Prawie 70 milionów złotych może kosztować w trzech najbliższych latach izolowanie najgroźniejszych polskich przestępców w Gostyninie. To dlatego, że dyrektorzy więzień o wiele chętniej korzystają z nowych przepisów, niż zakładali urzędnicy. Teraz ministerstwo finansów szuka sposobów, by na ośrodku zaoszczędzić.
Pierwszą osobą objętą ustawą o izolacji najgroźniejszych przestępców jest Mariusz T., zabójca czterech chłopców z Piotrkowa Trybunalskiego (właśnie usłyszał trzy nowe zarzuty dotyczące posiadania pornografii dziecięcej w czasu odbywania kary). Jego batalię sądową o to, by uniknąć przewiezienia do zamkniętego ośrodka, relacjonowały kilka miesięcy temu wszystkie media. Ostatecznie - pod koniec kwietnia - T. trafił do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie.
Niemal natychmiast ruszyła lawina wniosków o umieszczenie tam kolejnych skazanych, którzy w ocenie dyrektorów zakładów karnych po wyjściu na wolność mogliby zagrażać społeczeństwu.
Wnioski na „wszelki wypadek”
Gen. Jacek Włodarski, dyrektor generalny Służby Więziennej, tłumaczy, że w wielu przypadkach zadziałał prosty mechanizm: lepiej nie ryzykować i na wszelki wypadek wystąpić do sądu z wnioskiem o umieszczenie w ośrodku. - Bo jeśli kierownictwo zakładu karnego nie zrobiłoby tego, a po wyjściu na wolność wypuszczona osoba popełniłaby kolejne ciężkie przestępstwo, wszyscy wskazaliby, że winny jest dyrektor - dodaje generał Włodarski.
Efekt takich obaw było widać od razu. Niewiele ponad miesiąc od wejścia w życie ustawy w sądach leżało już 20 wniosków o zaliczenie osób kończących odbywanie kary do grona przestępców „stwarzających zagrożenie”. W ministerstwie sprawiedliwości przyznają dzisiaj, że byli przestraszeni tymi liczbami, bo nikt takiej sytuacji się nie spodziewał.
W kolejnych miesiącach licznik składanych wniosków bił dalej, chociaż trochę wolniej. Według danych Służby Więziennej, na początku września do sądów trafiło w sumie 39 wniosków o izolację z 11 zakładów karnych i aresztów rozsianych po całej Polsce. W pięciu przypadkach sędziowie nakazali umieszczenie osób w Gostyninie (cztery postanowienia jeszcze się nie uprawomocniły) a w dwóch kolejnych obserwację w tym ośrodku. 23 sprawy są w toku. Dotychczasowa praktyka wskazuje jednak, że wnioski odrzucane są bardzo rzadko (do tej pory tylko dwukrotnie).
Sposób na łatwiejsze pieniądze
Tymczasem wprowadzając ustawę resort sprawiedliwości prognozował, że do końca 2014 r. do Gostynina trafią tylko cztery osoby. Na razie przebywa tam tylko T. Przewidział na to olbrzymią jak na polskie warunki kwotę - pięć milionów złotych, z czego duża część została przeznaczona na dostosowanie ośrodka na potrzeby osób kierowanych tam przez sądy - m.in. na wyposażenie sal w monitoring, urządzenia elektroniczne służące do komunikacji głosowej, czy specjalnie wzmacniane szyby.
Zgodnie z zapisami ustawy, pieniądze na izolowanie przestępców wykłada ministerstwo finansów a ich wydawaniem zajmuje się resort zdrowia. Już w trakcie prac nad nowym prawem część urzędników resortu finansów sprzeciwiała się kwotom wpisywanym do ustawy. Według naszych informacji ministerstwo wskazywało, że realne koszty powinny być niższe nawet o kilkadziesiąt procent. Ostatecznie jednak w kwestii górnych limitów MZ postawiło na swoim.
Pierwsze problemy pojawiły się już kilka tygodni po wejściu w życie ustawy. Ministerstwo finansów zakwestionowało znaczą część wydatków wskazywanych przez kierownictwo ośrodka w Gostyninie. Chodziło między innymi o wzrost pensji i wysokość dodatków dla pracowników. Ale Gostynin chciał też innych udogodnień, które z realizacją ustawy nie miały wiele wspólnego - na przykład służbowych samochodów.
Przepychanki między ministerstwami trwały kilka tygodni, kolejne wnioski o fundusze były albo odrzucane, albo uwzględniane „w części”. - Rzeczywiście, na początku były pewne problemy z finansowaniem, ale tak bywa. Teraz sytuacja już się wyprostowała - zapewnia wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.
Ale wiele wskazuje na to, że „wyprostowała się” nie na długo. Za kilka miesięcy wokół izolowania niebezpiecznych przestępców powstać może kolejny konflikt na linii ministerstwo finansów-ministerstwo zdrowia. Z dużo większymi pieniędzmi w tle.
Miliony za bezpieczeństwo, czy skok na kasę?
Biorąc pod uwagę liczbę wniosków składanych przez dyrektorów więzień i spraw, które czekają na rozstrzygnięcie, prawdopodobne jest, że do Gostynina trafi do końca roku więcej niż 10 osób „stwarzających zagrożenie”. A wtedy ministerstwo finansów będzie musiało (przewiduje to ustawa) wyłożyć w 2015 r. na funkcjonowanie ośrodka nie 7 milionów złotych (co miało być kwotą maksymalną w kolejnych latach - red.), a nawet 15 mln.
Później Gostynin może kosztować podatników jeszcze więcej: w 2016 r. 35 mln zł, a w 2017 nieco ponad 30 mln. Tak wysokie kwoty biorą się przede wszystkim z tego, że w przypadku większej liczby osób izolowanych, trzeba będzie wybudować dla nich nowy pawilon.
Kończący odbywanie wyroków "niebezpieczni przestępcy" trafiają do ośrodka bezterminowo. Z jednym jednak zastrzeżeniem: nie rzadziej niż raz na pół roku sąd, na podstawie opinii lekarza psychiatry oraz wyników postępowania terapeutycznego, będzie podejmował decyzję, czy jest niezbędny dalszy pobyt w ośrodku osoby stwarzającej zagrożenie.
Autor: Łukasz Orłowski//plw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24