Prezes Prawa i Sprawiedliwości nie pozostawił żadnego pola na dialog. To jest całkowicie antychrześcijańskie. Kościół zawsze powinien zachęcać do dialogu - mówił w TVN24 Piotr Żyłka z portalu Deon. Socjolożka prof. Karolina Wigura z "Kultury Liberalnej" oceniła wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego jako przykład populizmu i rozrywki w jednym, "zasłony dymnej wobec coraz szerzej dostrzeganej niekompetencji rządu".
We wtorek Prawo i Sprawiedliwość opublikowało w swoich mediach społecznościowych nagranie z oświadczeniem prezesa partii i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Kaczyński mówił w nim o orzeczeniu Trybunału Julii Przyłębskiej i fali protestów z nim związanych. W klapę marynarki miał wpiętą kotwicę, czyli znak Polski Walczącej.
"Zasłona dymna wobec coraz szerzej dostrzeganej niekompetencji rządu"
Profesor Karolina Wigura, socjolog z "Kultury Liberalnej", oceniła, że "prezes Kaczyński postępuje zgodnie z zasadą swojego działania, którą już wielokrotnie mogliśmy obserwować". - Jeżeli jest konflikt, to Jarosław Kaczyński go podbija, a nie łagodzi. I to właśnie się stało - wyjaśniła.
- To jest rodzaj takiego perwersyjnego "populistainmentu" (połączenie populizmu i rozrywki; ang. entertainment - red.). O co chodzi? W mediach społecznościowych pojawia się komunikat, który jest bardzo dzielący, zmusza wyborców, a także innych słuchaczy, do tego, żeby natychmiast zajmowali strony. Można powiedzieć, że zapala ogień emocjonalny. To jest używane w momencie, kiedy rząd ewidentnie nie ma planu na to, jak poradzi sobie z pandemią - mówiła Wigura.
Dodała, że taka "rozrywka" jest używana jako "zasłona dymna wobec coraz szerzej dostrzeganej niekompetencji rządu".
- Jeżeli się chce cokolwiek zmieniać w kwestiach tak drażliwych jak spory o granice życia, czyli aborcja, eutanazja, wszelkiego rodzaju rzeczy, które dotykają naszej decyzji wobec tego, czym życie jest, jego nadzwyczajnej wartości, to wtedy można się spodziewać, że będzie to coś niesłychanie emocjonalnego, kontrowersyjnego - powiedziała.
"To pokazywał ksiądz Jerzy Popiełuszko w dużo trudniejszych czasach"
Piotr Żyłka z portalu Deon zaznaczył, że jako dziennikarz związany z Kościołem nie chciał komentować działań i wypowiedzi polityków. - Wczoraj późnym wieczorem, kiedy wróciłem do domu po całym dniu pracy i zobaczyłem to przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, po raz pierwszy w ciągu 11 lat pracy w mediach kościelnych, mediach związanych z Kościołem takiego komentarza udzieliłem i dzisiaj chciałbym to podkreślić: to wezwanie Jarosława Kaczyńskiego jest absolutnie antychrześcijańskie, jest karykaturą chrześcijaństwa. Jest cynicznym wykorzystaniem, próbą wykorzystania Kościoła do swoich interesów, do swojego sposobu dzielenia, rządzenia, manipulowania społeczeństwem, budzenia lęków między ludźmi - powiedział.
Zwrócił uwagę, że jeśli spojrzymy na to, co mówi Ewangelia, która "jest sercem Kościoła", to "na żadną przemoc, na żadne rozruchy, na żadną agresję nigdy nie możemy odpowiadać agresją". - To pokazywał ksiądz Jerzy Popiełuszko w dużo trudniejszych czasach, o tym mówi papież Franciszek - dodał.
- To jest przesłanie Ewangelii, to jest przesłanie chrześcijaństwa, przy tym powinien bardzo mocno stać Kościół - zaznaczył.
Nadzieja na "okrągły stół"
Dodał, że jako osoba wierząca i osoba utożsamiająca się z Kościołem katolickim ma "ogromną nadzieję", że nadzwyczajne posiedzenie Rady Episkopatu Polski, które odbywa się w środę, sprawi, że Kościół i Rada Episkopatu "bardzo stanowczo odetnie się od tego wezwania Jarosława Kaczyńskiego, żeby bronić kościołów wszelkimi możliwymi środkami". - Jak to przerażająco brzmi. Różne rzeczy można pod to włożyć i od tego trzeba się odciąć - podkreślił Żyłka.
- Po drugie mam nadzieję, że Rada Episkopatu Polski wyciągnie rękę, że stworzy przestrzeń do tego, żebyśmy zaczęli rozmawiać - mówił.
Zauważył, że poza wezwaniem do obrony kościołów Kaczyński "nie pozostawił żadnego pola na dialog". - To też jest całkowicie antychrześcijańskie. Kościół zawsze powinien zachęcać do dialogu - ocenił dziennikarz. Dodał, że w rozmowach z licznymi osobami związanymi z Kościołem pojawiła się propozycja stworzenia okrągłego stołu, gdzie "różne strony będą mogły usiąść, gdzie te emocje będzie można jakoś ostudzić". Ocenił, że to mogłoby pomóc odbudować autorytet Kościoła.
"Wylał benzynę i rzucił papierosa"
- Kościół nie chciał tej wojny, ale też konsekwentnym przez lata brataniem się z politykami, korzystaniem z różnych dofinansowań, wspieraniem w sposób mniej lub bardziej otwarty, w tę wojnę - chcąc czy nie chcąc może - nie wpisał się, ale dołożył do niej jakąś cegiełkę - stwierdził Żyłka.
Zaznaczył, że "Polska nie jest krajem wyznaniowym". - Jestem katolikiem, jestem przeciwnikiem aborcji, ale nie mogę oczekiwać, że całe społeczeństwo, które nie musi myśleć tak jak ja, będzie oczekiwało takich samych rozwiązań - powiedział.
Ocenił, że Jarosław Kaczyński swoim wystąpieniem z wtorku "jakby wylał benzynę i rzucił papierosa". - To trzeba cofnąć, bo to się może skończyć tragedią - podsumował.
"Jak ci ludzie mają się zmieścić w jednym kraju?"
- Cieszę się bardzo, że jest to kolejny głos, który ja słyszę, dokładnie w tym samych duchu. Prymas Polak wypowiedział się dokładnie w tym duchu, że chrześcijanin zawsze namawia do tego, żeby nie eskalować. Tonować, a nie odwrotnie, nie nawołuje do wojny - odpowiedziała Żyłce profesor Wigura.
- Teraz stoimy przed takim zasadniczym pytaniem: w jaki sposób będziemy pracować dalej, żeby zarówno ludzie, dla których wartością nadrzędną, najważniejszą, jest życie, jak i ci, których poglądy są inne i na przykład wybierają jako nadrzędną, najważniejszą wartość wolność, ale zaznaczam - nie wolność rozumianą jako "wszystko można", tylko wolność rozumianą jako odpowiedzialność, także za swoje własne decyzje - jak ci ludzie mają się zmieścić w jednym kraju? - podsumowała Wigura.
Źródło: TVN24