Raport Biura Kontroli Komendy Głównej Policji dotyczący działań antyterrorystów z BOA podczas listopadowej demonstracji, nie będzie dostępny dla opinii publicznej – dowiedział się tvn24.pl. Chodzi m.in. o wydarzenia z 18 listopada 2020 roku, gdy nieumundurowany policjant używał wobec demonstrantów pałki teleskopowej.
Według dwóch źródeł tvn24.pl raport Biura Kontroli KGP podsumowujący udział funkcjonariuszy z Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji "BOA" trafił już na biurko komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka. Może on zgodzić się z jego treścią, może też zażądać dalszych wyjaśnień. Jedno jest jednak jasne: ten dokument nie będzie dostępny dla opinii publicznej.
Nasze informacje potwierdza rzecznik KGP. - Raport zawiera odniesienia do niejawnej z mocy prawa instrukcji dotyczącej taktyki działania – mówi inspektor Mariusz Ciarka.
Pałką w demonstrantów
Przypomnijmy, że najwięcej kontrowersji wzbudziła sytuacja z demonstracji przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, która odbyła się 18 listopada 2020 roku. W tłum protestujących na warszawskim placu Powstańców Warszawy weszli - jak się później okazało - antyterroryści z elitarnej jednostki BOA. Byli ubrani po cywilnemu, część z nich nie miała żadnych policyjnych oznaczeń. Jeden z funkcjonariuszy pałką teleskopową, tzw. batonem, dwukrotnie uderzył demonstranta, następnie jeszcze przewrócił kobietę. Jak tłumaczył później rzecznik stołecznej policji, funkcjonariusz użył pałki, ponieważ bronił się przed próbą jej odebrania.
Przynajmniej dla części demonstrantów nie było jasne, że mają do czynienia z policją. Dopiero później wszyscy funkcjonariusze BOA założyli opaski z napisem "policja".
Komendant obiecał
Pod naciskiem opinii publicznej i polityków opozycji w Sejmie odbyło się 9 grudnia specjalne posiedzenie sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji. Poświęcone było działaniom policji wobec demonstrujących, szczególnie zaś wykorzystaniu funkcjonariuszy BOA.
- Szanowni państwo, obiecuję i deklaruję że nie będziemy uciekać przed żadną prawnie określoną odpowiedzialnością, ale nie godzę się na publiczny lincz na moich ludziach. Powtarzam jeszcze raz: każdą wątpliwość wyjaśnimy, każdy przypadek udowodnionej winy rozliczymy – deklarował wtedy komendant główny policji Jarosław Szymczyk.
Na tym samym posiedzeniu komisji komendant Szymczyk zapowiedział m.in. powstanie raportu w podległym mu Biurze Kontroli KGP. Dokument jest już gotowy, ale - jak już napisaliśmy wyżej - pozostanie niejawny.
A jakie wnioski zawarto w raporcie? Na tak zadane pytanie nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Policja nie zdradza zatem nawet, czy dopatrzyła się jakichkolwiek nieprawidłowości w działaniu swoich funkcjonariuszy.
Wysoki rangą oficer KGP tłumaczy: - W przypadku tego raportu komendant ma związane ręce prawem. Po prostu jeśli są cytowane niejawne instrukcje, to cały dokument musi pozostać także niejawny.
Co z obietnicą komendanta Szymczyka? Czy każda wątpliwość została wyjaśniona? - W sprawozdaniu Biura Kontroli na pewno każdy szczegół tych działań został wyjaśniony – odpowiada Mariusz Ciarka, rzecznik KGP.
Odsunięci dowódcy
Komenda Głowna Policji oficjalnie potwierdziła za to nasze wcześniejsze informacje, że działaniami antyterrorystów podczas demonstracji 18 listopada nie kierował wtedy dowódca BOA ani jego zastępca. "W tym dniu Dowódca Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji ani jego zastępcy nie dowodzili działaniami funkcjonariuszy oddelegowanych do operacji policyjnej na terenie Komendy Stołecznej Policji" – czytamy w odpowiedzi KGP przesłanej do naszej redakcji.
Według naszych informacji, potwierdzonych w wielu źródłach, dowódca BOA i jego zastępcy zostali odsunięci od kierowania, choć podczas wcześniejszych demonstracji to oni dowodzili swoimi ludźmi.
- Rozpędzili kiboli, którzy zaatakowali demonstrujące kobiety przy warszawskim rondzie de Gaulle'a 31 października. Następnie starli się z uczestnikami Marszu Niepodległości, którzy frontalnie zaatakowali policjantów – przypominają nasi rozmówcy. W tym drugim przypadku zatrzymanych zostało 36 podejrzewanych o ataki na policjantów.
Niektórym politykom obozu rządzącego działania policji 11 listopada się nie podobały.
- Doszło do wydarzeń, które muszą zostać wyjaśnione. Doszło do sytuacji, w której policja strzelała do ludzi. Strzelała do ludzi, chociaż to Antifa zaatakowała polskich patriotów. Nie wiemy, kto wydał ten rozkaz, to musi zostać wyjaśnione – stwierdził zaraz po marszu Antoni Macierewicz, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.
"Efekt jest katastrofalny"
Byli szefowie BOA są przekonani, że efektem tego apelu było odsunięcie szefów tej formacji od dowodzenia.
- Mamy informację, że pojawił się raport ABW z konkluzją, że dowódca i zastępcy nie gwarantują skuteczności działań – usłyszeliśmy od dwóch byłych szefów, proszących o zachowanie anonimowości.
- W przypadku 18 listopada policjantów z BOA rzucono na ulice bez właściwego dowodzenia. Efekt jest katastrofalny dla elitarnego wizerunku tej formacji. Wiele pokoleń policjantów pracowało na tę markę, wśród nich tacy, którzy oddawali życie w walce z mafijną przestępczością – mówi jeden z byłych szefów BOA.
Źródło: tvn24.pl