Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński odniósł się w Karpaczu do przyszłego przywództwa w partii. - Na razie, do 2025 roku, jestem ja. Jeżeli nie umrę, to pewnie będę - w ten sposób odpowiedział na pytanie, czy prezesem PiS zostanie wicepremier Mariusz Błaszczak.
Podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu Kaczyński został zapytany przez reportera TVN24, czy wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak będzie prezesem Prawa i Sprawiedliwości. - Na razie, do 2025 roku, jestem ja. Jeżeli nie umrę, to pewnie będę - odpowiedział.
W czerwcu Kaczyński zrezygnował ze stanowisk wicepremiera i przewodniczącego komitetu do spraw bezpieczeństwa. Zastąpił go Błaszczak.
Wówczas w telewizji rządowej prezes PiS mówił, że szef MON "z całą pewnością zastąpi go znakomicie". - I sądzę też, chociaż to nie jest jeszcze ten moment, w którym mogę to publicznie ogłaszać, że zastąpi mnie pod każdym względem, także jeżeli chodzi o wszystkie funkcje - oświadczył.
Kaczyński: przestanę być szefem PiS po kongresie partii
Pod koniec czerwca został zapytany o te słowa w rozmowie z "Polska Times". Na uwagę dziennikarzy, że ta wypowiedź zabrzmiała tak, jakby wskazał Błaszczaka jako swego spadkobiercę, Kaczyński odpowiedział, że "w sprawach kierownictwa partii, jeśli będzie wszystko zgodnie z planem i nie zdarzy się nic nadzwyczajnego, decyzje zapadną za trzy lata".
- Wówczas odbędzie się kongres partii, na którym ja już nie planuję kandydowania na szefa partii, w związku z tym odłóżmy tę sprawę, bo moja wypowiedź odnosiła się do funkcji Mariusza Błaszczaka w rządzie - wyjaśnił.
Zapowiedział, że "jeżeli w następnych wyborach uzyska mandat i dostanie się do Sejmu, będzie szeregowym posłem". - Miałem już nie kandydować w roku 2020, ale ówczesne wydarzenia spowodowały, że nie było innego wyjścia. Kongres partii był dopiero w 2021 roku i musiałem kandydować. Mam nadzieję, że w 2025 roku sytuacja będzie zupełnie inna - zaznaczył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24