny akt oskarżenia oraz powództwo o naruszenie dóbr osobistych - poinformował. Jak dodał, posłanka PiS domaga się od niego między innymi 10 tysięcy złotych.
- Nie ma za grosz wstydu. Powinna dzisiaj tutaj być i raz jeszcze przeprosić za to, co jej formacja polityczna zrobiła. Dochodzi do rzeczy kuriozalnej, sprawca kreuje się na ofiarę - stwierdził przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej. Dodał, że jest "spokojny o to, co będzie się działo przed sądem".
- Nie ustaniemy w walce o wolne media, o odpartyjnienie mediów publicznych, w walce o to, by pieniądze publiczne nie szły na hejt i propagandę, tylko dla tych, którzy tego najbardziej potrzebują - zapowiedział Budka.
Lichocka: nie dam się zaszczuć
Po piątkowej rozprawie przed gliwickim sądem posłanka Lichocka mówiła dziennikarzom, że po sejmowym głosowaniu padła ofiarą kłamstw i hejtu. - Ja rozumiem zasady walki politycznej, ówczesnej kampanii prezydenckiej, rozumiem, że wykorzystali tę stopklatkę i tym się bawili z całkowitą pogardą, ale nie jestem w stanie zrozumieć tej cynicznej gry chorymi na raka, osobami dotkniętymi tragedią. To jest przekroczenie granic jakiejkolwiek przyzwoitości - mówiła.
W ocenie Lichockiej PO ma w walce politycznej "bardzo niskie standardy", ale to, co jest przedmiotem procesu, było obliczone "na zniszczenie", "na zaszczucie". - Ja się zaszczuć nie dam, ale pomyślałam, że trzeba też chronić innych, że trzeba Platformie stawiać granice. Dlatego wytoczyłam ten proces - tłumaczyła posłanka.
Jak oświadczyła, politycy PO zniesławiają ją, twierdząc, że nie obchodzi jej los chorych na raka i wybrała finansowanie mediów publicznych, odbierając chorym środki na leczenie. - To jest skandaliczne pomówienie, za które Budka powinien zapłacić - dodała. Zdaniem Lichockiej opozycja propagandowo wykorzystała kwestię pieniędzy dla mediów publicznych.
Pytana przez dziennikarzy o sytuację z Sejmu sprzed dwóch lat, posłanka zapewniła, że nie miała zamiaru wykonać żadnego wulgarnego gestu, a takie znaczenie nadano tej "poprzez manipulację, poprzez stopklatkę, poprzez zwalnianie tempa, poprzez powtarzanie tego ruchu ręką".
Budka: absurdem jest, że zamiast przeprosić, Lichocka robi z siebie ofiarę
Poseł Budka uznał proces wytoczony przez Lichocką za "kuriozalny", gdzie "sprawca kreuje się na ofiarę". Zarzucił stronie powodowej "manipulację i zakłamanie". Jak powiedział, po głosowaniu z lutego 2020 r. "pani Lichocka pokazała wszystkim środkowy palec - nie tylko PO czy opozycji, ale naszym zdaniem również naszym wyborcom".
- Ten gest został uwieczniony przez wasze kamery, przez media - mówił Budka do dziennikarzy. - Obiegł całą Polskę, media rozpisywały się o słynnym "geście Lichockiej" i dzisiaj Lichocka mówi: "To nie był mój palec". Później mówi: "Chociaż palec był mój, to ja poprawiałam włosy". Na chwilę przeprosiła za ten gest, 14 lutego na łamach jednej z gazet powiedziała, że jeśli ktoś się czuje urażony, to przeprasza. Po czym dzisiaj na sali sądowej mówi, że ona nic złego nie pokazała, że to jest stopklatka - mówił Budka.
- Absurdem tej sytuacji jest to, że zamiast przeprosić, powiedzieć, że była w emocjach, dzisiaj Lichocka robi z siebie ofiarę. Dzisiaj odwraca kota ogonem i mówi: "Nie, nie - to nie było głosowanie pieniędzy na onkologię" - powiedział szef klubu KO. Jak przekonywał, Senat, mimo że ustawa została odrzucona, próbował zwiększyć budżet na onkologię. - Przyjął takie rozwiązanie i znowu pani Lichocka głosowała przeciwko. Dwukrotnie głosowała przeciwko. Oczywiście prawdziwe jest twierdzenie, że PiS i Lichocka wybrali dwa miliardy złotych na TVP zamiast na onkologię. Widać to w głosowaniach z 2020 roku - przekonywał Budka.
Przypomniał, że poza sprawą cywilną posłanka wytoczyła mu równolegle sprawę karną o zniesławienie. Budka zadeklarował, że chce, by oba sądy jak najszybciej rozstrzygnęły. - W tej sprawie wyborcy już dawno wydali wyrok za ten gest, wyrok infamii, wyrok tego, że pani Lichocka jest kojarzona z arogancją, butą, z tym, że wybrała media publiczne, a nie chorych - mówił Budka.
Wyrok w procesie o naruszenie dóbr osobistych, jaki Joanna Lichocka wytoczyła Borysowi Budce, Sąd Okręgowy w Gliwicach ma ogłosić 28 marca.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24